Między zabawą, a cierpieniem... Gostyńscy radni o granicach sylwestrowej tradycji

Coraz częściej mówi się o ograniczeniach w używaniu fajerwerków.  W ostatnim czasie, głos w tej sprawie zabrała Paulina Hennig-Kloska. Pytana przez dziennikarze RMF FM, przekazała, że decyzja w tej sprawie powinna należeć do samorządów, które znają lokalne uwarunkowania i mogą same regulować tę kwestię.

Minister klimatu i środowiska przypomniała, że w Sejmie czekają już dwa projekty ustaw dotyczące ograniczeń w sprzedaży i używaniu pirotechniki. Ich celem jest m.in. umożliwienie gminom wprowadzania zakazów na swoim terenie. - Samorządy powinny móc decydować, czy wprowadzić zakaz – powiedziała przedstawicielka Polski 2050 dziennikarzom RMF FM i dodała -  Chodzi o to, żeby one mogły zarówno ustanawiać, jak i uchylać taki zakaz. Czyli brały za to współodpowiedzialność. Wtedy też mamy edukację i wsparcie w regionach dla tego typu projektów poselskich 

Przyznała też, że sama od lat nie korzysta z fajerwerków, bo jak wyjaśniła, ich używanie negatywnie wpływa na zwierzęta i środowisko. W jej opinii, tzw. „miękki zakaz”, w którym decyzja należy do lokalnych władz, byłby najrozsądniejszym rozwiązaniem. Tymczasem w wielu miastach Polski prowadzone są już konsultacje społeczne w tej sprawie. Przykładowo w Krakowie mieszkańcy mogli wypowiedzieć się w ankiecie dotyczącej pokazów pirotechnicznych i ich ewentualnych alternatyw, takich jak lasery czy tzw. „ciche fajerwerki”. A jak na to patrzą radni z Gostynia? 
 

Zdecydowanym przeciwnikiem fajerwerków jest radny Karol Stefaniak, który kiedyś dopuszczał taką zabawę ale jakiś czas temu zmienił zdanie  - Od kiedy mam w domu zwierzę to zmieniłem zdanie, bo zwierzęta są przerażone. Poza tym miałem w swoim życiu takie przypadki, że ktoś przez fajerwerki stracił dłoń, co we mnie do dziś zostało, dlatego, gdyby trzeba było zagłosować, byłbym przeciwko możliwości używania fajerwerków.

Nieco inaczej widzi to radny Marcin Maciejewski, który z uwagi na dzieci odpala w Sylwestra wulkany czy race, ale petard i fajerwerków strzelających w niebo nie kupuje. - Prywatnie kupuję z uwagi na dzieci, ale te "niehukowe" Chodzi o wulkany czy race. Mi to nie jest potrzebne, ale dzieciaki mają frajdę. Gdybym musiał zagłosować, to wstrzymałbym się od głosu, chociaż bliżej mi do tego, żeby hukowe fajerwerki ograniczyć. W zamian gmina mogłaby w ramach rekompensaty  sfinansować pokaz laserów czy dronów 

Z kolei Marta Kulak-Stawińska uważa, że to trudny temat, bo z jednej strony, dla wielu osób fajerwerki są swego rodzaju tradycją, bez której nie wyobrażają sobie Sylwestra. Z drugiej rodzi się w niej pytanie - czy dla tych kilku chwil radości warto narażać zwierzęta na cierpienie? - Fajerwerki dla wielu są fajne, dają wiele radości i stanowią niemal obowiązkową formą spędzania Sylwestra. Ja sam nie jestem do końca przekonana czy dla kilku chwil radości powinno się krzywdzić zwierzęta te dzikie, jak i domowe, stresować małe dzieci, które wówczas śpią. Do tego cała ta pirotechnika powoduje zanieczyszczenie środowiska. Odpady, które pozostają po Sylwestrze też trzeba posprzątać... Byłabym za nieco inną formą tej celebracji, może nie taką głośną i nie taką wybuchową, ale unikanie wszelkich efektów świetlnych nie było czymś dobrym. Miasta odchodzą od fajerwerków, w zamian proponują ciekawe pokazy świetlne czy laserowe. To też byłaby ciekawa forma. Osobiście mam dylemat. Gdybym jednak miała zagłosować to myślę, że wstrzymałabym w tej kwestii od głosu. 

Sprawa fajerwerków wciąż dzieli, choć coraz częściej słychać głosy rozsądku. Dla jednych to tradycja i radość dzieci, dla innych niepotrzebne cierpienie zwierząt i hałas, który trudno uznać za zabawę. Wypowiedzi gostyńskich radnych pokazują, że temat nie jest czarno-biały, ale dojrzewa. I może właśnie w tym dojrzewaniu  i gotowości do rozmowy, a nie w prostych zakazach  kryje się szansa, by w przyszłości sylwestrowa noc brzmiała nieco ciszej, ale mądrzej. A co wy o tym sądzicie?