Wyobraźcie sobie świat, w którym wszystkie wiadomości zaczynają się od słów: „Dziś jest dobry dzień, bo…”. Tak, wiem, to brzmi jak utopia, albo przynajmniej jak scenariusz do filmu z kategorii „komediodramat z elementami fantastyki”. A jednak, co roku, 8 września, przypada Dzień Dobrych Wiadomości – święto, które każe nam wierzyć, że szklanka jest zawsze do połowy pełna.
Dzień Dobrych Wiadomości to nasze rodzime święto, które zrodziło się w 2001 roku z inicjatywy Salonu 101 – miejsca, gdzie elity intelektualne i artystyczne postanowiły rzucić wyzwanie smutkowi zalewającemu nasze media. Bo umówmy się, codziennie jesteśmy bombardowani katastrofami, skandalami i prognozami końca świata, które sprawiają, że nawet najbardziej wytrwały optymista zaczyna marzyć o długim śnie zimowym.
Ale 8 września wszystko się zmienia. To dzień, w którym media powinny mieć zaszczyt, a może nawet obowiązek pokazać, że świat nie jest tak zły, jak nam się wydaje. Wieszczono, że to będzie prawdziwy oddech świeżości, dzień, w którym dziennikarze zamiast czarnych scenariuszy, napiszą o tych drobnych, lecz ważnych rzeczach, przywracających wiarę w ludzkość. Może gdzieś na końcu świata ktoś wynalazł nowy sposób na ratowanie pszczół, a może sąsiad pomógł starszej pani wnieść zakupy na czwarte piętro – to są te drobne, ale dobre rzeczy, które zasługują na naszą uwagę.
Przy okazji nie możemy też zapomnieć o czymś równie ważnym. Dzień Dobrych Wiadomości to także czas, by pomyśleć o naszej własnej, Księdze Dobrej Wiadomości. Takiej, którą moglibyśmy tworzyć każdego dnia, zapisując przynajmniej jedną pozytywną myśl czy wydarzenie. Bo narzekanie – jak to mówią – to nasza narodowa cecha, ale może nadszedł czas, by każdy z nas wprowadził do swojego życia odrobinę optymizmu?
Warto zacząć od małych rzeczy: „Dziś kawa była wyjątkowo smaczna”, „Udało mi się wstać na czas”, „Słońce świeciło przez cały dzień”. Takie proste, a jakie skuteczne! Kto wie, może za kilka lat nasza Księga Dobrej Wiadomości wypełni się wiadomościami o naszych codziennych triumfach, a my, zamiast z kwaśną miną przeglądać poranne newsy, zaczniemy dzień od uśmiechu?
A zatem, drodzy Czytelnicy, 8 września spróbujmy z tej naszej polskiej chandry zrobić sobie dzień wolny – niech szansę na odrobinę optymizmu dostanie każdy, nawet największy malkontent. W końcu, w świecie pełnym katastrof i kryzysów, dobrze jest mieć chociaż ten jeden dzień w roku, który przypomina nam, że szklanka naprawdę może być do połowy pełna. A jeśli okaże się, że jest w niej nasz ulubiony napój, to może nawet uznamy, że warto było przynajmniej przez chwilę przestać narzekać. Choćby tylko po to, by stwierdzić, że czasem życie potrafi być całkiem znośne.
[ALERT]1725780621261[/ALERT]
Polonezem przez pół Europy i tureckie bezdroża...
Poldek da rade, byle kowal naprawi a zepsuć się nie ma zabardzo co, prosta konstrukcja, ja swoim w jeden dzień zrobilem 1200 km jechał jak po szynach i był wygodny, miał coś w sobie, pzdr.
Polonez 1.5 lpg oczy
03:05, 2025-07-08
W ostatnich latach odnotowano podejrzenia przemocy...
Jakie dziennikarstwo, zbieranina nie umiejacych pisać poprawną polszczyzną, klecących mierne babole ludzi pod wodzą równie miernego pseudodziennikarza redaktura, zezwalajacego na manipulacyjne teksty byle tylko przyciągnąć uwage, niestety albo stety większość zauważa ta tanią socjotechnikę, może lepiej kierownik lepiej zajmie sie tym galartem ze świnioka.
Mani-palanci
01:54, 2025-07-08
Zupa, żeberka i serdeczne powitanie. Tak wyglądał...
A może szykujmy się na przyjęcie zmęczonych pielgrzymów po ewentualnej powodzi która nad nami wisi? A pewnie znów zaskoczenie będzie wielkie.
Addi
00:02, 2025-07-08
Nocne wyścigi w Gostyniu? Niektórzy mają dość
po 22 to tylko filigranowe dziewuszki w radiowozach bojące się same o siebie
VW
23:59, 2025-07-07
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz