Pech nie opuszcza Dni Krobi. Po incydencie z gazem, opóźnionym koncertem, doszło jeszcze...

Wygląda na to, że wczorajsza impreza z okazji Dni Krobi nie należała do najszczęśliwszych. Najpierw opóźniony koncert, później incydent z użyciem gazu, a na dokładkę głosy uczestników, zaniepokojonych stanem zabezpieczeń wesołego miasteczka. Do naszej redakcji trafiły zdjęcia i komentarz, który trudno było zignorować.

– To, co jest na wesołym miasteczku to dramat. Dzieci bym nie puścił na te karuzele. – napisał do nas jeden z czytelników przez Alert24. Do wiadomości dołączył kilka zdjęć - skrzynki z prądem, prowizorycznej podpory konstrukcji oraz karuzeli "śmigających" nad głowami uczestników.

Będąca na miejscu dziennikarka Gostyn24 potwierdziła, że uwagi naszego czytelnika mogą nie być bezzasadne, dlatego chwilę później skontaktowaliśmy się z przedstawicielem gminy, informując o tych obawach. Jeszcze tego samego wieczoru uzyskaliśmy informację, że organizatorzy natychmiast podjęli interwencję. Dziś dyrektorka Biblioteki i Centrum Kultury, Rekreacji im. Jana z Domachowa Bzdęgi w Krobi, Anna Krzyżostaniak, potwierdziła, że wszystkie elementy zostały sprawdzone.

– Od razu była interwencja. Już wcześniej była też reakcja. Okazuje się, że wszystkie zezwolenia, certyfikaty, przeglądy wszystko jest. Mamy kompleksową umowę z firmą zewnętrzną, która odpowiada za atrakcje. Wiadomo jednak, że i my dopatrujemy się pewnych rzeczy - powiedziała szefowa BCKiR.

Na pytanie, co po naszym zgłoszeniu poprawiono, odpowiedziała – Tak, „prądy” zostały od razu zabezpieczone i inne rzeczy, które niepokoiły, także. Ochrona to monitorowała, poprawiono m.in. elementy, które mogłyby stwarzać zagrożenie - jakieś leżące deski czy prowizoryczne zabezpieczenia. Na bieżąco reagujemy. Nasi pracownicy chodzą po terenie i sprawdzają, czy wszystko jest w porządku.

Jak dodała, wszystkim zależy na bezpieczeństwie, dlatego zwiększono też liczbę patroli ochrony i pracowników, którzy mają obowiązek monitorować teren w czasie trwania imprezy.

Nie do nas należy ocena, czy wszystkie elementy lunaparku spełniają wymogi techniczne i normy bezpieczeństwa, bo się na tym nie znamy. Dlatego cieszymy się, że zgłoszenie naszego czytelnika nie zostało zignorowane, reakcja była szybka i konkretna, a organizatorzy potraktowali sprawę poważnie.

Choć trudno dziś jednoznacznie ocenić, czy rzeczywiście istniało duże zagrożenie, to nie da się ukryć, że pewne elementy mogły budzić wątpliwości. W takich sytuacjach ostrożność i szybka zawsze reakcja są kluczowe. Dlatego dziękujemy naszemu czytelnikowi, który nie przeszedł obojętnie,  przesłała nam sygnał i zdjęcia. To właśnie dzięki takim zgłoszeniom można czasem zapobiec sytuacjom, które których nigdy nie można ignorować.