W środku nocy, w kajdankach przyszedł do strażaków. I nie był przestępcą

W nocy z niedzieli na poniedziałek strażacy ze Śremu zaliczyli interwencję, jakich nie wpisuje się do typowego katalogu zdarzeń. W środku nocy, około godz. 2:00 do komendy Państwowej Straży Pożarnej zgłosił się młody mężczyzna… z kajdankami zapiętymi na nadgarstkach.

Jak podkreślają dziennikarze portalu Tydzień.net.pl, nie chodziło o żadnego uciekiniera ani osobę zatrzymaną przez policję. Zanim jednak strażacy wzięli się za zdejmowanie "bransoletek", sprawdzili sytuację w najprostszy możliwy sposób. Zadzwonili do dyżurnego policji, czy przypadkiem nie mają przed sobą poszukiwanego lub kogoś, kto powinien trafić do radiowozu, a nie do remizy.

Szybko wyszło na jaw, że mężczyzna był już wcześniej na policji i to tam próbował załatwić sprawę. Problem w tym, że mundurowi nie byli w stanie mu pomóc do końca. Kajdanki udało się zdjąć tylko częściowo, z jednej ręki. Druga wciąż była "zaobrączkowana”, dlatego młody mężczyzna przyszedł do strażaków.  W siedzibie PSP w Śremie sytuacja została rozwiązana do końca. Kajdanki zdjęto, a mężczyzna nie potrzebował żadnej innej pomocy.

Jak kajdanki znalazły się na jego rękach? Tego nie wiadomo. I być może, jak to czasem bywa po nocnych przygodach, ta część historii zostanie już jego tajemnicą. 

[ALERT]1767083453837[/ALERT]

[ZT]86227[/ZT]

[ZT]86194[/ZT]

[ZT]86173[/ZT]