Spotkanie poświęcone planowanej inwestycji budowy fermy drobiu zorganizowano w Wycisłowie. W wydarzeniu wzięli udział mieszkańcy miejscowości Jawor, Jeżewa i Wycisłowa, przedstawiciele gminy, inwestorzy oraz członkowie Stowarzyszenia "Działamy EKOczule". Celem spotkania była wymiana poglądów, omówienie potencjalnych korzyści i zagrożeń, a także wysłuchanie głosów wszystkich zainteresowanych stron. Dyskusja jednak chwilami wymykała się spod kontroli. Szybko jednak podjęto próbę uspokojenia emocji uczestników. Wśród nich były zarówno osoby popierające inwestycję, jak i jej przeciwnicy. Inwestor, gotów pójść mieszkańcom "na rękę", starał się przekonać ich do swoich argumentów, ale nie wszyscy byli skłonni ich wysłuchać.
Spotkanie rozpoczęła Wioletta Jańczak, reprezentująca Stowarzyszenie "Działamy EKOczule", która zachęciła uczestników do zachowania jedności i otwartości na różne perspektywy.
– Chciałabym, abyśmy czuli jedność mimo różnych punktów widzenia, a inwestor nie czuł się wyobcowany z naszego towarzystwa. To nasza wspólna przestrzeń i razem możemy wpłynąć na otoczenie, w którym mieszkamy – mówił Wioletta Jańczak.
Wśród gości znaleźli się inwestorzy Ernest Ordanik - wnuk i Henryk Ordanik - dziadek, burmistrz gminy Borek Wlkp. Janusz Sikora oraz urzędniczka Katarzyna Borowczyk, odpowiedzialna za kwestie związane z planowaniem przestrzennym. Swoją obecnością wsparli również członkowie Stowarzyszenia Działamy Ekoczule: Ewa Gulcz, Magdalena Przybylak oraz Aleksandra Szymczak.
Jednym z głównych punktów spotkania było omówienie obaw związanych z potencjalnymi skutkami budowy fermy drobiu. Mieszkańcy wskazywali na zagrożenia takie jak:
zanieczyszczenie gleby, wód i powietrza, zakłócenie harmonii krajobrazu, wzmożony ruch ciężkiego transportu, hałas i nieprzyjemne zapachy, spadek wartości sąsiadujących nieruchomości.
Głos zabrała Iwona Jagła, mieszkanka Wycisłowa, która wyjaśniła swoje zaangażowanie w sprawę, podkreślając zmiany, które zaszły w jej miejscowości przez ostatnie lata. Jagła, z wykształcenia leśniczka, wskazała na negatywne skutki przemysłowej hodowli drobiu, takie jak degradacja środowiska, pogorszenie zdrowia ludzi i zwierząt oraz przyczynianie się do kryzysu klimatycznego.
– Przemysłowa hodowla drobiu to nie tylko ogromne obciążenie dla środowiska, ale także obniżenie jakości życia mieszkańców. Jako leśnik z wieloletnim stażem widzę, jak takie inwestycje wpływają na zasoby naturalne i zdrowie społeczności – mówiła Iwona Jagła
Inwestorzy podkreślali, że ich celem jest stworzenie nowoczesnej i zgodnej z przepisami inwestycji, która mogłaby przynieść korzyści ekonomiczne zarówno dla nich, jak i dla lokalnej społeczności. Zapewniali, że inwestycja jest "bezpieczna", a jednocześnie zapewnili, że są otwarci na dialog i propozycje rozwiązań minimalizujących wpływ na środowisko.
- Kurnik ma być na dziesięć tysiącach kur. Co do kwestii magazynowania i całej infrastruktury dookoła, sam plan dokładnie jeszcze nie wiem. To będzie jeszcze nie zaplanowane. Póki co chodziło o to, żeby uzyskać zgodę na taką ilość kur. Będą to kury na wolnym wybiegu. Kura na wolnym wybiegu potrzebuje czterech metrów kwadratowych, więc taki obiekt będzie miał odpowiednią powierzchnię 4 ha). Co do całej reszty, to wszystko będzie na pewno dobrze zaprojektowane. Mam projektanta, który już pomagał niejednym osobom projektować kurniki. Wszystkie funkcjonują dobrze, nie mają żadnych problemów ani selekcji, ani żadnych innych. Działają ok. Także mogę być prawie pewien, że ten projektant dobrze zaprojektuje wszystko - zapewniał Ernest Ordanik, inwestor.
Katarzyna Borowczyk, reprezentująca urząd gminy, wyjaśniła procedury związane z inwestycją.
– Na terenie gminy obowiązuje studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, jednak brak miejscowych planów oznacza konieczność wydania decyzji o warunkach zabudowy. Taka decyzja jest obecnie w trakcie procedowania – poinformowała.
Wioletta Jańczak apelowała o rozważenie alternatywnych form inwestycji, takich jak gospodarstwa ekologiczne, które mogłyby stanowić przykład zrównoważonego rozwoju.
– Zamiast kontrowersyjnych ferm, warto zainwestować w rozwiązania, które przyniosą korzyści zarówno finansowe, jak i społeczne – apelowała Jańczak.
