Padły zarzuty, jest reakcja. Podtrzymują swoje słowa. Czas pokaże, kto miał rację

Po dzisiejszej konferencji prasowej Zarządu Powiatu Gostyńskiego, na której padły mocne oskarżenia pod adresem opozycyjnych radnych, ci odpierają zarzuty i przedstawiają własne stanowisko w sprawie zamieszania wokół rozbudowy Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego oraz cofniętego i ostatecznie przywróconego dofinansowania z KPO.

W ocenie radnych opozycji narracja prezentowana przez zarząd to próba politycznego odwrócenia uwagi od rzeczywistych problemów. Zapewniają, że popierają rozwój gostyńskiego ZOL-u, ale nie zgadzają się na realizację tej inwestycji kosztem likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego. Odpierają też zarzuty o "wstrzymanie” środków z KPO, przekonując, że to nie ich działania, lecz błędy formalne we wniosku przygotowanym przez powiat były przyczyną decyzji ministerstwa. Wskazują także na brak odpowiedzialności po stronie władz oraz pytają, kto i kiedy znajdzie geriatrę, skoro nie ma chętnych do pracy ginekologów.
 

- Cały czas podtrzymuję to wszystko, co powiedzieliśmy. My nie jesteśmy przeciwko rozwojowi ZOL-u, nie jesteśmy też przeciwni tworzeniu oddziału geriatrycznego, ale nie kosztem porodówki i oddziału noworodkowego - podkreśla radny Piotr Kogut, przewodniczący klubu radnych PiS. - Są inne warianty realizacji tej inwestycji, także z wykorzystaniem własnych środków powiatu. Starosta sam przecież mówił, że sytuacja finansowa jest dobra - dodaje.

Jego zdaniem, zamiast likwidować ginekologię i położnictwo, można było budować ZOL w nowej przestrzeni i poczekać na inne źródła dofinansowania dla oddziału geriatrycznego. Wątpliwości budzi też kwestia kadry.
 

- Dziś wszyscy się cieszą z decyzji ministerstwa, ale czy ktoś zapytał, skąd wziąć geriatrę? Gdy nie ma chętnych ginekologów, trudno wierzyć, że nagle znajdzie się lekarz geriatra - komentuje radny.

Nieco inny ton przyjmuje Maciej Malczyk z klubu Forum Powiatu Gostyńskiego, który przyznaje, że dobrze się stało, iż sytuacja się wyjaśniła.
 

- Dobrze, że zarząd poprawił błędy i że wszystko wydarzyło się na tym etapie, a nie podczas realizacji inwestycji. Najważniejsze, że nie trzeba teraz zwracać dotacji - mówi radny Maciej Malczyk. - Nie chodziło o to, by zaszkodzić, ale by zadbać o jakość i legalność procesu. Zarząd miał obowiązek przygotować ten wniosek zgodnie z procedurami - dodaje.

Radny odniósł się także do sugestii, że opozycja miała być "donosicielem”, który doprowadził do wstrzymania środków.
 

- To manipulacja polityczna. Sam fakt, że zarząd musiał jechać do Warszawy i poprawiać dokumenty, świadczy o tym, że coś było nie tak. Dziś można to próbować przekręcać, ale prawda jest taka, że powiat popełnił błędy. I dobrze, że je naprawił - komentuje radny Maciej Malczyk.

Opozycja podkreśla, że nie ma nic do ukrycia, a pismo, które miało trafić do Ministerstwa Zdrowia, rzekomo z ich podpisami, było znane staroście już wcześniej. 
 

- Skoro wiedział, że coś takiego wysłaliśmy, to znaczy, że miał dostęp do dokumentu. Zarzut, że to pismo jest "zaginione”, to naciąganie rzeczywistości - uważa radny Maciej Malczyk.

Wobec apelu zarządu o publiczne przeprosiny, radni odpowiadają jednoznacznie - nie ma za co przepraszać. 
 

- To był głos troski. Chcieliśmy, by wszystko odbyło się z poszanowaniem prawa i logiki finansowej. Czas pokaże, kto miał rację - puentuje opozycja.

[ZT]81530[/ZT]

[ZT]81524[/ZT]

[ZT]81184[/ZT]

[ALERT]1753882946575[/ALERT]