To się „kupy nie trzyma” Podczas sesji starła się z burmistrzem. Poszło o szambo

Szefowej rady miejskiej w Pogorzeli trudno pogodzić się z wysokością opłat za odbiór ścieków z tzw. przydomowych szamb, czemu dała wyraz podczas ostatniej sesji. Doszło nawet do starcia z burmistrzem.

- Z czego wynika tak duża różnica w odbiorze ścieków tzn. za ścieki, które są odbierane z przydomowych zbiorników bezodpływowych? Płacimy 75 zł za metr sześcienny, natomiast mieszkańcy podłączeni do kanalizacji, te same ścieki zostają od nich odebrane w kwocie 7,50 zł po dopłacie – zwracała uwagę Daria Wyzuj, przewodnicząca Rady Miejskiej w Pogorzeli.

Burmistrz Piotr Curyk przekonywał, że leży to w gestii Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji w Strzelcach Wielkich, którego członkiem jest również pogorzelski samorząd, a opłaty za ścieki są kilkakrotnie wyższe z uwagi na większe koszty ich przerobu.

- Są dużo większe koszty przerobu tych ścieków, ponieważ jest ich większe stężenie. Koncentracja tego ścieku jest kilkakrotnie wyższa niż tego bieżącego ścieku, który płynie z domu, bo one zalegają w szambie kilka miesięcy. Później ten ściek na oczyszczalni musi dłużej przebywać i jest poddawany działaniu bakterii czy chemii i takie uzasadnienie było, że te ścieki są trudniejsze do oczyszczenia – przekonywał Piotr Curyk, burmistrz Pogorzeli.

Trzeba jednak pamiętać, że w gronie kierownictwa MZWiK Strzelce Wielkie, zasiadają przedstawiciele gminy Pogorzela, a burmistrz tego miasta jest zastępcą przewodniczącego zarządu. To one podejmują decyzje m. in. o wysokości opłat za odbiór ścieków. Może dlatego wyjaśnienia włodarza Pogorzeli, nie przekonały przewodniczącej rady.

- Ciężko jest mi zrozumieć w jaki sposób ścieki mogą zmienić formę fizyczną. Jeżeli są bardziej gęste, to już rolą odbierającego jest, żeby w prawidłowy sposób je odebrał –  kontynuowała szefowa rady.

Burmistrz jeszcze raz wyjaśnił, że zagęszczenie ścieków zalegających w bezodpływowym szambie jest kilkakrotnie większe, aniżeli w przypadku bieżących ścieków spływających do kanalizacji. To jednak wciąż nie przekonało Darii Wyzuj

- Uważam, że mieszkańcy, którzy nie mają możliwości podłączenia się do kanalizacji nie powinni być w taki sposób traktowani. Wygląda to tak, jakby była to jakaś kara za to, że gmina czy związek nie podłączył ich do kanalizacji. Nawet cała Pogorzela nie jest przecież podłączona do kanalizacji. Nie wspominając już o wioskach – mówiła Daria Wyzuj dodając, że wszyscy spuszczają te same ścieki.

Szybko wyliczono, że metr sześcienny ścieków z szamba kosztuje ponad 20 zł, co oznacza, że są one trzykrotnie droższe, niż ścieki płynące do kanalizacji. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszt ich dowozu.

Ostatecznie burmistrz Piotr Curyk po części przyznał rację swojej oponentce.

- Być może nie jest to sprawiedliwe, bo kosztem tych co wożą raz na rok, ci co wywożą dużo częściej i wówczas to zagęszczenie jest mniejsze, wtenczas to co wpływa do Strzelec, jest uśrednieniem tego. W Strzelcach mówili, że cena dowożonych ścieków powinna być jeszcze wyższa niż zrobiliśmy – wskazywał i dodał, że zawsze można wezwać na spotkanie dyrektora biura MZWiK w Strzelcach Wielkich.

Podczas dyskusji przypomniano także, że regulacje idą w tym kierunku, aby ścieki z przydomowych szamb były wywożone raz na kwartał, dzięki czemu w przyszłości uniknie się zbytniego ich zagęszczenia.

[ALERT]1684921199313[/ALERT]