Zamknij
NEWS

Miesiąc po śmierci żony, jej grób prawie się zapadł. Pan Andrzej zarzuca grabarzowi, że nie ma szacunku dla zmarłych

18:26, 25.07.2017 Aktualizacja: 18:14, 09.12.2019
Skomentuj

Miesiąc temu pan Andrzej pochował swoją żonę. Rodzina jeszcze się nie otrząsnęła z tragedii, kiedy przeżyła kolejny wstrząs. Podczas wizyty na cmentarzu zastali mocno naruszony grób -  Za grobem żony grabarze wykopali dół na kolejny grób, ale nie zabezpieczyli naszego i ziemia zapadła się. Wszystko wisiało w powietrzu. - relacjonował rozgoryczony pan Andrzej. Rodzina interweniowała u właściciela firmy kamieniarskiej, który sprawę widzi nieco inaczej.

Uszkodzony grób, leżący na ziemi krzyż i wiszące w powietrzu obrzeże nagrobne - taką mogiłę niedawno zmarłej żony zastał w sobotę 22 lipca pan Andrzej Andrzejczak z Gostynia. - Jak już wchodziłem na cmentarz coś mi nie pasowało...Nie widziałem z daleka krzyża...Kiedy podszedłem bliżej, popłakałem się - mówi - Grabarze wykopali dół na kolejny grób, ale nie zabezpieczyli naszego. Wygląda to strasznie. Kiedy córki to zobaczyły też długo nie mogły się uspokoić. Ja nie mogłem głosu z siebie wydobyć... - opowiada zapłakany mężczyzna. 

Administratorem cmentarza jest parafia św. Małgorzaty w Gostyniu, dlatego rodzina udała się na plebanię, by porozmawiać z proboszczem ks. Krzysztofem Młynarczykiem. - Córka opowiedziała proboszczowi co zastaliśmy na cmentarzu, pokazała nawet zdjęcia. Sam proboszcz był wyraźnie poruszony tym, co się stało i oznajmił, że nie jest to pierwsza taka skarga na Henryka Chudego - opiekuna cmentarza i właściciela firmy kamieniarskiej, który zajmuje się kopaniem grobów na gostyńskim cmentarzu...To poruszyło nas jeszcze bardziej, bo okazuje się, że kopacz nie ma szacunku dla zmarłych. - opowiada pan Andrzej.

Ksiądz w obecności córki pana Andrzeja miał kontaktować się z opiekunem cmentarza, ale ten nie odbierał telefonów. - Po jakimś czasie osobiście udało mi się dodzwonić. Powiedziałam mu, że podkopał grób zbyt mocno, że to wszystko może się zapaść... - opowiada pani Karina córka zmarłej kobiety. - Potraktował moje słowa bardzo lekceważąco...Stwierdził, że "nikt go kopać grobów uczyć nie musi" - wspomina pani Karina. - Ksiądz powiedział mi wyraźnie, że krzyż nie powinien zostać naruszony. Pomiędzy grobami powinna być zachowana odpowiednia odległość. Tymczasem grób naszej matki, o który tak dbamy został zniszczony...Po niedzielnych deszczach ziemia się zapadła. W obramowaniu zastaliśmy dziurę. Siostra o mało nie wpadła do wykopanego grobu. - kontynuuje zdenerwowana kobieta. - To jest dewastacja grobu...Mamy ogromny żal do kopacza, że nie chciał tego poprawić. Przyjechać i poprawić. Nic więcej nie chcieliśmy. - dodaje.

W rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie wymagań, jakie muszą spełniać cmentarze, groby i inne miejsca pochówku zwłok i szczątków z dnia 7 marca 2008 roku, w artykule 13. tego dokumentu można przeczytać - "Pomiędzy grobami powinno być zapewnione przejście o szerokości co najmniej 0,5 m." Zdaniem proboszcza gostyńskiej Fary ks. Krzysztofa Młynarczyka podłoże w tej części cmentarza jest wyjątkowo trudne. Niewykluczone, że do podobnych sytuacji będzie dochodziło częściej. - Ziemia jest tam bardzo miałka. Te uwarunkowania są bardzo trudne. W stronę góry jest coraz więcej piasku. Nie możemy jednak robić dużych odstępów między grobami. Geometrię cmentarza musimy zachować. - wyjaśnia ks. Krzysztof Młynarczyk. 

Podobnego zdania jest Henryk Chudy, opiekun cmentarza i właściciel firmy kamieniarskiej. Przyznał, że o zarwanej ziemi dowiedział się od osób postronnych, niewiele jednak mógł zrobić. - Zabezpieczyliśmy miejsce taśmą żeby nikt czasem nie wpadł, a podsypanie piaskiem nie było możliwe. Mieliśmy w wykopanym grobie poukładane szalunki. Gdybyśmy zaczęli to ruszać, wszystko mogło się zapaść. Naprawdę co mogliśmy, to zrobiliśmy. - twierdzi Henryk Chudy. Na pytanie dlaczego nie próbował wytłumaczyć rodzinie tej sytuacji, odpowiedział. - Nie dało się! - podsumował Henryk Chudy. 

Po kolejnym pogrzebie wszystko wróciło do normy, jednak dla pana Andrzeja i jego córek, to co się stało nie było przyjemne. Od miesiąca codziennie odwiedzają grób nie mogąc pogodzić się z nagłym rozstaniem. Dbają o miejsce  pochówku, które jak twierdzą ktoś zdewastował. - Przychodzę na cmentarz dwa razy dziennie. Żonie to się należało, była wspaniałą kobietą. A jak potraktowali jej grób? Płakać się chce. - opowiada pan Andrzej. - W zeszłym tygodniu mieliśmy wokół grobu układać kostkę i krawężnik. Dzisiaj wyciągalibyśmy wszystko z sąsiedniego grobu... To jest skandal, tak tu się szanuje zmarłych! - podsumowuje wyraźnie zdenerwowany Andrzej Andrzejczak. 

(Marta Stachowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%