Samochód ratowników nie mógł przedostać się do osoby potrzebującej pomocy. Drogą na plaży blokowały... parawany. Mężczyzna zmarł.
Do zdarzenia doszło w wejścia nr 66 na plaży w Stegnie nad Zatoką Gdańską.
Mężczyzna, w trakcie aktywności sportowych, miał zemdleć. Świadkowie natychmiast wezwali pomoc.
- Dostaliśmy informację, że człowiek leży na piasku i potrzebuje pomocy. Natychmiast rozpoczęliśmy akcję, ale przez liczbę parawanów dostęp do tej osoby był utrudniony - informuje serwis Onet powołując się na rozmowę z ratownikiem WOPR ze Stegny.
Duże problemy z dotarciem do mężczyzny miał także terenowy samochód z Brzegowej Stacji Ratownictwa w Sztutowie. Przejazd utrudniały rozstawione parawany.
Do 45-letniego mężczyzny, jako pierwsza, jak podaje Onet, dopłynęła motorówka SAR.
- Ratownicy wspólnie prowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową plażowicza w parawanie nieopodal boiska do siatkówki. Mimo reanimacji mężczyzna zmarł - informuje Onet.
Ratownicy wskazują, że w takich sytuacjach konieczne jest utworzenie tzw. korytarza życia. To konieczne nie tylko na drogach, ale także na plaży.
- Wielokrotnie prosiliśmy, żeby turyści usunęli się i zrobili nam dojazd do morza. Niestety, bezskutecznie. Musieliśmy być wręcz bezczelni, nachalnie podjechać pod parawany niektórych osób, wymusić na nich to, by oni zabrali swoje rzeczy - wskazywał w rozmowie z TVN24 Grzegorz Pegza z Ochotniczej Straży Pożarnej w Jantarze.
W takiej sytuacji najlepiej utworzyć wolny pas, biegnący przez środek plaży, o szerokości co najmniej 5 metrów. W ten sposób udostępnimy ratownikom dotarcie do osoby, która potrzebuje pomocy.
3 1
Nie przez parawany, tylko przez pawiany co jadą 300kilometrow żeby tłuste cielska odgrodzić. 10:52, 16.08.2022