Zamknij

Pewnego dnia wzięła plecak i ruszyła w drogę pokonując pieszo ponad 700 km. Pierwszego Polaka spotkała po dwóch tygodniach...

14:22, 27.03.2019 MiS Aktualizacja: 15:07, 29.03.2019
Skomentuj

Pewnego dnia wzięła plecak i ruszyła w drogę pokonując pieszo ponad 700 km. Pierwszego Polaka spotkała dopiero po dwóch tygodniach. Dziś przyznaje, że nie było łatwo i bardzo bała się podróży, która okazała się niezapomnianym przeżyciem. Dziś odwiedza miasta w całej Wielkopolsce i dzieli się przeżyciami z pielgrzymki, którą będzie pamiętać do końca życia

Kino Szarotka z Krobi odwiedziła Lidia Matuszewska, zawodowo z-ca redaktora naczelnego portalu leszno24.pl opowiadając o swojej pielgrzymce do Santiago de Compostela, którą odbyła w 2017 roku. Spotkanie pt.: „Weź plecak i idź” to opowieść o trwającej miesiąc pieszej wyprawie do grobu św. Jakuba – miejsca gdzie dziś znajdują się jego szczątki oraz katedry jego imienia. Jest to jedno z najważniejszych miejsc dla chrześcijan, a tym samym cel pieszych pielgrzymek od ponad tysiąca lat.

Wszystko zaczęło się we Francji...
Swoją podróż Lidia Matuszewska rozpoczęła od podróży pociągiem do Warszawy, stamtąd samolotem do Londynu , a następnie do Francji. Tam ruszyła w pieszą wędrówkę - z niewielkiej miejscowości Saint-Jean-Pied-de-Port w Akwitanii (południowo-zachodnia Francja), kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Hiszpanią, po czym przemierzyła niemal całą północną część tego kraju, docierając po trzydziestu dniach do Santiago de Compostela. - Ta droga liczy ponad 700 km. Przemierzałam tę trasę przez cały czerwic, pokonując średnio 25-30 km dziennie, trudno w to teraz uwierzyć , ale nie jest to duży wysiłek, kiedy już tam się jest, kiedy jest się pielgrzymem, kiedy się idzie, kiedy jest się w tej społeczności. Ja wybrałam się w tę wyprawę sama, dlatego że pielgrzymki śladem świętego Jakuba nie są zorganizowane w dużej grupie (...) - mówiła Lidia Matuszewska

Pielgrzymka "od kuchni"...
W trakcie spotkania Lidia Matuszewska opowiedziała o swoich doświadczeniach, trudach podróży, ludziach i miejscach, które miała szczęście zobaczyć. - Poznałam bardzo wielu ludzi, którzy szli tą trasa z najróżniejszymi intencjami - mówiła Lidia Matuszewska dodając, że dla jednych była to pielgrzymka religijna, dla innych pielgrzymka duchowa, a dla jeszcze innych - wyzwanie fizyczne. - Większość idzie jednak samemu, pomyśleć o życiu. Ludzie nie chcą czasami towarzystwa. Zdarza się jednak, że brakuje im kontaktu drugiego człowieka, wtedy schodzą się i rozmawiają - mówiła Lidia Matuszewska. Jak sama przyznała, nie była to łatwa przeprawa. Bała się, że nie da rady... - Bardzo się bałam tej podróży. Im bliżej było wyjazdu z Leszna tym bardziej się bałam. Pierwszego Polaka spotkałam dopiero po dwóch tygodniach. To było dla mnie naprawdę duże wydarzenie, bo już straciłam nadzieję, że spotkam kogoś kto mówi w języku polskim. - relacjonowała podróżniczka.

