Powoli kończy nam się wtorek, 17 grudnia, czyli wyjątkowy dzień, w którym – przynajmniej teoretycznie – powinniśmy dać odpocząć językowi i grzecznie odłożyć na półkę wszystkie codzienne przekleństwa, ale... Wyobrażacie sobie, ani jednego „złego” słowa przy porannej kawie, kiedy mleko znów wykipiało, zero „cholery” przy próbie wciśnięcia się w zbyt ciasne jeansy i absolutnie żadnej „diabli nadali”, kiedy samochód odmówi współpracy. Dla niektórych z nas to może jak Mount Everest w klapkach. A dla reszty? Cóż, wyzwanie godne olimpijczyka w samokontroli.
Mówi się, że przeklinanie to oznaka braku kultury, ale nie oszukujmy się – bywa też dowodem na wyjątkową pomysłowość. Nie każdy potrafi stworzyć z jednego, jedynego słowa pełnoprawne zdanie. „No i co? K***a, no!” – toż to przecież skrócona wersja dramatu szekspirowskiego! Rozpacz, zdziwienie, złość, a nawet próba pogodzenia się z losem. Jeden wyraz, a tyle emocji. Pokażcie mi inny język, który daje takie możliwości.
Oczywiście, idea Dnia bez Przekleństw, który dziś obchodzimy jest słuszna. Chodzi o to, by pokazać, że polszczyzna jest tak piękna i bogata, że wyrażenie emocji bez „brzydkich słów” powinno być równie proste jak „dzień dobry” w poniedziałek. No i faktycznie, teoretycznie możemy rzucić coś w stylu: „O, psia kość!”, kiedy walniemy małym palcem o kant meblościanki. Ale umówmy się – czy „psia kość” kiedykolwiek przyniosła ulgę?
Naukowcy twierdzą, że przeklinanie redukuje ból. Może dlatego polscy kierowcy nie potrzebują ibuprofenu, kiedy stoją w korku. Jeden siarczysty zestaw słów i od razu ulga, ciśnienie spada. Można jechać dalej – co prawda 2 km na godzinę, ale jednak. Nie mówiąc już o tym, że wulgaryzmy działają jak linia obrony w sytuacjach kryzysowych. Wyobraźcie sobie, że wasz szef zrywa z wami kontrakt, a wy spokojnie rzucacie: „Rozumiem, panie Janie. Ach, cóż za niefortunny zbieg okoliczności!” – zamiast wybrać coś bardziej soczystego. Imponujące? Owszem. Ale ile trzeba siły ducha, żeby nie wybuchnąć.
Zatem, jeśli komuś uda się przetrwać dzisiejszy dzień bez choćby jednego małego „kurde”, składam głęboki ukłon. Bohaterowie są wśród nas. Reszcie radzę przetrwać go po cichu, gryząc się w język i mrucząc pod nosem jakieś niewinne „motyla noga”. W końcu, jak mawiał Julian Tuwim: „Są słowa, których używać nie wypada, ale bez nich życie byłoby po prostu zbyt trudne”.
Przyjmijmy więc, że dziś wszyscy jesteśmy kulturalni, opanowani i delikatni jak pajęczyna na wietrze. Jutro? Cóż, jutro nadrobimy.
[ZT]74960[/ZT]
[ZT]74891[/ZT]
[ZT]74851[/ZT]
Kurwa mać 20:23, 17.12.2024
8 3
Już tak mruże oczy aby tych bredni nie czytać . 20:23, 17.12.2024
kurwa22:45, 17.12.2024
2 6
mie to wszystko w kur wia, ni lubie siem prać i myć robie to tylko w lato. Dalej używam dezodoratuf. Łatwiej mi siem nawionzuje tag kontakty z kumplami koło śmietnika na w.p ku rwa .Wszęndzie pełno ku rw ita i ten tylko my wielodzietni kur wasie jesteśmy porzondni. 22:45, 17.12.2024
Jarex02:12, 18.12.2024
5 1
Odstawcie to co bierzecie ,bo te bzdury podane na siłę są żenujące 02:12, 18.12.2024
krowa10:02, 18.12.2024
1 0
Kiedyś podczas biegu kichnąłem i wypadł mi odbyt. 10:02, 18.12.2024