[FOTORELACJA]12609[/FOTORELACJA]
Jednym z najbardziej aktywnych uczestników był Henryk Ordanik, dziadek inwestora, który odniósł się do licznych obaw i pytań mieszkańców, starając się przekonać ich do swojej wizji rozwoju rolnictwa. W trakcie spotkania wyraził swoje niezadowolenie z powodu zamieszania, które wynikło w związku z inwestycją dotyczącą budowy kurnika w okolicy. Zauważył, że nie wszyscy obecni w sali to rolnicy, a niektórzy widzą wieś jako miejsce, w którym wszystko powinno wyglądać malowniczo, przypominając sielankowe obrazy z dzieciństwa. Ordanik dodał, że rolnictwo nie jest tak proste, jak niektórzy by tego chcieli, i nie powinno się zapominać, że wieś nie jest tylko miejscem turystycznym, ale także obszarem, w którym podejmuje się działalność rolniczą.
– Przepraszam Państwa, ale ja chyba nie jestem na tym zebraniu, na które liczyłem. Spotkaliśmy się, by omówić konkretną sprawę – gdzie najlepiej ulokować nasz kurnik, a nie debatować nad ideologią czy ekologią na szeroką skalę – mówił Ordanik, przypominając swoje wieloletnie doświadczenie w rolnictwie.
Ordanik podkreślał, że inwestycja, zgodna z obowiązującymi przepisami, ma minimalny wpływ na środowisko i jest porównywalna do gospodarstwa o 40 sztukach bydła.
– Jeśli wieś ma wyglądać jak uzdrowisko, to porozmawiajmy o tym otwarcie. Ale nie możemy blokować rozwoju rolnictwa, które stanowi podstawę życia wielu z nas – dodał.
Nie wszyscy jednak podzielają ten punkt widzenia. Wielu mieszkańców wyraziło wątpliwości co do skali inwestycji i potencjalnych skutków dla lokalnego środowiska oraz jakości życia.
– Wiemy, że na jednym kurniku się nie skończy. To tylko początek większej działalności, która może zdominować naszą wieś – mówiła jedna z mieszkanek.
Hanna Robak z Wycisłowa podkreślała, że projekt, choć dochodowy dla inwestora, przyniesie mieszkańcom jedynie dyskomfort, straty i cierpienie. Zaznaczyła, że środowisko jest podstawowym warunkiem życia, a jego ochrona leży w obowiązku władz i społeczeństwa, co gwarantuje konstytucja. Zadała pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za zanieczyszczenia powstające na terenie gminy, takie jak amoniak, metan, siarkowodór i pyły, oraz za skutki zdrowotne dla osób mieszkających blisko fermy. Wskazała, że jedne z artykułów Konstytucji zobowiązuje władze do zapobiegania skutkom zanieczyszczenia środowiska. Robak przywołała również dane dotyczące liczby ferm w gminie i ich wpływu na środowisko, wskazując na problem z wodą pitną i zanieczyszczeniem. Apelowała do burmistrza o dbałość o zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców, przypominając o odpowiedzialności władz za ochronę środowiska. Prosiła o rozwagę, apelując do sumienia włodarza, mając nadzieję na podjęcie działań mających na celu ochronę przyszłych pokoleń.
- Hodowle przemysłowe to pogoń za zyskiem, nie ma tu miejsca na empatię i szacunek. Nie chcemy, aby nasze dzieci i wnuki rosły z takim przekazem i obciążeniem. Pragniemy, aby budowały swoją przyszłość w poszanowaniu dla siebie i innych ludzi, zwierząt i środowiska. Apelujemy do Pana sumienia, wierzymy w Pana rozwagę i sprawczość - mówiła Hanna Robak.
Padły też pytania o to, jak planowane inwestycje wpłyną na transport i gospodarkę odpadami.
– Przemysłowe fermy to nie to samo, co małe gospodarstwa rodzinne. Smród i nadmiar odpadów mogą stać się uciążliwe – dodali inni uczestnicy spotkania.
Henryk Ordanik zadeklarował gotowość do dialogu i kompromisu. Podkreślił, że celem jest znalezienie najlepszego miejsca na budowę, które zminimalizuje uciążliwość dla sąsiadów. Dodał, że pomimo kontrowersji, chce żyć w tej gminie w zgodzie z sąsiadami i dąży do rozwiązania problemu w sposób, który będzie uwzględniał interesy wszystkich stron.
– Chcemy działać zgodnie z prawem, ale zależy nam na dobrej współpracy z mieszkańcami. Jesteśmy gotowi ponieść dodatkowe koszty, by znaleźć lepsze miejsce, jeśli będzie taka potrzeba – zapewnił Henryk Ordanik, który również tuż po zakończeniu spotkania w rozmowie z nami zapewniał, ze jest gotowy zapłacić za inwestycje więcej, w miejscu oddalonym od wsi, gdyż dysponuje 270 ha w tej okolicy.
Inwestor zapowiedział, że jeszcze dziś wycofa wniosek, w którym inwestycja znajduje się przy wsi Jawory i jest gotowy na złożenie kolejnego, ale w innej lokalizacji.
