Mieli po prostu pecha. Windy przestały działać a pomoc jechała z Leszna. Tak spędzili blsiko godzinę, na szczęście nigdzie im się nie spiesz

Gdyby ta sytuacja zdarzyła się w Lesznie czy Poznaniu, pewni nikt nie zwróciłby na nią uwagi, ale w Gostyniu to co innego. Pięć osób na blisko godzinę zostało uwięzionych w dwóch blokowych windach. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że obie windy miały zostać oddane do użytku zaledwie kilka godzin wcześniej.

Blokowa winda to w Gostyniu prawdziwy luksus. Tylko najnowsze budynki wielorodzinne posiadają wewnątrz takie urządzenia. Jest to z pewnością duże ułatwienie dla mieszkańców, chociaż jak pokazuje ta historia, bywają też mocno kłopotliwe. Przekonała się o tym grupa młodych ludzi, którzy, wybrali się wczoraj do znajomych na Osiedle Słoneczne. 

Do windy w jednym z bloków wsiadło czterech mężczyzn, próbując dostać się na czwarte piętro.Przywieźli ze sobą płytki ceramiczne, ale nie zdążyli ich zapakować. W pewnym momencie winda stanęła między poziomami a mężczyźni utknęli w niej na blisko godzinę. Mniej więcej w tym samym czasie, do tego samego bloku wszedł inny mężczyzna szukając tego samego adresu.  Pomylił jednak klatki schodowe i poszedł o jedną dalej. On również wsiadł do windy, wcisnął guzik z numerem piętra i ruszył, ale... tu także winda odmówiła posłuszeństwa - Winda delikatnie ruszyła, w pewnym momencie opuściła się i zacięła. Wyskoczył komunikat "prace konserwacyjne". Z tego co mówił nam kolega, do którego próbowaliśmy się dostać, te windy były właśnie wczoraj po raz pierwszy uruchomione - mówi Wojciech, który utknął w "pułapce". 

Bez większego stresu i paniki panowie wybrali numer do serwisu i cierpliwe czekali aż ktoś się pojawi. Na szczęście nigdzie się nie spieszyli, dlatego całą historie potraktowali jako zabawną przygodę  - Po około 30 minutach, prawdopodobnie z Leszna przyjechał serwisant. Kilkanaście minut później uwolnił nas z tego "piekiełka" - kontynuuje Wojciech - To może nie będzie miłe wspomnienie, ale zależy od której strony spojrzeć. Gdybym spieszył się do pracy, to byłby problem, ale wszyscy mieliśmy już czas wolny...Byliśmy w dobrej ekipie, a humory dopisywały... - przekonuje z uśmiechem na twarzy

Po około 50 minutach wszyscy zostali "uwolnieni". Nikomu nic się nie stało, a odwiedziny okazały się bardzo udane... Tylko w drodze powrotnej, żaden z paczki znajomych  nie chciał już wsiadać do windy  - Płytki, które przywieźliśmy koledze wnosiliśmy po schodach - podsumował nasz rozmówca.

[ALERT]1546101314517[/ALERT]