Obiecywali innowacje i zyski, ale spotkali się z ostrą krytyką. Przedstawiciele firmy Nature Energy przejętej przez koncern Shell, który planuje budowę dużej biometanowni w rejonie Potarzycy - pierwszej w Polsce, nie zostali przyjęci z otwartymi ramionami. Sala wiejska pękała w szwach, a atmosfera była gorąca, choć kulturalna. Mieszkańcy obawiają się hałasu, fetoru i potoku ciężarówek. Firma zapewnia, że projekt jest nowoczesny, bezpieczny i korzystny dla rolników. Ale ci mają swoje zdanie - zdecydowane i jednogłośne - Nie chcemy tej inwestycji! - mówili z przekonaniem.
Spotkanie rozpoczął burmistrz Krobi, Łukasz Kubiak, podkreślając, że to dopiero pierwszy krok i żadna decyzja jeszcze nie zapadła.
- Jako samorząd jesteśmy otwarci na rozmowy o inwestycjach w odnawialne źródła energii. Ale zanim do czegokolwiek dojdzie, musimy poznać zdanie mieszkańców. To ich głos będzie dla nas najważniejszy - zaznaczył burmistrz.
Podobne konsultacje odbyły się wcześniej w sprawie innych inwestycji m.in. w Pudliszkach, Kuczynie i Nieparcie. Tym razem spotkanie dotyczyło gruntów geodezyjnych w rejonie Potarzycy, a więc terenów typowo rolniczych, ale położonych niedaleko zabudowań.
Inwestycję zaprezentowali Dorota Fennessy, dyrektor ds. rozwoju Nature Energy, oraz Dariusz Kukowka, kierownik projektów. Firma Nature Energy, przejęta przez Shell, działa głównie w Danii, gdzie zarządza kilkunastoma zakładami przetwarzającymi odpady rolnicze w biometan.
- Biometan to zielony gaz. Powstaje z obornika i gnojowicy. Można go wtłaczać bezpośrednio do sieci gazowej lub skraplać jako paliwo do transportu ciężkiego. Dzięki temu ograniczamy emisję CO₂ i pomagamy rolnikom w gospodarce odpadami - tłumaczyła Dorota Fennessy.
Według zapewnień, zakład miałby być nowoczesny, bezpieczny, cichy i niemal bezwonny. Instalacje tego typu jak zapewniał inwestor funkcjonują z powodzeniem m.in. we Francji, Niemczech i ostatnio także na Ukrainie.
Firma przekonywała, że inwestycja oznacza nowe miejsca pracy, około 60 osób na etapie budowy i 15-30 stałych etatów po uruchomieniu zakładu. Gmina mogłaby liczyć na wpływy z podatków, a rolnicy na darmowy odbiór gnojowicy i zwrot w postaci wartościowego nawozu, tzw. pofermentu.
- Współpracujemy z rolnikami w modelu obiegu zamkniętego. Zabieramy od nich gnojowicę, a oddajemy poferment. To wygodne, ekologiczne i opłacalne - zapewniał Dariusz Kukowka.
Transport substratów miałby odbywać się w szczelnych cysternach, a rozładunki i załadunki pod dachem, bez uciążliwości zapachowych.
Po prezentacji firmy głos zabrali mieszkańcy. I niemal każdy z nich wyrażał ten sam niepokój - za blisko domów, za duży ruch ciężarówek, za duża skala inwestycji.
- Mówicie o 60–70 kursach dziennie? To daje 120 przejazdów ciężarówek, bo muszą przecież wracać. Kto wytrzyma taki ruch na polnych drogach? - pytał jeden z obecnych.
– Nie jesteśmy w stanie jako gmina zapewnić substratu do tak dużej inwestycji. To znaczy, że transport będzie z zewnątrz, a drogi i tak będą nasze – mówiła jedna z mieszkanek.
– Mamy szkołę, domy, drogi śródpolne. Nie wyobrażam sobie, żeby tyle ciężarówek jeździło koło zabudowań - wtórowała kolejna osoba.
- Nie mamy infrastruktury, nasze drogi są w kiepskim stanie. Kto je naprawi? - dopytywał jedne z obecnych na sali radnych.
Sołtys Potarzycy poruszyła również ważną dla lokalnych rolników kwestię dostępności wysłodków z cukrowni.
