Dziś Międzynarodowy Dzień Naprawy. Brzmi szlachetnie, prawda? W końcu to nie Międzynarodowy Dzień Zakupu Nowego Miksera, tylko naprawy – tej sztuki, którą wielu z nas porzuciło na rzecz wygodnego „kliknij i kup.” Bo po co naprawiać, skoro nowy sprzęt pojawi się na progu, zanim zdążymy wyjąć śrubokręt? Ale zastanówmy się przez chwilę, co przy okazji tracimy? I chodzi nie tylko o pieniądze, ale i to, co starsze pokolenia nazywały... no właśnie, czym? Odpowiedzialnością? Zmysłem praktycznym? A może zwyczajnym zdrowym rozsądkiem?
Często powtarza się, że "rzecz, która się nie psuje, jest podejrzana." I coś w tym jest. Bo przecież życie to nie ciągła równowaga, a śrubki się od czasu do czasu poluzowują. I tak jak kiedyś wystarczyło wykręcić dwie, trzy śrubki, wymienić żarówkę, a telewizor znów hulał – teraz? Zamiast chwili refleksji, szybka decyzja: wyrzucamy.
Świat jest pełen „psujących się rzeczy” – od mikserów po relacje, ale czy wszystko musi trafiać na śmietnik? Czasem wystarczy, że coś porządnie przetrzemy, może nasmarujemy, a stary dobry sprzęt zadziała jak nowy. Albo w przypadku relacji – wystarczy odrobina cierpliwości, rozmowy i... nie, nie sprzedają tego na Allegro.
Zastanawia mnie, kiedy właściwie przestaliśmy naprawiać? Może wtedy, gdy nowoczesność zaczęła nam wmawiać, że wszystko musi być jednorazowe? Kiedy zaczęło być modnie wyrzucać to, co zyskało miano „przestarzałego” po dwóch latach użytkowania? „Nowe, szybsze, lepsze” – to jak mantra, którą powtarzamy, kiedy zbliża się czarny piątek.
Ale czy zawsze trzeba wymieniać stare na nowe? W końcu „lepsze jest wrogiem dobrego.” Może właśnie w Dzień Naprawy warto spojrzeć na te wszystkie graty zalegające w piwnicy, które od lat czekają na swoją drugą szansę. Może wystarczy jedna śrubka, by znów działały? A może to metafora naszego życia – bo przecież i my od czasu do czasu potrzebujemy tej symbolicznej śrubki, by zaskoczyć na nowo.
Podsumowując, skoro już mamy ten Międzynarodowy Dzień Naprawy, może zamiast klikać „dodaj do koszyka,” warto chwycić za śrubokręt? A przynajmniej za telefon do fachowca, który naprawia, a nie tylko wymienia. Bo, jak mawiał klasyk: „co naprawione, smakuje lepiej.”
I na koniec: czy naprawianie to sztuka, którą już zapomnieliśmy? Cóż, czas pokaże. Jedno jest jednak pewne – lepiej przemyśleć dwa razy, zanim coś wyrzucimy.
Afobam 15:29, 19.10.2024
3 1
Całe popołudnie mi zeszło aby napraw ić cieknący kibel. Te podtynkowe cuda wymagają uzdatnionej wody, ta nasza to cała tablica Mendelejewa żelazo i kamień. 15:29, 19.10.2024