Zamknij
NEWS

Najgorsze prezenty walentynkowe, jakie można dostać – czy twój jest na liście?

15:16, 14.02.2025 Aktualizacja: 15:41, 14.02.2025
Skomentuj foto: Canva foto: Canva

Walentynki – dzień, w którym miłość wyraża się w czekoladkach, kwiatach i… prezentach, które czasem sprawiają, że człowiek zaczyna kwestionować swój związek. Bo oto nadeszła ta chwila, gdy ukochana osoba wręcza ci upominek, a ty stoisz z wymuszonym uśmiechem - w głowie masz tylko jedno pytanie: „Czy mogę to gdzieś zwrócić bez paragonu?”

Klasykiem gatunku jest pluszowy miś z napisem „I love you”, najczęściej kupowany w pośpiechu, gdzieś na stacji benzynowej, bo „coś trzeba było wziąć”. Nic tak nie mówi „kocham Cię”, jak zabawka, która wygląda, jakby była w magazynie od 2005 roku i przeżyła już co najmniej trzy sezony walentynkowych przecen.

Równie „romantycznym” prezentem jest zestaw kosmetyków z supermarketu. Niby miło, niby praktyczne, ale co ma sobie pomyśleć kobieta, która dostaje dezodorant i żel pod prysznic? „Chcesz mi coś zasugerować?” – pyta, uśmiechając się sztucznie, a on odpowiada: „Nie, po prostu był ładnie zapakowany!”. No tak, bo folia prezentowa zawsze dodaje klasy.

Są też prezenty z kategorii „przydasie”, czyli sprzęty domowe. Gdy ktoś dostaje od swojej drugiej połówki patelnię, zestaw garnków albo odkurzacz, pozostaje tylko pytanie: „To na pewno dla mnie, czy dla naszego wspólnego dobra?” Jeszcze gorzej, jeśli prezentem jest waga łazienkowa. Nie ma bardziej spektakularnego sposobu na zakończenie romantycznego wieczoru.

Prawdziwym hitem walentynkowych dramatów są jednak „prezenty DIY” (Do It Yourself), czyli własnoręcznie wykonane upominki. Ręcznie robiona kartka, rysunek albo słoik z „kuponami na przytulasy” mogą mieć swój urok, o ile nie wyglądają jak projekt dziecka z pierwszej klasy na technikę. Co innego, jeśli ktoś poświęcił czas i talent na coś wyjątkowego – ale jeśli dostajesz serduszko wycięte z kartonu i pokryte brokatem, a jesteś w związku od dekady, możesz się zastanawiać, czy przypadkiem nie cofnęliście się do poziomu szkolnych liścików miłosnych.

Nie sposób nie wspomnieć o „coś dla nas”, czyli prezentach, które w teorii miały sprawić radość obojgu, a w praktyce są tylko sprytnym sposobem na spełnienie własnych zachcianek. „Kochanie, kupiłem nam PlayStation” – mówi on, a ona z niedowierzaniem patrzy na konsolę i myśli, że już lepszy byłby ten nieszczęsny miś ze stacji benzynowej.

I na koniec crème de la crème czyli... NIC. Bo przecież „miłość jest najważniejsza” i „przecież nie o prezenty chodzi”. Jasne, ale spróbuj powiedzieć to komuś, kto od tygodnia planował niespodziankę i oczekiwał chociażby małego gestu w zamian.

Nie każdy prezent musi być idealny, ale niektóre naprawdę wymagają przemyślenia. Bo choć miłość powinna być bezinteresowna, to jednak są rzeczy, których nie da się wytłumaczyć nawet najszczerszym uśmiechem i takimi słowami -  „przecież liczy się intencja”.

 

[ZT]76684[/ZT]

[ZT]76762[/ZT]

[ZT]76673[/ZT]

[ALERT]1739542233086[/ALERT]

 

(jar)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

GgggGggg

0 0

A cały rok gdzie macie kobiety i dziewczyny w dupie ani kwiatka ani prezetu ani buziaka i miłych słów

19:30, 16.02.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%