Zamknij

Kupione, ugotowane, podane... A potem słyszysz cichy szept "Żryj, bo się zmarnuje"

09:55, 18.04.2025 Aktualizacja: 10:13, 18.04.2025
Skomentuj Foto: Canva Foto: Canva

Wchodzisz do sklepu z myślą, że na pewno nie dasz się wkręcić. W tym roku nie będzie przesady. Nie będzie dwóch siatek z jajkami, kiełbasy na zapas i bez ciasta, którego nikt nie lubi, ale „trzeba kupić, bo to święta”. Pół godziny później taszczysz z marketu trzy reklamówki, a w jednej z nich jakieś dziwne ciasto, które wyglądało ładnie, którego pewnie nikt nie zje, ale wzięte „na wszelki wypadek”. Tak zaczynają się święta. 

A wszystko przez to, że musi być "na bogato". Bo przed świętami dostajemy jakiegoś zbiorowego ataku syndromu niedoboru. Jakby zaraz mieli ogłosić embargo na majonez. W głowie świta ci myśl - „lepiej mieć niż nie mieć”, „zawsze coś zostanie na potem” i najważniejsze - „przecież niczego już nie kupię w święta!”. No więc kupujesz tak, jakbyś miał przez te dwa dni otworzyć własną stołówkę.

Później przychodzi śniadanie wielkanocne. Tradycyjna polska - wersja full wypas. Jajka, żurek, pieczone mięso, sałatki, które widzisz tylko raz w roku, i sernik, który wygląda jakby miał własne grawitacyjne pole. Dookoła stołu krążą te same teksty -  „zjedz jeszcze trochę”, „przecież nic nie zostało” i twój ulubiony w tle, szeptem, żeby goście nie słyszeli - „żryj, bo się zmarnuje.”

No i żresz, choć nie chcesz, choć nie możesz, choć twój żołądek wystosował oficjalne pismo z prośbą o zawieszenie broni. Ale jak tu odmówić, skoro wszystko kosztowało, trzeba było swoje odstać w kolejce przy kasie, ugotować, upiec, a teraz – koniecznie zjeść. Bo jak nie, to okażesz się niegodny białej kiełbasy, która w Wielkanoc króluje na polskich stołach. I tej baby z lukrem, która padła ofiarą twojej zachłanności. 

Po dwóch dniach świąt nie czujesz już smaku. Czujesz tylko obecność przy stole. Czujesz obecność sałatki warzywnej, która wraca do ciebie w najgorszym możliwym momencie. Obecność sernika, który był „na później”, a teraz okupuje cię jak natrętny gość, nie znający słowa „dosyć!”. Lodówka pełna. Stół nadal zasłany. I tylko apetytu brak. On jeden wiedział, kiedy wyjść.

I niby wszystko wiesz. Niby co roku sobie obiecujesz, że będzie normalnie, że kupisz mniej, ugotujesz rozsądnie, a potem nie będziesz jadł tylko dlatego, że coś patrzy z talerza z wyrzutem. Niby... Ale wystarczy, że spojrzysz na te trzy pojemniki z żurkiem, pół blachy pasztetu i kawałek mazurka, którego nikt nie ruszył… i już wiesz, co powiesz. Z tą samą determinacją, z jaką babcia nakładała ci kolejną łyżkę sałatki: „Dobra... Żryj, bo się zmarnuje.

[ZT]78399[/ZT]

[ZT]78318[/ZT]

[ZT]78370[/ZT]

[ALERT]1744961852611[/ALERT]

(jar)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

Katolik123Katolik123

5 1

W katolickich domach mówią „jedz”. Życzę wesołych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!

10:17, 18.04.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Megi 2025Megi 2025

5 1

Żryj? Naprawdę tak do siebie w domu mówicie ?

12:48, 18.04.2025
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

mixmix

2 1

W twoim pewnie tylko ą i ę z dopiskiem szlachta nie pracuje. Hipokryzja level hard

14:24, 18.04.2025


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%