To miał być zwykły remont, a zamienił się w prawdziwą drogę przez mękę dla części mieszkańców ul. Słowackiego w Borku Wlkp., gdzie trwa modernizacja gminnego chodnika. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami, a walka o swoje kosztowała niektórych mieszkańców sporo nerwów.
W ramach inwestycji wykonawcy układają nową nawierzchnię chodnika, ale przy niektórych posesjach pozostawili wysokie uskoki. Wjazdy stały się niemal niemożliwe do pokonania zwykłym autem osobowym. Zdjęcie z ul. Słowackiego doskonale pokazuje skalę problemu - różnice poziomów były wyraźne i widać, jak trudne było korzystanie z nowych chodników bez odpowiedniego wykończenia.
Foto: Gostyn24
Mieszkańcy ruszyli z interwencjami do urzędu, domagając się natychmiastowych napraw.
– Naprawdę nie wiem co z tym zrobić, jak tak można zostawić... Jak to wygląda, jak wjeżdżać na posesję – mówili pod koniec zeszłego tygodnia mieszkańcy, prosząc o anonimowość w obawie przed nieprzyjemnościami.
Sprawą zainteresował się burmistrz Borku Wlkp., który miał wysłuchać skarg, choć jak zaznaczają mieszkańcy, początkowo bronił pierwotnych założeń projektu.
- Burmistrz przyjechał do nas jednego popołudnia... Choć obstawiał przy swoim i nie wiedział jak to jest w projekcie, to mówił, że zobaczy co zrobi - relacjonowała jedna z mieszkanek.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się w miniony czwartek z Januszem Sikorą. Otrzymaliśmy taką odpowiedź.
- Istniejąca nawierzchnia chodników nie spełniała warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne, gdyż pochylenie nawierzchni, wynikające z miejscowego ukształtowania terenu, było zbyt duże w stosunku do dopuszczalnego przepisami. Projekt modernizacji chodnika został wykonany w oparciu o aktualne warunki techniczne z uwzględnieniem ukształtowania wysokościowego terenu, co spowodowało powstanie różnic wysokościowych do przyległych posesji - czytamy w wiadomości przesłanej przez burmistrza Janusza Sikorę.
- W ramach inwestycji Inwestor przewidział wyregulowanie wysokościowe utwardzonych powierzchni na posesjach w ciągu zjazdów z ulicy, które będzie miało miejsce po zakończeniu etapu prac związanych z ułożeniem chodnika - dodał włodarz gminy orek Wlkp.
Ostatecznie, już w ubiegły piątek niektórzy mieszkańcy mogli cieszyć się wjazdami, o jakie walczyli. Mogą w końcu odetchnąć z ulgą, bo wjazdy zostały poprawione, a posesje odpowiednio połączone z nowym chodnikiem. Ale jak sami mówią, tego stresu i zdrowia, które stracili w walce z absurdami remontu, nikt im już nie zwróci.
– Po ciężkiej i trudnej walce wreszcie koniec, ale nikomu nie życzę tego, co było trzeba przejść – komentuje jeden z mieszkańców ulicy.
Czy tak powinno być? Tego typu sytuacje nie powinny mieć miejsca. Każdy mieszkaniec płacąc podatki i przyczyniając się do budżetu gminy ma prawo oczekiwać, że inwestycje będą realizowane z należytą starannością i szacunkiem dla codziennego życia ludzi. Gdy mieszkańcy proszą o podstawowe rzeczy, takie jak bezpieczny wjazd na własną posesję, powinni być traktowani jak partnerzy, a nie petenci. Inaczej zaufanie do samorządu będzie coraz trudniejsze do odbudowania.
[ZT]78762[/ZT]
[ZT]78757[/ZT]
[ZT]78693[/ZT]
[ALERT]1745831041875[/ALERT]
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz