Zamknij

To on doprowadził Polskę do trzeciego miejsca na Mundialu w Hiszpanii. Odwiedził Gostyń i opowiedział o swojej piłkarskiej karierze

13:55, 13.06.2018 MiS Aktualizacja: 17:37, 13.06.2018
Skomentuj

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej ruszają lada moment. Tymczasem gostyńscy kibice mieli niepowtarzalną okazję porozmawiać o najlepszych latach polskiego futbolu z Antonim Piechniczkiem - legendarnym selekcjonerem polskiej reprezentacji w piłce nożnej, który doprowadził nasz zespół do trzeciego miejsca na mundialu w Hiszpanii.

„Entliczek, pentliczek, co zrobi Piechniczek. Tego nie wie nikt...” - słowami piosenki Bohdana Łazuki rozpoczęło się w gostyńskiej bibliotece spotkanie z Antonim Piechniczkiem. Było ciekawie, lecz przede wszystkim zabawnie. Były selekcjoner polskiej reprezentacji chętnie opowiadał o zakulisowych historiach, niedostępnych dla przeciętnego kibica. Wspomniał o swoim dzieciństwie, o tym, w jaki sposób chłopak pochodzący z rodziny o hutniczych tradycjach został piłkarzem.

Swoje pierwsze kroki w piłkarskiej karierze Piechniczek stawiał w Zrywie Chorzów. Potem wyjechał do Warszawy, by grać w barwach Legii i studiować na AWF-ie. - Dla mnie te cztery lata gry w Legii to był fantastyczny okres. (...) Studiowałem też w tym czasie stacjonarnie na warszawskim AWF-ie. Podglądałem treningi siatkarzy Huberta Wagnera, wybitnych polskich lekkoatletów, sztangistów z Baszanowskim na czele. Od wszystkich czegoś się nauczyłem - wspominał Antoni Piechniczek.

Selekcjoner zwracał uwagę na to, jak ważna jest sportowa edukacja od najmłodszych lat. Podkreślał, że bardzo ważną rolę odgrywa nie tylko sam talent i predyspozycje do gry na wysokim poziomie, ale wytrwała, sumienna i ciężka praca. Udzielił młodym zawodnikom i ich trenerom cennej rady, która może stać się drogą do sukcesu, a konkretnie 4-7-12. - Trenuj 4 godziny dziennie, 7 dni w tygodniu i 12 miesięcy w roku. Nie każdy potrafi podporządkować się tym zasadom, a to właśnie one są bardzo ważne, by osiągnąć dobre wyniki w sporcie i nie tylko - mówił Antoni Piechniczek, dodając, że od zawsze na pierwszym miejscu stawiał sport. Chciał zostać nauczycielem wychowania fizycznego i jak przyznał, byłby idealny w tej profesji. - Jakie cechy powinien mieć dobry trener ? Powinien umieć odkryć talent, bo największym talentem człowieka jest umiejętność odkrycia talentu w drugim - przekonywał.

Piechniczek chętnie wracał pamięcią do mistrzostw świata w 1982 roku w Hiszpanii, w których Polacy zostali trzecią drużyną świata. - Pojechaliśmy na te mistrzostwa do Hiszpanii z takim nastawieniem, żeby naszym kibicom, rodzinom i - powiem górnolotnie – narodowi, który przeżywa stan wojenny, zapewnić jak najlepszą rozrywkę, piękny serial pt. „Siedem meczów”. Chcieliśmy grać jak najdłużej, do końca, o medal. Mieliśmy ogromną satysfakcję, że ulice w kraju opustoszały, taksówkarze nie mieli kogo wozić. Było wtedy ciepło, więc okna były pootwierane i jak tylko padła dla nas bramka, to całe osiedle o tym wiedziało, bo wszyscy krzyczeli - mówił Antoni Piechniczek. Sam początek turnieju nie był zbyt różowy. Jeśli bezbramkowy remis z Włochami przyjęto w Polsce jeszcze w miarę spokojnie, to już kolejny bezbramkowy remis z Kamerunem dziennikarze określili jako kompromitację. - Zawsze miałem taką naturę, że chętnie rozmawiałem, chętnie wysłuchiwałem cudzych opinii. Natomiast zdawałem sobie sprawę, że decyzję muszę podjąć sam. Przyszedł do mnie w czasie mistrzostw jeden znany sprawozdawca, usiadł w fotelu i mówi: „Panie trenerze, ja na razie pana nie atakowałem, ale proponuję panu taką rzecz – niech pan tę rudą małpę wypieprzy na trybuny (chodzi o Zbigniewa Bońka – od. red.). Niech pan pokaże, że się nie boi podjąć takiej decyzji”. Mogłem tak zrobić, tylko wtedy miałbym tego piłkarza straconego do końca turnieju. Odpowiedziałem, że dziękuję za dobre rady, ale on zagra. Tyle że zagrał na innej pozycji. I tak się stało, że drużyna zaskoczyła i zaczęła grać lepiej. A turniej skończyliśmy z brązowym medalem - opowiadał Antoni Piechniczek. Podkreślał też, że bardzo ceni Zbigniewa Bońka. - Ten fantastyczny piłkarz wiele razy pokazał, że może wiele zrobić dla drużyny. Jego słynny hat-trick w 1982 roku podczas meczu z Belgią był dużym widowiskiem i przeszedł do historii - mówił legendarny selekcjoner.

Atrakcją spotkania okazały się puszczane na ekranie fragmenty meczów. Dorośli przypominali sobie emocjonujące wydarzenia z tamtych lat, natomiast młodsi kibice zobaczyli, jak wyglądała praca trenera i jego drużyny.

Piechniczek nawiązał tez do nadchodzącego mundialu. Jego zdaniem Polacy zaprezentują się tam dobrze. - Mamy piłkarzy z olbrzymim doświadczeniem. Stąd mój optymizm, że ta reprezentacja jest skazana na sukces. Oni muszą odnieść sukces - mówił Piechniczek. - Nawałka prowadzi reprezentację w 46 meczach. To jest nieprawdopodobne. W tej materii upatruję olbrzymie rezerwy tkwiące w tej reprezentacji i wierzę, że na tych mistrzostwach wypalą - podsumował Antoni Piechniczek.

Wydarzenie zakończyło się wieloma wspólnymi zdjęciami, autografami trenera na książkach i długimi rozmowami o futbolu. Moderatorem dyskusji był Dariusz Rekosz, dziennikarz, były trener piłkarski.

ANTONI PIECHNICZEK – polski piłkarz, trener, szkoleniowiec piłkarskiej reprezentacji Polski, polityk, od 2008 do 2012 wiceprezes zarządu PZPN. Karierę piłkarską zaczynał w Zrywie Chorzów. W 1964 zdobył z Legią Warszawa Puchar Polski, a w 1968 mistrzostwo Polski z Ruchem Chorzów. Rozegrał trzy mecze w reprezentacji Polski (1967–1969). Grał w pomocy i na prawej obronie. Jako trener doprowadził polskich piłkarzy do III miejsca na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w Hiszpanii w 1982 roku.

(MiS)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%