Święta Bożego Narodzenia to czas duchowego przygotowania, rodzinnych spotkań i... solidnego zaopatrzenia się w produkty z kościelnej oferty. Tak, tak, bo kto jak kto, ale parafie i sanktuaria wiedzą, jak zaspokoić nie tylko potrzeby duszy, ale i wigilijnego stołu. Sanktuarium Maryjne na Świętej Górze jest tego świetnym przykładem. Na furcie klasztornej można zaopatrzyć się w prawdziwe świąteczne perełki, które – umówmy się – w duchowości są równie nieodzowne, co w portfelu.
Tradycyjne kartki świąteczne to propozycja dla tych, którzy lubią podtrzymywać piękne zwyczaje. Sanktuarium szczególnie poleca te „dedykowane naszemu sanktuarium”. Trudno powiedzieć, co czyni je wyjątkowymi – może dodają o jeden punkt więcej do pobożności nadawcy? A może to po prostu małe dzieła sztuki sakralnej? Tak czy inaczej, kupujesz, wysyłasz i punktujesz – u bliskich i, kto wie, może nawet wyżej.
Nie zapominajmy o sianku, które również znajdziemy na furcie. Przecież to nie tylko dekoracja – to symbol pokory, prostoty i... odpowiednio przygotowanego stołu. Czy sianko ze Świętej Góry ma wyjątkowe właściwości? Nie wiadomo, ale jego obecność na wigilijnym stole może być tym, co przeważy szalę między dobrą kolacją a „prawdziwą” Wigilią. Dodatkowo, jak donoszą nieweryfikowane źródła, dobrze umieszczone sianko podobno przyciąga więcej prezentów pod choinkę.
No i są jeszcze opłatki. Te klasyczne, delikatne, kruche kawałki świątecznej tradycji, które od wieków pomagają przełamać lody na rodzinnych spotkaniach. Można je zdobyć niemal wszędzie, ale te z Sanktuarium Maryjnego mają pewnie dodatkowe „błogosławieństwo premium”. Czy smakują inaczej? Niekoniecznie. Ale świadomość, że wspieramy sanktuarium – bezcenna.
Dla tych, którzy szukają czegoś więcej, są jeszcze dekoracje świąteczne. To idealna opcja, jeśli chcesz, by Twoje święta były nie tylko bardziej duchowe, ale też estetyczne. Bombki, stroiki, świece – wszystko, co sprawi, że Twoje mieszkanie stanie się godnym miejscem na przyjęcie gości. I, oczywiście, tradycji.
Czy to wszystko jest biznesem? Można spojrzeć na to dwojako. Z jednej strony – tak, bo pieniądze idą w ruch. Z drugiej – przecież te środki wspierają ważne dzieła kościelne. A więc, kupując opłatek czy sianko, nie tylko przygotowujesz się do świąt, ale też wspierasz coś większego. To taka mała świąteczna inwestycja – w ducha, w tradycję i, kto wie, może w dobry uczynek.
Kościelny biznes? Może i tak. Ale w duchu świąt – czy jest coś bardziej w porządku niż wspieranie sanktuarium, gdy szukasz sianka na stół i opłatka do łamania? Święta Góra przypomina nam, że tradycja może być nie tylko piękna, ale i praktyczna. Więc może zamiast zastanawiać się, czy to biznes, lepiej po prostu... nabyć?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz