Zamknij
NEWS
Boże Narodzenie to nie tylko opłatek i życzenia. To także kalendarz, mapy dojazdów i rozmowy, które zaczynają się na długo przed Wigilią. Kto gdzie będzie, u kogo zaczynamy, u kogo kończymy i jak to zrobić, żeby nikt nie poczuł się pominięty.
Święta Bożego Narodzenia to moment, w którym na chwilę odkładamy codzienny pośpiech. Zatrzymujemy się, siadamy przy stole, łapiemy oddech. Nawet jeśli ten rok nie był łatwy, nawet jeśli nie wszystko ułożyło się tak, jak planowaliśmy, te kilka dni mają w sobie coś, co pozwala spojrzeć inaczej.
Kiedy świat zwalnia, a codzienne sprawy schodzą na dalszy plan, to znaczy, że zaczęły się święta. W tym roku także Wigilia jest wolna od pracy. Tyle że nie dla wszystkich. Są takie zawody, które nie przewidują wolnego, niezależnie od daty w kalendarzu i rodzinnych planów.
Plan był prosty: 5 tysięcy złotych i realna ulga dla Julki oraz jej mamy Weroniki. Tyle że ta historia szybko wymknęła się "planom", bo kiedy ludzie naprawdę chcą pomóc, liczby zaczynają rosnąć jak na drożdżach. W skarbonce pojawiły się dziesiątki wpłat, jedne podpisane, inne anonimowe, a kolejną cegiełkę dołożyli nasi partnerzy. I tak z z dziesiątek małych decyzji, podejmowanych ... z serca powstała spora kwota. Ale finał nie kończy się na liczniku, lecz wspólnym spotkaniu przy wigilijnym stole.
Święta Bożego Narodzenia widziane z ambony i z codzienności nie zawsze wyglądają tak samo jak w domach, do których siadamy w Wigilię. To czas intensywny, pełen spotkań, rozmów i ludzkich historii, które często zostają w pamięci na dłużej niż same świąteczne obrazy. W krótkiej rozmowie ks. Adam Pupka COr opowiada o Bożym Narodzeniu z perspektywy kapłana, ale przede wszystkim człowieka, dla którego te dni również mają swój smak, emocje i wspomnienia.
Święta Bożego Narodzenia mają swoją oficjalną wersję. Jest w niej światło w oknach, rozmowy przy stole i poczucie wspólnoty, które niby przychodzi samo. Ten obraz powtarza się co roku tak często, że bywa bardziej obowiązkiem niż obietnicą. A w nim nie ma miejsca na ciszę, która boli.
Święta Bożego Narodzenia mają w sobie coś z umowy. Na bok odkładamy spory, a na wierzch kładziemy to, co powinno być dobre. Bo świąteczny stół ma być miejscem radości, opłatek znakiem bliskości, a życzenia próbą zaczęcia wszystkiego od nowa. Ale czy tak jest przy każdym stole?
Grudzień ma w sobie obietnicę. Tę samą co co roku, że coś się domknie, naprawi, odmieni. Że problemy stracą na znaczeniu, a to, co trudne, zostanie choć na chwilę przykryte światłem i ciepłem. Tyle że nie zawsze tak się dzieje.
Wigilia to wieczór, w którym wszystko ma swoje miejsce. Potrawy, opłatek, dodatkowe nakrycie. I to jedno krzesło, które czasem stoi bardziej w myślach niż przy stole. Puste, choć wcale nie jest niewidoczne.
Świąteczny stół to jedno z niewielu miejsc, gdzie naprawdę chodzi o bycie razem. Właśnie dlatego tak szybko widać tam wszystko, co tę obecność rozprasza. Telefon odłożony obok talerza potrafi przerwać rozmowę, popsuć nastrój i wywołać konflikt, który zaczyna się od zupełnie niewinnego sprawdzenia godziny.
W niedzielne, przedświąteczne popołudnie w Krobi publiczność wypełniła salę na świątecznym koncercie Dziecięco-Młodzieżowej Orkiestry Dętej. W programie znalazły się kolędy i znane utwory o tematyce bożonarodzeniowej, a w drugiej części organizatorzy zachęcali też do wspólnego śpiewania. To był muzyczny przystanek w środku grudniowego pośpiechu i okazja, by poczuć klimat świąt jeszcze przed Wigilią.
Skomentuj
Materiał redakycjny
Jeszcze kilka dni temu pisaliśmy, że brakuje już tak niewiele. Dziś wiemy, że czasem to „niewiele” potrafi urosnąć w coś znacznie większego niż sama liczba na liczniku zbiórki. Skarbonka „Świąteczne Życzenia dla Julki”, którą założyliśmy na siepomaga.pl, przekroczyła 7,5 tysiąca złotych i wciąż rośnie. To moment, w którym zamiast prosić, chcemy przede wszystkim powiedzieć jedno – dziękujemy.
Na Prawobrzeżnym znowu zadziałała ta magia, której nie da się kupić w sklepie. Było wspólne rozświetlenie choinki, ognisko, herbata i słodkości, a na dzieci czekały paczki. Mikołaj dotarł na osiedle nie na saniach, tylko… osiedlowym busem. Do tego biały miś i Stitch.
Wielu z nas kupuje prezenty wcześniej, a potem… odkłada pakowanie na ostatnią chwilę, kończąc na "byle było" i torbie z marketu. W gostyńskim Hutniku postawiono na rodzinne warsztaty, na których zwykłe paczki zamieniały się w małe dzieła sztuki z jodły, szyszek, suszonych pomarańczy i wstążek. A gdy ostatnie kokardy były już gotowe, na dzieci czekała jeszcze jedna niespodzianka.
Zapach pierników mieszał się z aromatem wigilijnych potraw i ciast, na scenie rozbrzmiewały świąteczne piosenki, a między stoiskami przechodzili mieszkańcy wrzucając niemałe kwoty do puszek. Gminne Mikołajki w Poniecu znów przyciągnęły tłumy, ale w tym roku miały coś jeszcze – bardzo konkretny cel. Cały dochód z imprezy przeznaczono na wsparcie małego Krzysia z gminy Poniec, który walczy z białaczką.

OSTATNIE KOMENTARZE