Wiele wskazuje, że wszystkie zwierzęta zostały otrute. Kto i dlaczego podał im śmiertelną dawkę trucizny? Jest nagroda za wskazanie sprawcy.

Najpierw stracili Koko, z dnia na dzień odeszła Marcelinka, zaraz potem ukochany Fabio. Wszystkie zwierzęta jak wiele wskazuje zostały otrute. Kto i dlaczego podał im śmiertelną dawkę trucizny? Tego nie wiadomo, ale jest nagroda pieniężna za wskazanie sprawcy bestialskiego zabicia dwóch psów i kota. - To ogromna trauma dla całej rodziny - mówi Magdalena Wojcieszek.

Wszystko zaczęło się w połowie grudnia. Najstarszy psiak pani Magdaleny z Głoginina (gmina Borek Wlkp.)  Koko zaczął wymiotować krwią. Stan pogarszał się, aż w końcu weterynarz zadecydował, że trzeba go uśpić. - Jak stwierdził "wszystko siada" i trzeba było podjąć trudną decyzję o uśpieniu, choć z drugiej strony wiedzieliśmy, że przecież ma już swój wiek - mówi pani Magdalena, która zupełnie nie spodziewała się, że za kilka dni przyjdzie pożegnać się jej z kolejnym zwierzakiem - kotką Marlenką. - 28 grudnia otwierałam budynek gospodarczy i wypuszczałam kociaki, ale Marlenka leżała z główką przy ścianie, nie ruszała się, cały pyszczek miała w ślinie. Miauczała okrutnie, chyba z bólu - mówi pani Magdalena. Wizyta weterynarza nic nie dała. Kotka cierpiała i pani Magdalena pojechała do innego lekarza, jednak kotka nie przetrwała drogi. - Pani weterynarz popatrzyła na błony śluzowe i nie miała wątpliwości, że kotka została zatruta - dodaje nasza rozmówczyni.

Dla rodziny pani Magdaleny strata drugiego zwierzęcia była kolejnym  ciosem, ale nikt nie spodziewał się, że przyjdzie im pożegnać jeszcze 3-letniego labradora Fabio. - Widzieliśmy, że Fabio dziwnie się zachowuje. Następnego dnia zaczęły się wymioty. Szybko zabrałam go do weterynarza, podano kroplówki, była nadzieja, że będzie dobrze, bo wyniki miał dobre - mówi pani Magdalena. - Walczyliśmy dwa dni, w pewnym momencie jego stan bardzo się pogorszył. 31 grudnia, jadąc w samochodzie Fabio zmarł - mówi rozżalona mieszkanka Głoginina. Sekcja zwłok psa wykazała, że został otruty. - Dla całej rodziny to ogromna trauma, niewyobrażalna strata - relacjonuje kobieta.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że jej zwierzęta nie były agresywne. Nie biegały luzem i nie przeszkadzały innym. - Psiaki nigdy nie wychodziły za posesję - mówi pani Magdalena. Podejrzewa, że ktoś musiał wrzucić truciznę przez tylną bramę. To jedyne miejsce, gdzie przy płocie rosną krzewy. Sprawę zatrucia zwierząt zgłoszono już gostyńskiej policji. W sprawę zaangażowało się tez Gostyńskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "Noe" które wyznaczyło nagrodę pieniężną w wysokości 2 tys. złotych za wskazanie sprawcy tego bestialskiego czynu. - Czyn ten kwalifikuje się jako znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem, za co sprawcy grozi kara pozbawienia wolności do 5 lat - czytamy w ogłoszeniu gostyńskiego stowarzyszenia. Wszelkie informacje na temat sprawy można przekazywać na adres email: [email protected] lub na Facebooka stowarzyszenia "Noe".

[ALERT]1578389135484[/ALERT]