Najważniejsze to iść za muszlą...
Kierunki na szlaku wskazywały muszle, które są symbolem św. Jakuba i żółte strzałki. - Trasa jest fantastycznie oznakowana, ale nie można iść z biegu - mówiła Lidia Matuszewska podkreślając, że to za długa wyprawa, żeby wyjść bez odpowiedniego przygotowania i treningu. Aby poprawić formę, przed wyprawą nosiła ciężki ekwipunek. - W ten sposób można do wyprawy przygotować się fizycznie, sprawdzić swoje siły, jak również obuwie czy nie uwiera, poprawić braki - mówiła Lidia Matuszewska. Warto pamiętać, że tak długa wędrówka to nie przelewki. Na przestrzeni kilkuset kilometrów podróżniczka pokonała różnicę poziomów wynoszącą kilka tysięcy metrów.

Planując całą podróż warto zostawić sobie kilka dni zapasu. - Chodzi o to, że zawsze trzeba mieć na uwadze, że mogą nam się przydarzyć różne nieprzewidziane zdarzenia. Oczywiście zabieramy ze sobą plecak. Im lżejszy, tym lepiej - mówiła podróżniczka. Lidia Matuszewska miała na plecach bagaż ważący ok. 7 kg. - Każdy kilogram ma duże znaczenie przy tak długiej podróży - mówiła Lidia Matuszewska.

Około 25 euro dziennie...
Każdy dzień Lidia Matuszewska rozpoczynała wcześnie rano, ze względu na upały. Aby przeżyć na szlaku na każdy dzień potrzebowała około 25 euro. - Dopiero tam można dostrzec jak niewiele człowiekowi potrzeba do życia i dodam, że nigdy nie spotkałam się z niechęcią czy brakiem życzliwości - przekonywała dziennikarka.  Pielgrzymi nocują w hostelach, których po drodze jest bardzo dużo. Hiszpańska nazwa takiego miejsca to "albergue". Niektóre są darmowe, ale większość z nich jest płatna. Wszystko zależy od standardu. Niektóre oferują warunki podobne do hoteli, ale są inne wręcz spartańskie warunki. - Doświadczyłam chyba wszystkich - mówiła Lidia Matuszewska dodając, że przed wyprawą warto prześledzić hiszpańskie strony i zaplanować swoją podróż. - Szlak francuski jest o tyle fajny, że przechodzimy przez wiele wiosek, gdzie bary oferują śniadania dla pielgrzymów. Za około 4 – 6 euro można zjeść dobre śniadanie. Taka restauracja jest co 6– 8 km. Ja żywiłam się w nich przez całą wyprawę. Byli też tacy, którzy próbowali gotować coś na własną rękę... - mówiła podróżniczka.

Dlaczego warto iść szlakiem św. Jakuba?
Zdaniem Lidki Matuszewskiej nie da się tego opisać, to trzeba przeżyć na własnej skórze. Podobnego zdanie są  inni, którzy przeszli Drogę św. Jakuba. To bardzo silne, duchowe przeżycie. Po przejściu jeden raz Camino jest się uzależnionym i już się myśli o kolejnej wyprawie. - Spotkałam osobę na początku mojej podróży, która powiedziała mi, że jest tam już czwarty raz, pomyślałam sobie wtedy „czwarty raz? Tutaj? Ja chcę przejść tę drogę tylko jeden raz” Ale teraz, gdy już wróciłam i jestem tutaj znów chcę tam być - mówiła Lidia Matuszewska.

Jakubowa droga również w Lesznie...
Droga Świętego Jakuba to również nazwa ulubionej ścieżki spacerowej leszczynian. prowadzącej od Al. Konstytucji 3 Maja do ulicy Osieckiej. Nazwa została zaproponowana właśnie przez Lidię Matuszewską, po podróży z Santiago de Compostela i jednogłośnie zaakceptowana przez leszczyńskich radnych. Znajduje się tam również drogowskaz informujący, że do Santiago de Compostela jeszcze...3393 km.

Opowiadanie Lidia Matuszewska zilustrowała pokazem fotografii, na których obejrzeć można było krajobrazy z podróży, zabytki oraz miejsca noclegów, posiłków i poznanych podczas wędrówki ludzi, z całego świata. Słuchacze mogli zobaczyć jak wygląda paszport pielgrzyma oraz prawdziwa Compostelę, czyli certyfikat, który otrzymują pielgrzymi po pokonaniu swojej trasy.

(MiS)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%