- Wysłodki buraczane to dziś ważny składnik paszowy. Jeśli cukrownia podpisze z państwem umowę, my rolnicy zostaniemy z niczym. Nie uwierzę, że biometanownia postawiona tuż obok nie będzie wykorzystywała wysłodków. To dla nas duża strata - mówiła z wyraźnym niepokojem.
Przedstawiciele firmy zapewniali, że wysłodki nie są dla nich atrakcyjnym substratem z uwagi na właściwości fermentacyjne i brak zgodności z unijnymi certyfikatami "zielonego gazu”.
- Wysłodki powodują spienianie fermentorów i są trudne technologicznie. Co więcej nie są odpadem, tylko produktem, a my możemy wykorzystywać jedynie odpady zgodne z europejskimi dyrektywami. Dlatego nie przewidujemy ich stosowania w naszych instalacjach - tłumaczyła Dorota Fennessy.
Mimo tych zapewnień, sceptycyzm na sali pozostał. Wątpliwości wywoływał też brak szczegółów dotyczących współpracy z rolnikami. Mimo zapowiedzi, firma nie podpisała jeszcze żadnych umów. Brakuje decyzji środowiskowej i zgody na zmianę przeznaczenia działek.
Niepokój wzbudzała także skala inwestycji. Przedstawiciele Nature Energy przyznali, że planowana biometanownia miałaby początkowo moc 8 do 10 megawatów, z możliwością rozbudowy nawet do 20 megawatów, na wzór największych zakładów działających dziś w Danii. Dla wielu uczestników było to szokujące:
- Mówicie państwo, że to pierwsza taka instalacja w Polsce, a od razu chcecie budować największą? My nie chcemy być poligonem doświadczalnym - komentował jeden z rolników.
Kulminacją wieczoru było symboliczne głosowanie. Sołtys Potarzycy poprosiła, by wszyscy przeciwni inwestycji podnieśli ręce. Większość sali natychmiast uniosła dłonie w górę. To jednoznaczny sygnał dla samorządowców.
- To spotkanie pokazało, jak ważna jest rozmowa. Słuchamy państwa uważnie - podsumował burmistrz Kubiak. - Mamy wątpliwości co do skali i lokalizacji. Jeśli to miałoby przynieść więcej szkody niż pożytku, nie zgodzimy się na tę inwestycję - dodał włodarz gminy Krobia.
Czy to koniec tematu? Nie do końca… Mimo zdecydowanego sprzeciwu mieszkańców, przedstawiciele Nature Energy nie zamykają drzwi.
- Nie spieszy nam się. Zostawiamy kontakt do siebie i zapraszamy do dialogu. Jeśli będzie wola porozmawiamy dalej - powiedziała na zakończenie Dorota Fennessy.
Przedstawiciele firmy zaprosili mieszkańców na wyjazd studyjny do Danii nadal aktualne, a kontakt do firmy trafił do sołtyski Potarzycy. Czy to początek dłuższego sporu, czy zamknięcie tematu? Czas pokaże. Na razie mieszkańcy powiedzieli jasno - nie chcą biometanowni u siebie.
[FOTORELACJA]13227[/FOTORELACJA]
[ZT]80171[/ZT]
[ZT]79981[/ZT]
[ZT]80151[/ZT]
[ALERT]1749716740210[/ALERT]
Technik OZE12:59, 12.06.2025
Moim zdaniem skala inwestycji jest za duża. Najle
Wyborca14:00, 12.06.2025
Przestarzała jest unia Europejska. Ktors można porównać do komuny z lat 50 typowy eurokołchoz z zakazami i nakazami tak rządzą liberałowie I komuchy
Krzysztof22:20, 12.06.2025
Gdzie Ty widzisz w tym aspekcie przestarzałą UE. To Ty żyjesz w jakiś mżonkach. Najłatwiej i najprościej jest wywozić gnojowicę i gnój na pola, a że śmierdzi to się z tego śmieją. Przecież to jest wieś, a jak wszyscy wiedzą na wsi śmierdzi. Przypuszczam, że obiecanki Nawrockiego dadzą rolnikom setki tysięcy dopłat.
