Zamknij

Zaklinacz węży… na skrzypcach? Wojciech Czemplik dokonał niemożliwego w Indiach!

07:58, 25.01.2025 Aktualizacja: 11:27, 25.01.2025
Skomentuj Foto: arch. prywatne Wojciech Czemplik Foto: arch. prywatne Wojciech Czemplik

Wojciech Czemplik, 64-letni multiinstrumentalista z Gostynia, znany ze swojej pasji odkrywcy i pomysłowości, podczas ostatniej wizyty w Indiach dokonał czegoś, czego prawdopodobnie nie zrobił dotąd nikt inny na świecie. Zaklinał węże, ale zamiast tradycyjnego fletu użył... skrzypiec. O tej niesamowitej przygodzie artysta opowiada z fascynacją i zapałem.

Artysta o wielu talentach
Wojciech Czemplik to postać nietuzinkowa. W swojej karierze muzycznej zapisał się jako wirtuoz i multiinstrumentalista, ale także jako osoba, która stale poszukuje nowych wyzwań. Jego muzyczna podróż rozpoczęła się w Gostyniu, a przez lata zaprowadziła go na sceny Polski i świata. Wieloletnia współpraca z zespołem Stare Dobre Małżeństwo uczyniła go rozpoznawalnym artystą, a jego indywidualne projekty, takie jak kierowanie Festiwalem Muzyki Oratoryjnej Musica Sacromontana, są dowodem na to, że Czemplik wciąż wytycza nowe ścieżki w muzyce.

Na co dzień artysta gra na szerokiej gamie instrumentów – od skrzypiec, przez altówkę, mandolinę, lirę korbową, po bardziej nietypowe, jak pila muzyczna czy skrzypotrąba. Tym razem jego pasja do eksperymentowania zaprowadziła go po raz czwarty na Półwysep Indyjski, gdzie postanowił przetestować pewną teorię.

Inspiracja: Zaklinacze węży z Indii
Inspiracją dla Wojciecha Czemplika stały się obrazy zaklinaczy węży, które przez dekady fascynowały podróżników i artystów.

- Od zawsze fascynowały mnie obrazy zaklinaczy węży z Północnych Indii – mężczyzn grających na flecie przed kobrami królewskimi. To niemal bajkowy widok – wspomina Czemplik.

- Krąży wiele teorii o tym, jak to działa – że węże są głuche, że reagują tylko na wibracje, a nie dźwięki. Postanowiłem sprawdzić, czy da się je zaklinać za pomocą skrzypiec - dodał

To nietypowe wyzwanie wymagało nie tylko odwagi, ale i determinacji. W mieście Puszkar, w indyjskim stanie Radżastan, Wojciech Czemplik rozpoczął poszukiwania zaklinacza, który zgodziłby się na jego eksperyment.

- Po całym dniu poszukiwań spotkałem zaklinacza, który zgodził się na moje nietypowe propozycje – oczywiście za odpowiednią opłatą. Następnego dnia umówiliśmy się w wyznaczonym miejscu, gdzie miałem przyjść ze skrzypcami – relacjonuje artysta.

Pierwsze spotkanie z zaklinaczem przerodziło się w kolejną propozycję – wyjazd do jego domu, gdzie trzymane były inne węże i instrumenty. Czemplik jednak odmówił, nie czując się pewnie, i nalegał na przeprowadzenie eksperymentu w otwartym miejscu. Ostatecznie udało się znaleźć odpowiednią lokalizację w malowniczym zakątku Puszkar.

- Kiedy usiadłem i zacząłem grać na skrzypcach, najpierw jeden z zaklinaczy otworzył koszyk z kobrami, a później drugi – opowiada Czemplik.

- Okazało się, że węże rzeczywiście reagują na dźwięki skrzypiec. Zaczęły się poruszać w rytm muzyki. To było niesamowite. Wibracje instrumentu wywołały ich zainteresowanie – co było dowodem, że mogą reagować na fale dźwiękowe, a nie tylko na wibracje gruntu czy ruchy zaklinacza - wspomina.

Co zagrał Wojciech Czemplik? Oczywiście nie obyło się bez fragmentów utworów Starego Dobrego Małżeństwa.

