Nauczycielka posądzona o hejt! W sieci aż huczy... Nie uczę dzieci nienawiści mówi

W Pogorzeli zawrzało. Wszystko za sprawą jednej z nauczycielek miejscowej szkoły podstawowej, która znalazła się w ogniu krytyki po publikacji Instytutu Analiz Środowiskowych. To organizacja pożytku publicznego zajmującej się m.in. przeciwdziałaniem mowie nienawiści i promowaniem racjonalnej ochrony przyrody. Chodzi o aktywność internetową nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej z miejscowej szkoły, która nie kryje swojego negatywnego stosunku do środowisk myśliwskich.

Pierwsze informacje o tym, że nauczycielka z Pogorzeli stała sią "bohaterką" wpisu na stronie Instytutu Analiz Środowiskowych otrzymaliśmy na Alert24. W przesłanej wiadomości znajdował się aktywny link bezpośrednio prowadzący do opublikowanego posta. Przedstawiciele tej organizacji nie przebierali w słowach. 

- Czy nauczyciel, który zamiast wychowywać do szacunku i otwartości, sieje nienawiść i pogardę powinien dalej pracować z dziećmi? - czytamy.

Zdaniem organizacji, nauczycielka "odczłowiecza” myśliwych, publicznie nazywając ich "zwyrodnialcami” i "nie-ludźmi”.
 

- Pani pedagog, aktywna uczestniczka hejterskich grup w mediach społecznościowych, nie kryje swoich poglądów - czytamy w publikacji w mediach społecznościowych. - Osoba z tak wypaczonym światopoglądem nie ma prawa wychowywać młodych ludzi. Hejt, pogarda i agresja w jej przekazie trafiają do najmłodszych w czasie, kiedy ich osobowość dopiero się kształtuje. Jak można mówić o szacunku do drugiego człowieka, jeśli ten sam nauczyciel uczy, że "niektórzy ludzie to nie-ludzie” ? Jak wygląda jej lekcja wychowania obywatelskiego, skoro dla niej przedstawiciel legalnego zawodu, jakim jest myśliwy, to wróg, bestia i degenerat? - czytamy dalej.

Jak przekonują autorzy wpisu, to przekracza granice nie tylko debaty publicznej, ale i etyki zawodowej nauczyciela.

Sama zainteresowana nie kryje oburzenia takimi oskarżeniami. W rozmowie z nami tłumaczy motywy, nie widząc w swoich działaniach nic nagannego. Jak podkreśla, nie szerzy nienawiści, lecz działa z potrzeby serca, broniąc zwierząt, które same nie potrafią się obronić.
 

- Stoję po stronie zwierząt. One nie mają nic do powiedzenia. Takie słowa to nic w porównaniu z tym, co dzieje się w lasach - przyznaje posadzana o hejt w sieci nauczycielka z Pogorzeli

Zaznaczyła również, że próbowała prowadzić rzeczowe dyskusje z myśliwymi, jednak jak stwierdziła nie było to możliwe. Jej zdaniem brakuje im empatii, a niektóre przypadki dowodzą, że skłonność do przemocy wobec zwierząt może iść w parze z agresją wobec ludzi.
 

- Jeżeli ktoś strzela do zwierząt i nie ma żadnej empatii, to on tak samo może ludzi zabić. Mamy ostatni przykład Tadeusza Dudy - tłumaczyła.

Nauczycielka zdecydowanie oddziela swoją aktywność prywatną od pracy zawodowej. Utrzymuje, że w szkole nie porusza kontrowersyjnych tematów i realizuje podstawę programową.
 

- W szkole nie poruszam tych tematów. Nie uczę dzieci nienawiści. Realizuję program. Prywatnie mam prawo do swoich poglądów. Gdybym była sprzedawczynią w sklepie, nikt by się mnie nie czepiał - podkreśla.

Przypomina też, że sprawa miała już początek w 2021 roku, kiedy Instytut Analiz Środowiskowych wystąpił do dyrekcji szkoły ze skargą na jej aktywność w sieci. Wówczas to Kuratorium oświaty nie dopatrzyło się naruszenia przepisów, a dyrektor szkoły nie wyciągnął żadnych konsekwencji.

Po rozmowie telefonicznej, nauczycielka przesłała także dodatkową wiadomość, w której podkreśliła, że nie prowokuje środowisk myśliwskich i nie szuka konfliktów. Jej zdaniem to właśnie myśliwi ją śledzą i celowo wychwytują jej wypowiedzi, próbując ją uciszyć.
 

- Nie wchodzę na grupy dla myśliwych, żeby ich obrażać, tylko oni mnie śledzą i wychwytują moje komentarze. Wchodzą na grupy obrońców praw zwierząt, szukają komu mogą zaszkodzić aby bronić swojej wątpliwej godności - napisała.

Dyrektor Szkoły Podstawowej w Pogorzeli, Paweł Marciniak, odniósł się do sprawy z wyraźnym dystansem. Przyznał, że szkoła nie została oficjalnie poinformowana o internetowej aktywności nauczycielki, choć jak zaznaczył sam od kilku dni miał świadomość medialnego echa wokół tematu. Marciniak wyjaśnił, że zna nauczycielkę od wielu lat i nigdy wcześniej nie otrzymał na jej temat żadnej oficjalnej skargi dotyczącej pracy zawodowej.
 

– Znam panią (...) od wielu lat. To bardzo dobra nauczycielka. Nigdy nie było na nią żadnej oficjalnej skargi dotyczącej pracy w szkole. Co robi w internecie, to jej prywatna sprawa - skomentował.

Na pytanie o to, czy jego zdaniem określanie myśliwych mianem "zwyrodnialców” i "nie-ludzi” mieści się w granicach etyki zawodowej pedagoga, dyrektor odmówił jednoznacznego komentarza. Stwierdził, że wypowiedzi nauczycielki w internecie traktuje jako sprawę prywatną, całkowicie niezwiązaną z jej obowiązkami służbowymi. Dopytywany, czy planuje rozmowę z nauczycielką lub zgłoszenie sprawy do kuratorium, również unikał jednoznacznej odpowiedzi.

- Jest lipiec. Nie zamierzam podejmować teraz żadnych działań - dodał.

Czy poglądy prywatne nauczycielki powinny mieć wpływ na ocenę zawodową? Sprawa wywołuje spore kontrowersje. Z jednej strony mówimy o osobie publicznej, jakim jest nauczyciel, z drugiej o prawie do wolności słowa i światopoglądu. Sama nauczycielka podkreśla, że nie szerzy hejtu, a jej wpisy są reakcją na brutalność wobec zwierząt. Przypomina też, że nie była nigdy prawomocnie ukarana za zniesławienie czy nękanie.

Tymczasem Instytut Analiz Środowiskowych wskazuje, że nie chodzi o różnicę zdań, lecz o język nienawiści i brak etycznych granic, które powinny obowiązywać wszystkich, a w szczególności osoby uczące dzieci.

Możliwe, że po wakacjach dyrekcja szkoły podejmie rozmowę z nauczycielką, ale czy dojdzie do formalnych konsekwencji? Nie wiadomo. Nauczycielka czuje się atakowana i jak sama mówi "nękana przez środowiska myśliwskie”, które jej zdaniem chcą uciszyć krytykę. Z kolei druga strona wzywa do zawieszenia kobiety w obowiązkach nauczycielskich.

[ZT]80895[/ZT]

[ZT]80808[/ZT]

[ZT]80760[/ZT]

[ALERT]1751967090409[/ALERT]