Część uczestników mimo wszystko pozostaje sceptyczna co do szczerości tych deklaracji, wskazując na możliwość stopniowego rozbudowywania fermy. Byli też tacy, którzy uważali, że nie mają nic przeciwko budowie kurnika, bo to właśnie na wsiach takie inwestycje powinny być realizowane. jedną z takich osób był pan Mirosław, rolnik z gminy Borek Wlkp., który wyraził swoje poparcie dla inwestycji, twierdząc, że hodowla drobiu jest częścią życia wiejskiego.
- My mieszkamy na wsi, tak czy nie? Mamy krowy, mamy świnie, mamy kury - mówił pełen emocji rolnik.
Z kolei burmistrz Janusz Sikora, który również uczestniczył w spotkaniu, podkreślił, że jest obecny po to, aby wysłuchać głosu mieszkańców i zastanowić się nad ewentualnymi rozwiązaniami, które będą w najlepszym interesie całej gminy.
[ZT]74846[/ZT]
[ZT]74741[/ZT]
[ZT]74655[/ZT]
[ALERT]1733993139703[/ALERT]
Kura13:23, 12.12.2024
Jak się nie podoba w Wycisłowie to proszę panie Henryku poostawić fermę w Zimnowodzie będzie bliżej do roboty... 13:23, 12.12.2024
Krzysztof13:46, 12.12.2024
Ciekaw jestem co burmistrz Sikora zrobi z nielegalną fermą w Dąbrówce. Nałożony mandat 500 zł dla Biernackiego to wielka kpina. Pora wreszcie zrobić porządek z tą nielegalną, nieprzepisową fermą. Wydaje mi się jednak, że burmistrz w tym względzie nie zrobi nic , z resztą tak jak ze szpitalem w Gostyniu. Są jednak idealiści w Borku , którzy są wpatrzeni w nowego burmistrza , jak w jakiegoś Boga. Oczy im się wkrótce otworzą. Na razie Sikora robi porządki personalne. 13:46, 12.12.2024
Agresywna kura13:56, 12.12.2024
Kura dziobie mnie w napletek. 13:56, 12.12.2024
Kaziu14:53, 12.12.2024
Aby nie było tak jak z tymi stodołami co się zawaliły i straszą w Trzecianowie w Zalesiu i jeszcze gdzie 14:53, 12.12.2024
GR23:03, 13.12.2024
Stodoły w Zalesiu i Trzecianowievtak samo jak kotłownia i tartak w Karolewie należą do agencji rolnictwa więc proszę skargi do nich 23:03, 13.12.2024
xyz18:05, 12.12.2024
Zdjęcie nr 10 rozłożyło mnie na łopatki.
Co to za /mistrz ortografii/ pisał??????🤣🤣
CHODOWLI ... jaki wstyd!!!🤣 18:05, 12.12.2024
xyz18:10, 12.12.2024
I jeszcze zdj. nr 13 - RAZEM JESTEŚMY ŚILNIEJSI 🤣 Jak najprędzej poprosić Gwiazdora o słownik!!!! 18:10, 12.12.2024
Święty 21:44, 12.12.2024
Banda pieniaczy i nieudaczników , jak się nie podoba to do miasta wdychać smog . Nawet się nie przyłożyli do napisania poprawnie haseł protestu . Świadomość o ekonomi i środowisku na poziomie tych śmiesznych kartek z błędami . I jeszcze ten argument z konstytucją …..Panie burmistrzu niech Pan sobie nie da wejść na głowę . 21:44, 12.12.2024
Święty 21:54, 12.12.2024
Moim zamiarem nie jest obrażanie mieszkańców Jeżewa, Jawor, Wycisłowa czy Koszkowa , poprostu włosy się jeżą na głowie jak czytam i widzę takie protesty . Wsie w gminach rolniczych są właśnie dla takich inwestycji . Ale widocznie nasi mieszkańcy wolą zajadać się drobiem z Chin. Dobranoc 21:54, 12.12.2024
Mieszkanka 12:09, 13.12.2024
Proponuję aby "inwestor" wybudował koło swojego domu. 12:09, 13.12.2024
General idiot!20:30, 17.12.2024
To jest kura! 20:30, 17.12.2024
AMirek17:04, 12.12.2024
12 3
Radzę przypimnieć sobie kto był burmistrzem jak ta ferma powstała i była rozbudowywana. Co wtedy zrobiono, aby przeciestawić się tej działalności. Teraz to jest już za późno. Propnuję być uczciwym, a nie pisać byle pisać. Ta ferma nie powstawała prze pór roku, tylko przez kilka lat. 17:04, 12.12.2024
Mieszkaniec10:28, 17.12.2024
1 0
Latami rozbudowywała się firma Mróz po spółdzielni produkcyjnej Dąbrówka i słusznie. Firma z bykami 2 miesiące. Jak wiem z prasy ani poprzedni burmistrz ani inne instytucji łącznie z posłami niczego nie podpisały. Firma jest na etapie legalizaci, a więc od burmistrza jednak obecnego to zależy. 10:28, 17.12.2024