Aż dwieście osób zjawiło się na czwartej edycji wiosennego marszu. Miłośnicy nordic walking tym razem wybrali się, oczywiście pieszo, do „Józefówki” w Tarchalinie. Tam tradycyjnie spalono marzannę i biesiadowano przy grillu. Kalorii nikt nie liczył, bo do pokonania w dość szybkim tempie była sześciokilometrowa trasa.
Marsze z kijami to już tradycja wśród ponieckich i bojanowskich miłośników nordic. Tym razem z okazji prawdziwego powitania wiosny (kalendarzowe w tym roku nie przyniosło jeszcze ciepłej aury) organizatorzy zaprosili uczestników do wigwamu „Józefówka” w Tarchalinie. Do udziału w zabawie zgłosiło się aż dwieście osób z Bojanowa, Ponieca, Leszna, Osiecznej, Pawłowic, Rawicza, Miejskiej Górki, Pakosławia, Śremu oraz innych okolicznych miejscowości.
- Po krótkiej rozgrzewce i wspólnym zdjęciu kijkarze ruszyli na start. Sześciokilometrowa trasa przygotowana i oznaczona przez organizatorów nikomu z maszerujących nie sprawiła żadnego problemu. Nie zabrakło nutki rywalizacji. Dla zwycięzców w kategoriach „dzieci”, „mężczyźni” i „kobiety” organizatorzy przygotowali puchary i upominki, które wręczyli włodarze bojanowskiej gminy. Na uczestników, którzy ukończyli marsz, czekał ciepły poczęstunek - kiełbaska z grilla, bigos, kawa i ciasto. Wśród uczestników marszu rozlosowano nagrody ufundowane przez sponsorów – mówi Mikołaj Skrzypczak z ponieckiego Gminnego Centrum Kultury, które było współorganizatorem imprezy. Po odpoczynku nadszedł czas na kulminacyjny moment marszu, czyli spalenie marzanny.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz