Jedna historia może być przypadkiem, ale kilkadziesiąt podobnych relacji to już problem. Po publikacji materiału o matce, która miała czekać kilka godzin z chorym dzieckiem, by usłyszeć, że „nic mu nie jest”, w sieci zawrzało. Wiele wypowiedzi wymienia te same okoliczności, wskazuje te same osoby i ten sam adres. W komentarzach pojawiły się zarzuty o lekceważenie objawów, opóźnienia w przyjmowaniu oraz brak empatii wobec najmłodszych pacjentów i ich rodziców.