Zamknij
NEWS

Były łzy, ulga i odpowiedzi na pytania... List sprzed 80 lat dotarł do rodziny

mis 14:30, 01.10.2025 Aktualizacja: 20:04, 01.10.2025
Skomentuj Foto: Gostyn24 Foto: Gostyn24

List sprzed 80 lat dotarł do rodziny. Rodzina Józefa Jankowiaka z Pępowa po raz pierwszy usłyszała słowa, które napisał godzinę przed egzekucją w nazistowskim więzieniu. Były łzy, ulga i odpowiedzi na pytania zadawane od pokoleń.

W Bibliotece Publicznej w Pępowie miała miejsce poruszająca uroczystość przekazania rodzinie Józefa Jankowiaka kopii listu, który mieszkaniec gminy napisał na godzinę przed śmiercią w nazistowskim więzieniu Stadelheim w Monachium. Dokument trafił do krewnych po ponad 80 latach dzięki Arolsen Archives - Międzynarodowemu Centrum Badań Prześladowań Nazistowskich, a w terenie pomogli wolontariusz z Gostynia Maciej Gaszek i urzędniczka pępowskiego magistratu Jagoda Kowalewska.

- Przychodzimy z czymś, co powinno dotrzeć 80 lat temu - mówiła Małgorzata Przybyła, kierująca Działem Poszukiwań Arolsen Archives. - Oryginał przechowywany jest w Archiwum Państwowym w Monachium. Rodzinie przekazujemy najwyższej jakości kopię oraz pełną ścieżkę źródeł, by mogli wracać do tych materiałów, kiedy zechcą - dodała.

Jak wyjaśniała, Jankowiak, robotnik przymusowy z umiejętnościami stajennego został w 1943 r. skazany na śmierć za naruszenie nazistowskich "praw rasowych”, zakochał się w Niemce.

- W Stadelheim wykonywano wyroki przez ścięcie. W tym miejscu zginęło wielu Polaków i przeciwników reżimu - mówiła Małgorzata Przybyła z Arolsen Archives.

Moment przekazania był bardzo wzruszający. Najpierw fragment dokumentu odczytała Małgorzata Przybyła.

- 22 lipiec 194 rok. Kochani rodzice, bracia i siostry. Pisze do was już ostatni raz. Już więcej mego pisma nie będzie, bo idę na śmierć. Jeszcze wam tylko przypominam, że ginę niewinnie. Musze zginąć, bo takie moje przeznaczenie. Tylko nie zapomnijcie za mnie się pomodlić. I jak będziecie mieć trochę pieniędzy to dajcie na mszę za mnie... (... ) Pan Jezus też ginął niewinnie, i ja idę niewinnie na śmierć... - brzmiały fragmenty listu

Rodzina nie kryła emocji. Łzy same napływały im do oczu, gdy słuchali słów krewnego napisanych ponad 80 lat temu.

- Zawsze słyszeliśmy, że wujek "zaginął na wojnie", ale jak i gdzie pozostawało tajemnicą - mówiła bratanica Krystyna Trukan, która obecnie mieszka w Kraśniku. - Kiedy usłyszałam, że jest list, byłam w szoku. Później przyszła wdzięczność... Wreszcie wiemy... Szkoda, że rodzice tego nie doczekali - dodała.

Krystyna Szczepaniak z Pępowa, siostrzenica Józefa, pierwszy członek rodziny, do którego dotarli poszukiwacze, przyznała.

- Nie dowierzałam, że po tylu latach można przynieść taką wiadomość. Gdy po raz pierwszy padły słowa "ostatni list", łzy same płynęły. To jakby ktoś z góry dopilnował, żeby prawda do nas wróciła - mówiła Krystyna Szczepaniak.

Rodzina podkreśla, że list daje możliwość godnego upamiętnienia.

- Możemy zamówić mszę, spróbować ustalić miejsce pochówku, postawić symboliczny znak pamięci - dodaje Krystyna Szczepaniak. - To zamyka pewien ból, ale też otwiera drogę do spokojnego wspominania - wyjaśnia mieszkanka Pępowa.

Wolontariusz Maciej Gaszek zaznaczył, że Pępowo jest pierwszym miejscem w Polsce, do którego w ramach programu "Ostatnie słowa” trafił taki list po Polaku ze Stadelheim.

- Poprosiła mnie o pomoc Małgorzata Przybyła. Gdy zobaczyłem w dokumentach nazwę dzisiejszego Pępowa, od razu podjąłem trop. Nie chciałem czytać całego listu, zanim zrobi to rodzina. To oni mieli usłyszeć te słowa jako pierwsi, właśnie dzisiaj - mówił gostynianin Maciej Gaszek z GaSo Gostyń, współpracujący z Małgorzatą Przybyłą z Arolsen Archives.

Jagoda Kowalewska, na co dzień urzędniczka pępowskiego urzedu pomogła odnaleźć bliskich w Pępowie.

- Chodziło też o zaufanie. Zadzwoniłam do córki pani Krystyny, wyjaśniłam, o co chodzi. Odpowiedź była natychmiast - "tak, spotkajmy się, chcemy wiedzieć’".

Wójt Grzegorz Matuszak, podkreślał że dzisiejsze wydarzenie, to domknięcie historii mieszkańca regionu i lekcja o cenie wojny.

- Pomimo 80 lat od zakończenia II Wojny Światowej z efektem pozytywnym kończą poszukiwania. W wielu przypadkach jest to pewne zaskoczenie, ale dla rodzin to coś więcej, że udało się po tak długim czasie odnaleźć krewnego - mówił wójt Grzegorz Matuszak.

Arolsen Archives przechowują największy na świecie zbiór dokumentów o ofiarach i ocalałych z prześladowań nazistowskich (kartoteka ok. 17,5 mln osób, zbiory wpisane na listę UNESCO "Pamięć Świata". Oprócz odpowiedzi na zapytania rodzin, instytucja zwraca pamiątki osobiste oraz w ramach programu "Ostatnie słowa” odnajduje krewnych adresatów listów pisanych przed egzekucjami.

Co dalej? Rodzina zapowiada kolejne kroki. Kontakt z archiwum w Monachium, próbę ustalenia miejsca pochówku i lokalne upamiętnienie Józefa Jankowiaka. 

- Najważniejsze, że wiemy - mówi Krystyna Trukan. - Teraz możemy pamiętać po imieniu, a nie tylko "zaginiony na wojnie" - podsumowała.

[ALERT]1759321755167[/ALERT]

(mis)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%