Zamknij

To była uczta dla ducha i ciała. Dzień czytania połączyli z degustacją smażonego...

10:37, 02.10.2021 M.S Aktualizacja: 11:14, 02.10.2021
Skomentuj Foto: Dobrochna Błażejczak, nauczyciel bibliotekarz Foto: Dobrochna Błażejczak, nauczyciel bibliotekarz

Uczniowie klas trzecich Szkoły Podstawowej im. Adama Mickiewicza w Pogorzeli niecodzienny sposób świętowały Ogólnopolski Dzień Głośnego Czytania. Dzieci wysłuchały wyjątkowej legendy o odkrywcy sera smażonego i spróbowały pogorzelskiego przysmaku. 

XXI Ogólnopolski Dzień Głośnego Czytania Dzieciom dla uczniów klas IIIa, IIIb i IIIc Szkoły Podstawowej im. Adama Mickiewicza w Pogorzeli był inny niż do tej pory. Uczniowie spędzili czas w restauracji "Pogorzelanka", gdzie poznali opowieść o Starym Gliwie - odkrywcy sera smażonego.

Mariusz Ossowski - niestrudzony propagator lokalnej tradycji kulinarnej, przeczytał dzieciom legendę o odkrywcy sera smażonego. Opowiedział także ze swadą o działaniach podejmowanych na rzecz promocji owego produktu. Ponieważ jednak nawet najdoskonalszy opis literacki nie odda owego drażniącego zmysł powonienia zapachu zgliwiałego twarogu, trzecioklasiści mieli niecodzienną możliwość doświadczenia owego specyficznego aromatu za pomocą własnych narządów węchowych - informuje Dobrochna Błażejczak, nauczyciel bibliotekarz.

Z kolei dzięki mistrzyniom kuchni z restauracji "Pogorzelanka’’ dzieci na obserwowały proces smażenia zgliwiałego sera z dodatkiem masła i jaj oraz przypraw, a na końcu wraz z nauczycielkami rozkoszowały się smakiem pogorzelskiego specjału.

- Ser smażony niewątpliwie zyskał w Pogorzeli kolejnych entuzjastów. Uczestnicy kulinarno-czytelniczego spotkania podziękowali Mariuszowi Ossowskiemu oraz Renacie Turbańskiej za prawdziwą ucztę – zarówno dla ducha, jak i dla ciała - gromkimi oklaskami - informuje Dobrochna Błażejczak.

Na koniec wszyscy udali się na skwer przy MGOK w Pogorzeli, gdzie znajduje się lipowa rzeźba Starego Gliwy i tablica z opisem legendy o odkrywcy sera smażonego. Zapraszamy do lektury:

POGORZELSKA LEGENDA O SERZE SMAŻONYM: Ongiś przed wiekami, za wielkimi dolinami, bagnami i lasami, żyli ludzie w małych osadach. Pracowicie karczowali wiekowe drzewa, by pozyskać miejsce do uprawy zbóż i hodowli zwierząt.  I żyli tak latami według pór roku. Niewiele się zmieniało w ich sposobie życia i pojmowania świata. Częsty ich problem stanowił kłopot z długotrwałym przechowywaniem żywności. Nowości kulinarne były przekazywane z zewnątrz, jak choćby od wędrownych mnichów, na przykład benedyktynów z Lubinia. Ale nawet oni nie wiedzieli, jak dłużej przechować gomółkę twarogu – poza suszeniem w faskach na sianie. Żył w tej okolicy wśród bagien Stary Gliwa, który już sił do roboty nie miał, więc ser u niego zalegał i gnił. Stąd pochodził drażniący zmysł powonienia aromat, który rozchodził się po całej osadzie. Tylko piesek Gliwy Bilonikiem zwany - bo w młodości tak drobny był jak trzos groszy praskich - coraz to żwawszy i pełniejszy się stawał. Ludzie mieszkający w osadzie nie mogli znieść owego niemiłego zapachu i zaczęli zastanawiać się, w jaki sposób wykurzyć Gliwę ze swojej okolicy. Pewnego dnia namówili jednego zawadiakę z pobliskiego Kromu, Kołumyję, żeby z dymem puścił chałupę Starego Gliwy, a wówczas ten na pewno dokądś się przeniesie. Ów Kołumyja - za drobną opłatą w naturze - uczynił tak, jak ustalono. Ogień strawił wszystko, nawet zgniły ser i kurze jaja. Stary Gliwa ze strachu uciekł i ślad po nim zaginął. Tylko na zgliszczach domu swego pana Bilonik spacerował i raz po raz, coś wyjadając, pomrukiwał w zachwycie. Zaobserwował to niejaki Konar, co kaczkami dotychczas handlował, a przebywając przez dłuższy czas na pogorzelisku, sprytnie apetyt Bilonika z pozostałościami na miejscu pożaru skojarzył. Zabrał ze sobą psisko i w swojej chałupie kulinarny eksperyment przeprowadził. Właśnie wtedy - zupełnie nieoczekiwanie - wybitnego smaku sera przesmażonego z jajkiem doświadczył i pomiędzy wszystkich osadników go rozczęstował. Odtąd sława smażonego sera rozeszła się od Gostynia po Krotoszyn. Osadę zaś dla ułatwienia Pogorzelą nazwano, a i Stary Gliwa w pamięci potomnych pozostał, bo nagnity ser po dziś dzień mianem zgliwiałego na jego cześć jest zwany.

[ALERT]1633163771478[/ALERT]

(M.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

MHMH

7 0

Praca u podstaw! Tylko w ten sposób można zaszczepić w młodym pokoleniu miłość do małej ojczyzny! 19:11, 02.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

AdAd

5 0

Ten ser to jest niezły biznes. 08:49, 03.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%