- Próbowałem nawiązać do tego, co mógłbym zagrać na flecie, ale potem poszedłem dalej. Zagrałem temat z repertuaru zespołu Stare Dobre Małżeństwo, aby pokazać, że muzyka naprawdę jest ponad podziałami - potwierdził nasz rozmówca.

Eksperyment przebiegł pomyślnie, choć nie obyło się bez emocji. Jednak eksperyment nie obył się bez momentów grozy. W pewnym momencie jedna z kobr pełzła w stronę nóg muzyka.

- Czułem, jak delikatnie sunęła po moich spodniach. Zaklinacz uspokajał mnie, twierdząc, że nic mi nie grozi, ale w takich chwilach emocje sięgają zenitu. Nie chciałem, żeby coś stało mi się z dala od Polski, od gostyńskiego szpitala – wspomina Czemplik.

- Ich ciekawość była ogromna. Nie wiem, czy zainteresowały się moją osobą jako Europejczykiem, czy samymi skrzypcami, ale całe doświadczenie było niezwykle ekscytujące – mówi Wojciech Czemplik.

Czy węże są głuche?
Podczas swojego eksperymentu Wojciech Czemplik chciał również zweryfikować tezę o głuchocie węży. Według artysty reakcja kobr na dźwięki skrzypiec świadczy o tym, że ich wrażliwość na dźwięki jest większa, niż sądzono.

- Nikt nie tupał, nie było wibracji podłoża, które mogłyby je pobudzić. Wszystko opierało się na falach dźwiękowych generowanych przez skrzypce” – wyjaśnia Czemplik.

Dla zaklinaczy węży, których spotkał w Puszkar, węże stanowią nie tylko narzędzie pracy, ale również część ich tradycji. Należą oni do specjalnej kasty, która od pokoleń zajmuje się łapaniem, opieką i tresurą węży. Węże są regularnie dokarmiane, by pozostawały zdrowe i przynosiły dochód.

- Dowiedziałem się także, że zaklinacze węży w Indiach należą do odrębnej kasty. Od pokoleń zajmują się łapaniem, oswajaniem i opieką nad wężami. Opowiadają, że wypuszczają je po kilku miesiącach na pustynię, by złapać nowe osobniki - mówił Wojciech Czemplik.

Adrenalina i marzenie spełnione
Choć eksperyment zakończył się sukcesem, nie obyło się bez momentów niepokoju.

- Grając, zapytałem, czy mogliby zabrać węże, ale zaklinacz zapewniał mnie, że wszystko jest pod kontrolą. W głębi duszy wiedziałem, że muszę zrealizować swoje marzenie i udowodnić, że zaklinanie węży nie jest zarezerwowane wyłącznie dla fletu – opowiada Czemplik.

Artysta podkreśla, że całe doświadczenie pozostawiło w nim niezatarte wspomnienia.

- Byliśmy atrakcją także dla przechodniów, którzy zatrzymywali się i wrzucali pieniądze do koszyków z wężami. To była niesamowita chwila, która pokazała, że muzyka naprawdę nie zna granic – ani kulturowych, ani gatunkowych – podsumowuje z uśmiechem i jak zapewnia chętnie wróciłby do tego momentu w życiu. - Ale zdecydowanie więcej czasu poświęciłbym na rozmowę z właścicielami tych węży, bo gdy się głębiej nad tym zastanowić, to nie są zwykli ludzie. Zaklinanie węży  wymaga pewnego daru, ogromnej cierpliwości. To trochę jak treser lwów w cyrku – myślę, że podejmują podobne ryzyko, choć są chyba bardziej potrzebni w Indiach niż treserzy lwów w cyrkach. Ci zaklinacze pełnią wiele istotnych funkcji, mają ogromną wiedzę o ziołolecznictwie, potrafią łączyć tradycyjną medycynę ze sztuką zaklinania węży, a także pozyskiwać od węży substancje, które mają właściwości lecznicze - dodał Wojciech Czemplik.

Wojciech Czemplik po raz kolejny udowodnił, że jego pasja do muzyki i odkrywania nowych ścieżek nie zna granic. 

[FOTORELACJA]12757[/FOTORELACJA]

[ZT]76038[/ZT]

[ZT]76068[/ZT]

[ZT]76081[/ZT]

[ALERT]1737734272938[/ALERT]

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

(mis)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%