Zapach domowych wypieków mieszał się tu ze świątecznymi piosenkami, a między boksami krążyły Mikołaje, śnieżynki i... setki osób, które specjalnie tam przyjechały. Podczas Mikołajkowego Dnia Otwartego w schronisku w Dalabuszkach zwierzaki dostały nie tylko smakołyki, chodziły na długie spacery, ale przede wszystkim zyskały uwagę ludzi, którzy przyjechali pokazać, że podczas świąt również zwierzęta nie powinny być same.
Już od południa pod bramę zjeżdżały kolejne auta. Jedni przyjechali z ciekawości, inni z darami dla zwierząt, jeszcze inni po prostu po to, by pospacerować z psami i pokazać dzieciom, jak wygląda codzienne życie w schronisku. Wśród gości byli także wolontariusze, w tym najmłodsi, w mikołajkowych czapkach i przebraniach Śnieżynek.
- Córka dzisiaj zdecydowała się być wolontariuszką Śnieżynką. Przy okazji przyjechaliśmy całą rodziną - opowiada jedna z mam.
Jej córka bez wahania tłumaczy, dlaczego zgłosiła się do pomocy.
- Lubię zwierzęta - mówi z uśmiechem.
Mikołajkowy Dzień Otwarty był okazją, by zajrzeć za kulisy pracy schroniska, ale też po prostu miło spędzić czas. Dla najmłodszych przygotowano spotkanie ze Świętym Mikołajem, gry i zabawy, warsztaty tworzenia ozdób świątecznych, balonowe zwierzaki i bibliobus. Na gości czekał słodki poczęstunek, ścianka do zdjęć, przy której można było od razu odebrać wydrukowaną fotografię, a także porady behawioralne. Największą popularnością cieszyły się jednak spacery z psami.
- To wyjątkowy czas, kiedy możemy zaprosić naszych darczyńców, firmy i osoby prywatne, które przez cały rok nas wspierają. To ukłon w ich stronę, forma podziękowania - podkreśla Marta Gron ze Schroniska w Dalabuszkach. - Przy okazji promujemy adopcję, zachęcamy do wolontariatu i przypominamy o odpowiedzialnym traktowaniu zwierząt. Widzimy, że świadomość rośnie, ludzie coraz częściej reagują i chcą pomagać. To bardzo cieszy - mówi nasza rozmówczyni.
Obecnie w Dalabuszkach na dom czekają 43 psy i 20 kotów. Rotacja jest duża, bo równolegle trwają adopcje i przyjęcia nowych podopiecznych.
- W sobotę jeden z naszych podopiecznych, Kastor pojechał do domu, ale już mamy kolejnego psa, wyłapanego po wypadku. U nas nie ma próżni, cały czas coś się dzieje - mówi Marta Gron. - Często bywa tak, że w dniu drzwi otwartych nikt jeszcze nie decyduje się na adopcję, ale po kilku dniach dzwoni telefon i słyszymy: "byliśmy w niedzielę, nie możemy przestać myśleć o tym psie czy kocie”. Tak było choćby rok temu, gdy po Mikołajkach dwa koty znalazły dom - dodaje.
Goście chętnie korzystali z możliwości przejścia się z psami po okolicznych drogach. Dla wielu rodzin była to także lekcja odpowiedzialności.
- Od dziecka chciałem mieć swojego psa, ale w bloku nie było warunków. Córka też bardzo lubi zwierzęta i od dawna prosi o psa - opowiada pan Adam z Gostynia, który spacerował z jednym z psów wraz z żoną i córką. - Przyjechaliśmy, żeby pomóc schronisku, ale też pokazać dziecku, że pies to nie tylko zabawa. To obowiązek. Trzeba go wyprowadzać, karmić, dbać o niego tak, jak my dbamy o córkę. Jeśli kiedyś weźmiemy psa, ona też będzie musiała się nim opiekować - dodaje.
Inna rodzina przyjechała ze Strzelec Małych. U nich zwierząt nie brakuje.
- Mamy pięć psów i dożywiamy kilkanaście kotów. Kochamy zwierzaki, więc gdybyśmy mogły, zabrałybyśmy każde. Ale już jest ich dużo, dlatego dziś chcemy chociaż tak pomóc - mówi mama Antoniny.
Dziewczynka planuje w przyszłości zostać weterynarzem i myśli o wolontariacie w schronisku.
- Kocham zwierzęta. Będę weterynarzem - mówiła mała Antosia.
Wśród odwiedzających była też Julia z Gostynia, która trzy lata temu adoptowała stąd psa.
- Stwierdziliśmy, że jak można lepiej spędzić niedzielne popołudnie, niż w schronisku. Sami mamy psa stąd, więc wiemy, jak bardzo potrzebna jest pomoc - mówi. - Nasz pies trafił tu tylko na miesiąc, szybko go zabraliśmy. Było wielu chętnych, ale to my mieliśmy szczęście go adoptować. Dziś przyjechaliśmy z karmą i po to, by znów zobaczyć to miejsce - dodaje.
Schronisko zadbało nie tylko o atrakcje, ale przede wszystkim o komfort swoich podopiecznych, co zimą ma szczególne znaczenie.