Wiech.08:53, 13.06.2025
przestarzałym to jesteś "wyborca" na niczym się nie znasz pewnie na szkołę kamieniami rzucałeś wiec pohamuj swoje wypowiedzi i siedź dalej w swoim komunistycznym, patologicznym zaścianku a innym pozwól żyć normalnie
Przedsiębiorca14:30, 12.06.2025
Świetna lokalizacja na tą inwestycje. Idealnie między cukrownią w gostyniu a miejską górką. Nie dajcie sie nabić w balona, bo Pan pfaifer z langenem nie dość, że wam ochłapy płacą za buraki, do tego odcinają 10procent zanieczyszczeń, to jeszcze zostaniecie bez wysłodków.
Heniu14:32, 12.06.2025
Ma Pan racje, wpisałem w google i mnóstwo informacji wyleciało ze wytłok nadaje sie do biometanowni
wezyr08:55, 13.06.2025
pyrki też sie nadają i *%#)!& wiejskie patole też się nadają do gorzelni.
Nick15:48, 12.06.2025
Zapraszamy do gminy obok. Taka biometanownia to piękne wpływy do budżetu gminy. Mnóstwo dobrego z tego można zrobić dla ludzi.
198916:17, 12.06.2025
To nie Niemcy tak oszukują tylko polskie foolzdojcze które rządzą tymi cukrowniami
BIO17:12, 12.06.2025
Nie daleko w Borzęciczkach taka instalacja działa od co najmniej kilku lat. Można naocznie zobaczyć bo jest bezpośrednio przy drodze powiatowej.
pogorzela17:48, 12.06.2025
zapraszamy do pogorzeli u nas się przyda taka firma...
Miastowy19:15, 12.06.2025
Bo je..b.nę. rolnikom przeszkadza fetor. A ja myślałem że to dla nich paliwo.
typowy wsior20:10, 12.06.2025
nie dla przeciebiorstwa ale sam gnojowice po roeach leje bo nie ma tylu vhektarow co powinien na potrzeby własne
Mieszkaniec 20:52, 12.06.2025
Zapraszamy do Borku
Wojtek21:53, 12.06.2025
Nie po to wybieralim Nawrockiego, żeby nam się tu jakie obce szwendały
Zuzanna22:22, 12.06.2025
No Wojtek niech Nawrocki załatwi Tobie wszystko co obiecywał ( czyli nic ).
Marek 22:30, 12.06.2025
Hej Wojtek> Powiedz mi jakim samochodem jeździsz? W jakich sklepach robisz zakupy? Jakim posługujesz się telefonem? Jaki posiadasz telewizor? No i co dalej będziesz mówił , że obce nie mają się w Polsce szwendać. Nie zapomnij jechać na saksy do roboty.
Zainteresowany22:46, 12.06.2025
No cóż taki jest głos mieszkańców , niech tak będzie . Lament będzie jak powstanie w sąsiedniej gminie lub powiecie , bo takie firmy i tak będą chciały inwestycje zrealizować. Wtedy wszyscy będa dalej narzekać że nie ma nowych inwestorów, nie ma miejsc pracy i tak dalej....
Xxx03:58, 13.06.2025
W czasie II wojny to było, nie to co teraz. Każdy Rumun przystępował do woli niemca i w tenże sposób miał złoto i dolary bawił się i jadł i pił lepiej jak w PRL za Gierka. Co więcej w ramach przesiedleń każdy Rumun dostał 15 ha i dlatego na tych terenach jest ich sporo bo Rumuni rozmnażają się bardzo szybko.
A może Rumunom odpowiadało by takie coś jak Czacz.
2 3
Najlepiej funkcjonują mniejsze jednostki, pozyskujące substraty z najbliższej okolicy. Wówczas ruch ciężarówek/traktorów jest ograniczony, co przekłada się na mniejsze koszty.
Biogazownie/biometanownie, jeśli są odpowiednio zaprojektowane i zarządzane, nie śmierdzą, a nawet przyczyniają się do ograniczenia odoru, bo rolnicy stosują tani poferment zamiast gnojówki.
W dobie koniecznej do przejścia transformacji energetycznej (przestarzałe bloki węglowe, brak elektrowni jądrowej, niestabilna energia ze słońca i wiatru), nie warto rezygnować z biogazowni/biometanowni, które produkowałyby stabilną energię elektryczną (i ciepło) lub gaz. Dziwię się, że władze nie wspierają tych rozwiązań, a wręcz przeciwnie.