Dni Gostynia 2025 właśnie przeszły do historii - było kolorowo, tłoczno i gwarno, jakby cała Wielkopolska zjechała się na wielki rodzinny obiad pod chmurką, tylko że zamiast rosołu serwowano frytki, kiełbaski i watę cukrową. Zanim jednak imprezowe emocje zdążyły ostygnąć, zajrzeliśmy tam, gdzie wyobraźnia mieszkańców poszła po całości - do komentarzy pod naszą facebookową zabawą i wybraliśmy najbardziej odjechaną wersję imprezy.
Jak pamiętacie zaproponowaliśmy wam zabawę na Facebooku Gostyn24 w której do zdobycia była podwójna pizza - Wyobraź sobie, że jesteś organizatorem Dni Gostynia i decydujesz o wszystkim – mając pełną decyzyjność, nieograniczony budżet i wolną rękę we wszystkim - od lokalizacji, przez atrakcje, po gwiazdy wieczoru. No i się zaczęło. Propozycje, jakie padły, zaskoczyły nas rozmachem, humorem i totalnym oderwaniem od schematów.
Nie pierwszy raz udowodniliście, że Gostyń to nie tylko punkt na mapie z mleczarnią i cukierniczką, ale też wielka kopalnia pomysłów. Bo jak inaczej nazwać, że ktoś chciał zaprosić piłkarzy FC Barcelony, żeby zagrali sparing z Kanią Gostyń, ktoś inny zaproponował występ hologramu Budki Suflera, DJ-a Hazela i paradę sołectw na dobry początek imprezy. Były też propozycje występu - Łobuzy dla taty, Genzie dla siebie, Andrzej Piaseczny dla mamy, a Kizo – wiadomo, dla brata.
Wśród atrakcji pojawiły się prawdziwe perełki i to takie, które trudno wymyślić, a jeszcze trudniej zapomnieć. Konkurs skakania z pierogiem na głowie, rzuty woreczkiem do celu, żeby "utopić burmistrza w wiadrze z wodą", bitwa na czołganie się do kebaba, a także quiz - jaka zupa najlepiej oddaje twoją osobowość. A gdy myśleliśmy, że już nic nas nie zaskoczy, pojawił się pomysł TikToka z burmistrzem. Przez całą godzinę miałby on nagrywać z mieszkańcami taneczne filmiki, a najlepsze z nich trafiałyby na telebim przed koncertami. Skala pomysłów - level hard.
Ale jedna osoba poszła o dziesięć kroków dalej - Beata Teichert, która nie tylko wymyśliła kilka atrakcji, ale zaplanowała pełne dwa dni festiwalu z harmonogramem, jakiego nie powstydziłaby się żadna agencja eventowa. Wszystko miało godzinę, sens i zupełny brak sensu zarazem. I to było w tym najpiękniejsze.
U Beaty piątek zaczynał się od „Wielkich Przebieranych Zawodów - Kim dziś NIE jesteś? - np. Elvis-policjant czy krowa-pirat". Potem był zjazd na byle czym z górki wysypanej bananami i mydłem, a zaraz po tym scenę przejmowały dzieci jako konferansjerzy. O 20:00 odbywał się koncert Kumiego w całkowitej ciemności, przy latarkach UV, a potem karaoke na helu, gwarantujące piskliwe głosy i jeszcze piskliwszy śmiech.
Sobota? To już zupełna jazda - bieg tyłem z przeszkodami, rzut klapkiem, warsztaty krzywego śpiewu (z koncertem najgorszego chóru), bitwa na rolkach i garnki, piana party XXL i wieczorne koncerty - w tym Smolasty oraz Bambi. A na finał Gostyńska Bitwa na Głosy Śmiechu, gdzie miernik decydował, kto śmieje się najzaraźliwiej.
Na jedzenie Beata też miała plan. Pizza na słodko z nutellą i owocami, burger z watą cukrową, lody o nietypowych smakach, napoje zmieniające kolor i gofry w kształcie zwierzaków. Lokalizacja? Klasycznie - stadion w Gostyniu, bo gdzie indziej pomieścić tyle szaleństwa.
Ile kosztowałoby zorganizowanie takiego w pełni darmowego festiwalu szaleństwa? Nie znamy się na tym, ale na oko, bez kalkulatora w ręku, wyszło nam jakieś pół miliona... Oczywiście to tylko luźne szacunki - w końcu trudno dokładnie wycenić zjazd w wannie po mydle. Doliczyliśmy jednak wszystko, co najważniejsze - dmuchawy do piany, balony z helem, latarki UV dla każdego, gażę dla artystów, scenę, światła, nagłośnienie ochronę i zapasy pizzy na słodko. Wartość kreatywna pomysłu? Bezcenna.
Dlatego z ogromną przyjemnością ogłaszamy, że zwyciężczynią naszej zabawy została Beata Teichert, za stworzenie wizji, której nikt nie przebił. Zapraszamy do naszej redakcji po odbiór vouchera na podwójną pizzę i gratulujemy wyobraźni.
Wielkie podziękowania należą się też wszystkim, którzy wzięli udział w zabawie - szczególnie dla tych, co niekoniecznie ograniczyli się do propozycji „szkoda że nie ma koła młyńskiego” albo „drogo, lepiej zostać w domu”, "lepiej dać na szpital" tylko podeszli do tematu z fantazją i humorem. Dorota przypomniała o tradycji - konkursie jedzenia kiełbasy i chodzącej krówce. Bartosz był konkretny - stadion, pizza, Mata i małpi gaj. Martyna zaprojektowała koncerty folkowe z afterem w stylu „remiza disco” i przebojową zabawą z misiem strażakiem. Sebastian, Dominik, Oliwia - wy już właściwie możecie iść na casting do TVN na producentów eventów.
Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w zabawie. Kto wie, może niektóre z tych pomysłów naprawdę doczekają się realizacji - choćby w wersji symbolicznej. A jeśli nie, to przynajmniej wiemy jedno - macie olbrzymią fantazję, dystans i poczucie humoru, którego mógłby pozazdrościć niejeden festiwal z wielkiego miasta. Było błyskotliwie, bezkompromisowo i z lokalnym urokiem, którego nie da się podrobić. Gostyń znów pokazał, że potrafi zaskoczyć... i to jeszcze jak!
[ZT]79262[/ZT]
[ZT]79235[/ZT]
[ZT]79234[/ZT]
[ALERT]1747115309870[/ALERT]
jan08:07, 13.05.2025
wielka promocja chały
A09:05, 13.05.2025
Kto narzekał a było dużo takich na ceny o koncertach nie wspomnę bo to czysty plejbejk dlamnie żaden koncert .teraz o stoiskach jak ktoś taki mondry niech zapłaci za miejsce i zapłaci pracowników i zrobi piwo po 5 złoty a kiełbasę po 10 złoty zato biedra zarobiła bo wychodzili z piwerkami w ilości ogromnej
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
1 1
Masz rację, takie pustki że szok