- Psy mają dobrze ocieplone budy ze słomą, kojce są osłonięte, żeby nie wiało. Starsze, schorowane i po operacjach trzymamy w budynku. Koty w ogóle mieszkają w cieple - tłumaczy Marta Gron. - Zimą najtrudniejsza jest z wodą, która zamarza. Trzeba ją nosić z budynku. Staramy się dawać dobrą, pełnowartościową karmę, żeby zwierzęta były w jak najlepszej kondycji - dodaje i jak podkreśla, adopcja psa czy kota musi być przemyślaną decyzją.
- Trzeba pamiętać, że bierzemy żywą istotę na kilkanaście lat. Warto zastanowić się, czy nie planujemy wyjazdu za granicę, czy jesteśmy w stanie zapewnić zwierzęciu ruch, odpowiednie jedzenie i opiekę weterynaryjną. Chcemy, by psy i koty ze schroniska trafiały do domów, w których będą traktowane jak członek rodziny, a nie łańcuchowy "strażnik podwórka - mówi.
Mikołajkowy Dzień Otwarty był też okazją do zbiórki środków na leczenie zwierząt. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców, szkół, przedszkoli, firm i osób prywatnych magazyny schroniska wypełniły się karmą, kocami i innymi darami.
- Na ten moment jesteśmy naprawdę dobrze zabezpieczeni na zimę, za co wszystkim bardzo dziękujemy - podsumowuje Marta Gron.
Niedzielne spotkanie w Dalabuszkach pokazało, że wokół schroniska jest wielu ludzi, którym los bezdomnych zwierząt nie jest obojętny. Jedni przywożą karmę, inni spacerują z psami, jeszcze inni planują zostać wolontariuszami. Wspólnym mianownikiem jest jedno, chęć pomocy i przekonanie, że świąteczna magia zaczyna się tam, gdzie ktoś wyciąga rękę do słabszych.
[ALERT]1764580536263[/ALERT]
[ZT]85194[/ZT]
[ZT]85113[/ZT]
[ZT]85044[/ZT]
Nie każdy kto parkuje, od razu kombinuje. Powinniśmy...
Przecież wpisywanie numeru rejestracyjnego ma ułatwić pracę kontrolującym którzy jadąc przez parking z odpowiednim sprzętem czytają tablice i jednocześnie sprawdzają opłacony postój danego pojazdu. W Gostyniu takiego sprzętu nie ma. Więc po co wpisywać numer rejestracyjny...
Hejka
09:37, 2025-12-01
Nie każdy kto parkuje, od razu kombinuje. Powinniśmy...
Zbliżają się święta. Jezus jadł i pił z celnikami czynił cuda i zmartwychwstał. Ja też jestem kimś byłem wszędzie co nie jadłem i piłem i jestem mądry. W Gostyniu są prawdziwi naśladowcy Jezusa, potrafią wodę zamienić w masło, celnicy znaleźć ojej napędowy z nieujawnionych źródeł i zażądać akcyzę od tego znaleziska. Ciało Jezusa według najnowszych ustaleń zostało skradzione przez handlarzy narządów i ludożerców. W szpitalu Gostyń i w przychodniach też tak jest za narządy i eksperymenty zarabia się krocie trzeba mieć aktualnie zezwolenie (Komisje Bioetyczne). Czy jest postęp w jednym świecie są dwa światy. Na przykład geodezja i psychiatria. Ale można przecież udawać i żyć i w tym i tym świecie. Teraz obchodzimy nowe święto którego rzeczywiście nigdzie nie ma Black Friday( Czarny Piątek). To jest też tajemnica państwowa i proszę nikomu o tym jeśli przeczytasz nie mówić.
Biuro Podatkowe
07:47, 2025-12-01
Gmina szykuje się na kryzys? Łóżka, koce, pościel... Wy
Lepiej tak niż obudzić się potem z reką w nocniku. Dlaczego komentarze odrazu zakładają wojnę lub epidemie? Wystarczy powódź czy wichura i taki szpital może być pomocny, bo jak drzewa będą powalone to karetka nie dojedzie
Kln
07:33, 2025-12-01
Nie każdy kto parkuje, od razu kombinuje. Powinniśmy...
Ja to robię tak i tak to ma być, odnośnie parkowania samochodu prowadzę księgowość. Wydrukowany bilet zabieram do auta w aucie mam tablet drukarkę i kasę fiskalną. Wystawiam na ten bilet fakturę vat wraz z dołączonym paragonem i w ten sposób są obroty oryginał faktury i paragon księguję w sprzedaż i mam zapłacony bilet i do zapłaty od wartosci biletu 2 x 23 % podatku vat, kopię brutto księguję w koszty i automatycznie mam stratę w postaci 23 % vat od biletu. Mam wpis do ministerstwa finansów i dlatego obowiązuje mnie tajemnica państwowa. Mój kumpel przy weryfikacji tego robi prześliczne szneki a drugi stempluje. Dalej zaleglości vat przychodzi komornik i wtedy jest pewne że tak tłe młe być. Chciałem kiedyś pszecież zostać zastępcom Burmistrza ale nie doszło do tego co jest ogromną stratą do urzędu. Jak jeździłem do tej Warszawy to zatar mi siem silnik i wiele innych. Ale wystarczy proszę o tym nikomu nie mówić bo to jest tajemnica państwowa.
Biuro Podatkowe
01:22, 2025-12-01
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz