Dyplomacja to nie tylko kurtuazja i wymiana uprzejmości. To sztuka uważności, w której każde słowo, gest i spojrzenie mają znaczenie. W piątek 24 października, obchodzony był Międzynarodowy Dzień Dyplomatów. Uznaliśmy, że to dobry moment, by zapytać o to, czym naprawdę jest dyplomacja i jakie znaczenie ma w świecie coraz bardziej zdominowanym przez emocje?. Najlepszym kandydatem do tej rozmowy wydał nam się Zbigniew Kulak, od wielu lat mieszkający w Gostyniu, lekarz, prywatnie ojciec obecnego burmistrza Jerzego Kulaka i Marty Kulak-Stawińskiej, radnej Rady Miejskiej Gostynia, były senator RP trzech kadencji i jedyny obywatel naszego miasta, który pełnił też funkcję dyplomaty - Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Mongolii.
Gostyn24. Panie ambasadorze, 24 października obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Dyplomatów. Czy w takim dniu wracają do Pana wspomnienia?
Zbigniew Kulak – Otrzymując propozycję poniższego wywiadu miałem chwilę zastanowienia, czy przemyślenia te będą jeszcze kogokolwiek młodszego ode mnie interesowały. Nie jestem czynnym politykiem od 2005 roku, wyjeżdżałem na placówkę zawieszając przynależność polityczną i już do dzisiaj jej nie odwiesiłem. Kontaktuję się nadal z wieloma ludźmi, ale oceniam ich wyłącznie pod kątem prezentowanej wiedzy, kompetencji, obycia, kultury, a nie przynależności politycznej, formalnej lub nieformalnej. Ale są też osoby, nieliczne, którym ręki konsekwentnie nie podaję.

Gostyn24. Czy po latach dyplomacja wciąż kojarzy się Panu z prestiżem, czy raczej z odpowiedzialnością?
Zbigniew Kulak - Z prestiżem na pewno, co odczuwa się zwłaszcza przed wyjazdem na placówkę, otrzymując tzw. listy uwierzytelniające od polskiego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, wręczając je później prezydentowi kraju goszczącego. Współpracowałem w trakcie mojej misji z kilkoma ministrami spraw zagranicznych - D. Rotfeldem, S. Mellerem, A. Fotygą, R. Sikorskim. W kolejnych dniach dominuje już odpowiedzialność. Mimo kilkumiesięcznych szkoleń, egzaminów, akceptacji MSZ i prezydenta, zostaje człowiek w pewnych momentach sam, a decyzje trzeba podejmować natychmiast. Odpowiedzialność dotyczy nie tylko wypowiadanych słów, ale też zachowań, ubioru, przestrzegania zasad precedencji, odnoszenia się do zwierząt, zwracania uwagi co i jak zjem, co ewentualnie pozostawię na talerzu. Wszystko jest obserwowane, a komentowane już później, poza mną.
Gostyn24. Patrząc z perspektywy lekarza, polityka i dyplomaty, które z tych doświadczeń najmocniej ukształtowało Pana spojrzenie na świat?
Zbigniew Kulak - Byłem kształtowany od domu rodzinnego, w dobrym poznańskim liceum, na studiach, pracując w klinice u wybitnego profesora, który był też posłem na Sejm i rektorem uczelni, potem w roli senatora RP przez trzy kadencje. W finale pełnienia tej funkcji byłem przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Senatu. To były te szczeble, które zaowocowały latem 2005 roku propozycją pełnienia funkcji ambasadora RP w Mongolii. Ale lekarzem byłem stale, to jednak był i pozostaje mój zawód podstawowy. Bywał też przydatny w Mongolii wobec innych dyplomatów, ich rodzin, dzieci z ośrodka dla sierot kierowanego przez polskiego duchownego, w samolotach na międzykontynentalnych dystansach, i w rozmowach z politykami, którzy także prywatnie miewali potrzebę konsultacji.
Gostyn24. Co w pracy ambasadora jest najtrudniejsze, a czego zwykły obywatel nie widzi?
Zbigniew Kulak - Chyba konieczność perfekcyjnej organizacji czasu. Punktualność doprowadzana do perfekcji. Nigdy na żaden pociąg czy samolot się nie spóźniłem. A politycznie - tłumaczenie niekiedy niewytłumaczalnych decyzji przełożonych. No i niwelowanie nawet niewielkich konfliktów pomiędzy pracownikami, którzy w placówce są w pewnym sensie na siebie skazani, jak marynarze na statku.
Gostyn24. Czy dyplomacja to dziś bardziej rozmowa czy raczej gra interesów?
Zbigniew Kulak - Rozmowa na pewno, a gry interesów odbywają się na placówkach kluczowych – Waszyngton, Moskwa, Pekin, Londyn, Paryż. W Mongolii cały korpus dyplomatyczny funkcjonował w pełnej zgodzie i wzajemnym poszanowaniu, zgodnie z zasadami precedencji, bez wyróżniania pewnych państw czy ignorowania innych. To podobno ostatnio się zmieniło.
Gostyn24. Z jakim największym wyzwaniem spotkał się Pan podczas misji w Mongolii?
Zbigniew Kulak - Znaczącym sukcesem było sfinalizowanie sprawy zadłużenia Mongolii wobec Polski z czasów RWPG. Sprawa ciągnęła się latami, a ja po roku misji podpisywałem z upoważnienia premiera Jarosława Kaczyńskiego, ja były SLD-owiec, umowę o uregulowaniu tego długu z ministrem finansów Mongolii Nadmid Bayartsaikhanem. Olbrzymim wyzwaniem dla mnie i całej placówki była też oficjalna wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w grudniu 2008 roku.
Gostyn24. Jak postrzegano Polskę w czasie Pana kadencji w Mongolii?
Zbigniew Kulak - Bardzo dobrze, przyjaźnie, zdołałem dotrzeć do wielu absolwentów polskich wyższych uczelni, którzy pełnili różne funkcje w parlamencie, rządzie, armii, wyższych uczelniach, szpitalach.

Gostyn24. Co najbardziej zaskakiwało Mongołów, gdy słyszeli, że przyjechał Pan z Polski?
Zbigniew Kulak - Zaskoczeń nie było, była życzliwość i akceptacja prezydenta, premiera, ministrów, dziennikarzy, też lamów - a to ważna grupa opiniotwórcza w tym kraju.
Gostyn24. Czy wciąż uważa Pan, że dyplomata powinien być przede wszystkim ambasadorem kultury, nie tylko polityki?
Zbigniew Kulak - Promocja kraju, który się reprezentuje, w każdy możliwy sposób, to oczywistość. W zakresie politycznym ambasador powinien prezentować aktualny punkt widzenia rządu. W czasie mojej misji rząd i prezydent funkcjonowali w pełnej zgodzie, dzisiaj mój kolejny następca może mieć z tym problem.
Gostyn24. Czy dziś, gdy polityka bywa emocjonalna i brutalna, jest jeszcze miejsce na prawdziwą dyplomację w klasycznym znaczeniu tego słowa?
Zbigniew Kulak - Miejsce jest i musi pozostać. Kontakty nieformalne między dyplomatami są konieczne. Dam przykład - awaria polskiego samolotu prezydenckiego, konieczność zmiany samolotu na mongolski, którym delegacja miała dalej lecieć do Japonii. Pojawił się problem wyrażenia zgody na przelot tego, już nie polskiego rządowego samolotu, nad Japonią. Kilka godzin ciszy, mój wieczorny telefon do ambasadora Japonii w Ułan Bator, i za kwadrans była zgoda.
Gostyn24. Jak Pan patrzy na obecne relacje Polski z krajami Azji? Czy to kierunek, który warto rozwijać?
Zbigniew Kulak - Warto to było już 30 lat temu. Dzisiaj można tylko nadrabiać zaległości. Azja gospodarczo już dominuje na świecie. Rozmiary gospodarek Chin czy Indii, ale też Indonezji, Japonii, Wietnamu są dla wielu Europejczyków wręcz niewyobrażalne.
Gostyn24. Czy po tylu latach służby publicznej człowiek potrafi odciąć się od polityki?
Zbigniew Kulak - Generalnie nie, ale od bieżącej - musi.
Gostyn24. Czego nauczyła Pana Mongolia - nie jako jako ambasadora, ale jako człowieka?
Zbigniew Kulak - Szacunku do każdego człowieka, niezależnie od antropologii, koloru skóry, prezentowanej innej kultury, kuchni, dotrzymywania słowa, skrajnej wręcz uczciwości w rozliczeniach finansowych. Nauczyła też szacunku dla sił przyrody, dla innych religii i niekwestionowania zjawisk niewytłumaczalnych.
Gostyn24. Z perspektywy lekarza - czy można porównać leczenie ludzi z leczeniem relacji między państwami?
Zbigniew Kulak - Na siłę można, ale to raczej temat dla lekarza innej specjalności niż chirurg.
Gostyn24. Jak Pan definiuje słowo „dyplomacja”?
Zbigniew Kulak - Chyba powołam się na słowa Władysława Bartoszewskiego, który w pewnym okresie był moim przełożonym w senackiej komisji - „Jak nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie”. Na mój użytek to była podstawowa definicja podejmowanych decyzji i zachowań.
Gostyn24. Gdyby miał Pan doradzać młodym ludziom, którzy marzą o pracy w służbie dyplomatycznej - od czego powinni zacząć?
Zbigniew Kulak - Wchłaniać, przyswajać wiedzę ogólną z różnych dziedzin i potrafić ją wyrazić, przekazać innym w co najmniej dwóch językach obcych.
Gostyn24. Czy dyplomacja jest dziś bardziej potrzebna niż kiedykolwiek?
Zbigniew Kulak - Obawiam się, że niestety nie. Prezydentami zostają tak dziwni ludzie, a dyplomaci muszą wykonywać ich polecenia.
Gostyn24. Na koniec pytanie. Czy świat da się jeszcze uleczyć rozmową?
Zbigniew Kulak - Trzeba próbować, próbować, nie wolno tracić nadziei.
Dziękuję za rozmowę.
W świecie, w którym coraz częściej górę biorą emocje, a rozmowa ustępuje miejsca krzykowi, takie słowa jak te nabierają szczególnej mocy. Zbigniew Kulak, jedyny dyplomata pochodzący z naszego miasta przypomina, że dyplomacja zaczyna się nie od protokołu, lecz od człowieka - od szacunku, cierpliwości i przyzwoitości w najprostszym znaczeniu tego słowa. Bo prawdziwa dyplomacja to nie gra pozorów, ale sztuka zachowania twarzy wtedy, gdy milczenie warte jest więcej niż tysiąc słów.
::addons{"type":"only-with-us", "color":"white"}
Gostyńska policja dementuje plotki o nocnych...
Proponuję pana Spoconego w taki sposób weryfikować, ostatnio sieje bardzo dużo hejtu, chce być w ten sposób „sławny”.
Znam
10:24, 2025-10-26
Gostyńska policja dementuje plotki o nocnych...
Czy jest protokół z rozmów policji z mieszkańcami? Można to zweryfikować?
Protokół gdzie
10:17, 2025-10-26
Gostyńska policja dementuje plotki o nocnych...
Ukarać tego co udostępnił *%#)!& post 😡
Gostyń
09:48, 2025-10-26
Pracownica MOPS-u nie odpuściła. Starsza kobieta ...
Ten szpital aka umieralnia jest tak śmieszny jak serial Czarna Żmija.
dante
09:47, 2025-10-26
4 1
Lekarz który uratował moje nogi ,zawdzięczam doktorowi ze dzis chodze ,biegam i zyje ,dziękuję Panu -wspaniały lekarz gdy się zadziało zle pozwolil nawet do siebie zadz abym czul się bezpiecznie i konsultować czy zastrzyki ,podawane leki działają jak należy, dziękuję.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz