Nie spodziewał się takiej wizyty... Po chwili musiał się gęsto tłumaczyć

Mieszkaniec gostyńskiego Pożegowa urządził sobie „ognisko” ze śmieci, do których spalania posłużyła mu metalowa beczka. Gęsty dym wydobywający się z posesji zauważyli patrolujący ten rejon funkcjonariusze. Właściciel bardzo był zaskoczony tą ich wizytą.

Patrolujący osiedle Pożegowo strażnik miejski wraz z policjantem zauważyli gęsty dym przy posesji przy ul. Niestrawskiego. Natychmiast podjęli interwencję. Okazało się, że przyczyną silnego zadymienia były spalane w beczce liście gałęzie oraz odpady budowlane i tworzywa sztuczne.

Właściciel był bardzo zaskoczony „wizytą”. - Mężczyzna był zdziwiony, że tych odpadów zielonych nie można spalać i to szkodzi naszemu zdrowiu. Poza tym okazało się, że pod spodem znajdowały się też inne odpady, m.in. tworzywa sztuczne - mówi Andrzej Maćkowiak, komendant Straży Miejskiej w Gostyniu. - Często mamy także zapytania telefoniczne mieszkańców, czy można na naszym terenie spalać odpady biodegradowalne z pielęgnacji ogrodu - kontynuuje. - Nasz regulamin mówi, że takie odpady trzeba wywozić do PSZOK-u w Goli, bez żadnych dodatkowych opłat - dodaje komendant Maćkowiak. Mężczyznę zobowiązano do ugaszenia paleniska i ukarano mandatem karnym kredytowym.

Fot. Straż Miejska Gostyń