Choć na temat gustów kulinarnych ludzi młodych krążą różne pogłoski, okazuje się, że babcina kuchnia jest ponadczasowa i urzeka nawet w najbardziej minimalistycznym, niemalże bezmięsnym wydaniu. Dwa pokolenia pępowian spotkały się w kuchni, aby wyczarować m.in. szagówki oraz ślepe ryby z myrdyrdą. Efektem była prawdziwa uczta.
Kilkadziesiąt lat temu kulinarne realia znacznie różniły się od dzisiejszych. Choć sklepowe półki nie uginały się pod gotowymi daniami i przyprawami z całego świata, ówczesne kucharki i kucharze z przysłowiowego „niczego” potrafili wyczarować coś smacznego i sycącego. Członkinie Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Pępowie postanowiły pokazać dzisiejszej młodzieży, co oznaczała inwencja kulinarna w latach ich młodości. Wszystko to w ramach projektu „Babcia na medal”, którego celem jest zacieśnianie więzi międzypokoleniowych. Zostało ono pomyślane w taki sposób, aby można było uczyć się od siebie nawzajem, przy okazji świetnie się bawiąc.
W chłodne, listopadowe popołudnie uczestnicy projektu zaopatrzeni w niezbędne produkty zjawili się w „Klubie na piętrze” w pępowskim CSK. Każdy spośród 7 zespołów, pod czujnym okiem prowadzących zajęcia p. Danuty Białowąs oraz p. Jadwigi Łyszczak, przygotowywał inne danie. Efektem wspólnych wysiłków były pyry z gzikiem, szagówki, wielkopolska polewka, plyndze, pojdka, szare kluchy oraz zupa ziemniaczana zwana „ślepymi rybami z myrdyrdą”. W większości są to dania postne - tylko w jednym czy dwóch pojawiła się odrobinka boczku wędzonego. – Wszystko odbywało się metodą tradycyjną. Nie używaliśmy żadnych mikserów, żadnych urządzeń elektrycznych. Było tak, jak dawniej – podkreśla Ewa Migdalska, koordynator projektu.
Międzypokoleniowe warsztaty kulinarne zakończyła wspólna degustacja, podczas której stwierdzono, że najsmaczniejsze są szagówki, czyli kopytka, jednak pozostałe dania również pałaszowano z apetytem. - Zamysł całego projektu jest taki, żeby pokazać dzieciakom, co się robiło i jak się żyło, kiedy babcie były w ich wieku. Dzieci z entuzjazmem przygotowywały i jadły tradycyjne potrawy. Wcale im nie przeszkadzało, że to jest polewka – podsumowuje Ewa Migdalska.
JK, foto: Jacek Migdalski, JK
0 0
Szkoda, że tak mało ludzi
0 0
Modne słowo teraz jest KOORDYNATOR -
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz