Granice muszą być ustalone wcześniej. Inaczej Wigilia może się skończyć awanturą

Świąteczny stół to jedno z niewielu miejsc, gdzie naprawdę chodzi o bycie razem. Właśnie dlatego tak szybko widać tam wszystko, co tę obecność rozprasza. Telefon odłożony obok talerza potrafi przerwać rozmowę, popsuć nastrój i wywołać konflikt, który zaczyna się od zupełnie niewinnego sprawdzenia godziny.

Dla jednych to tylko szybki rzut oka na wiadomość. Dla innych sygnał, że ktoś jest obecny ciałem, ale myślami jest zupełnie gdzie indziej. W święta takie różnice w podejściu widać szczególnie mocno, bo oczekiwania są większe niż zwykle.

Problem rzadko leży w samym telefonie. Częściej w braku ustalonych zasad. Jedni uważają, że przy stole obowiązuje pełna obecność, inni nie widzą nic złego w odpisaniu na wiadomość czy odebraniu połączenia. I kiedy te dwa światy się spotykają, napięcie narasta.

Najgorsze, co można wówczas zrobić, to reagować z irytacją albo publicznie kogoś zawstydzać. Zwrócenie uwagi przy wszystkich prawie zawsze kończy się obroną, a nie zmianą zachowania. Święta nie są dobrym momentem na wychowawcze demonstracje. Znacznie lepiej sprawdza się prostota. Jasna umowa, najlepiej ustalona wcześniej. Telefon odkładamy na czas posiłku. Jeśli ktoś czeka na ważne połączenie, mówi o tym wprost. Bez domysłów i pretensji.

Granice nie muszą być sztywne, żeby działały. Wystarczy, że będą wspólne. Bo świąteczny stół to jedno z niewielu miejsc, gdzie naprawdę warto być obecnym. I choć świat w telefonie nie zniknie, rozmowa przy stole może się już nie powtórzyć.
 

[ALERT]1766493228863[/ALERT]

[ZT]86119[/ZT]

[ZT]85968[/ZT]

[ZT]86104[/ZT]