Życie 44-letniej Anny, z dnia na dzień legło w gruzach. Wszystko przez dramatyczny wypadek przy pracy, podczas którego kobieta straciła cztery palce u dłoni. Po wielomiesięcznej batalii sądowej jej pracodawca został skazany na pół roku pozbawienia wolności, a kobiecie przyznano 20 tys. zadośćuczynienia. To jednak nie rekompensuje utraconego zdrowia i chęci do życia…
Do makabrycznego wypadku doszło na początku stycznia 2020 roku, kilka kilometrów od granicy naszego powiatu. Pani Anna, pracownica firmy z Lutogniewa w gminie Krotoszyn zajmowała się obsługą maszyny do rozrabiania pianki. W pewnym momencie urządzenie zapchało się. Pani Anna postanowiła popchnąć piankę ręką ręką. Niestety, do wałka z nożami rozdrabniającymi materiał dostała się także prawa dłoń kobiety. Kobieta zdążyła drugą ręką wyłączyć maszynę, jednak palce u prawej dłoni były już zmiażdżone.
Dłoń kobiety, znajdowała się w opłakanym stanie i wymagała pilnej interwencji chirurgicznej. Do zakładu pracy nie wezwano jednak karetki pogotowia. W związku z nieobecnością pracodawcy, żona właściciela firmy wraz ze znajomym samodzielnie zawiozła pracownicę do poradni chirurgicznej. Tam zdecydowano o operacji. Ostatecznie palce zostały amputowane.
Sprawą zajęła się prokuratura i sąd. Początkowo stwierdzono, że to Pani Anna jest winna wypadkowi i umorzono postępowanie. Dzięki wsparciu kancelarii adwokatów z Wrocławia uchylono jednak umorzenie, a następnie skierowano akt oskarżenia przeciwko pracodawcy.
Od lutego do maja 2021 roku przed Sądem Rejonowym w Krotoszynie toczył się proces, w sprawie wypadku pani Anny, a pracodawca został oskarżony o narażanie pracownika na utratę życia lub uszczerbek na zdrowiu poprzez naruszenie zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. W sprawie wypowiedział się biegły, który wskazał na uchybienia z zakresu dziedziny BHP, m.in. niewłaściwy sposób przeprowadzenia szkolenia stanowiskowego (który z panią Anną powinien przeprowadzić właściciel, a nie jak miało miejsce w sprawie oddelegowana pracownica). Ustalono także, że urządzenie, przy którym pracowała kobieta nie zostało poddane wstępnej kontroli po zainstalowaniu, a także brakowało mu osłony. Według opinii biegłego pracownica nie znała prawidłowości pracy maszyny, co spowodowało jej nerwową reakcję, a w rezultacie wsunięcie ręki do wałków.
W akcie oskarżenia wskazano na liczne błędy pracodawcy, który: “(...) dopuścił do pracy pracownicę Annę K. przy rozdrabniarce do pianki – niszczarce produkcji niemieckiej, która w stanie, w jakim się znajdowała, w ogóle nie powinna być dopuszczona do użytkowania, tj. nie posiadała stałej lub ruchomej, metalowej i wyposażonej w wyłącznik krańcowy osłony uniemożliwiającej dostęp do wałków-noży, nie posiadała prawidłowej instrukcji stanowiskowej BHP, która opisywałaby szczegółowo maszynę, warunki i zasady jej obsługi, proces technologiczny i postępowanie z sytuacjami niebezpiecznymi (...).”
Również Pani Anna w swoich wspomnieniach przywołuje stresujące okoliczności pracy:
-– Pracowałam w stresie i pod presją czasu, bo miałam rozdrobnić określoną ilość pianki - opowiada 44-latka.
Pomimo, że pracodawca przez cały przebieg procesu nie przyznawał się do winy, 17 maja 2021 r. Sąd Rejonowy w Krotoszynie wydał wyrok skazujący. Mężczyznę skazano na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na jeden rok. Dodatkowo zasądzono kwotę 10 tys. złotych nawiązki na rzecz poszkodowanej, a także przepadek niszczarki oraz obowiązek uiszczenia kosztów sądowych. Wskazano teź, że mężczyzna poświadczył nieprawdę w protokole związanym z okolicznościami wypadku. Wskazał w nim, że Anna K. została zapoznana z instrukcją stanowiskową maszyny oraz oceną ryzyka zawodowego na tym stanowisku.
Obie strony odwołały się od wyroku. Obrońca pracodawcy wnioskował o uniewinnienie mężczyzny oraz uchylenie orzeczenia o przepadku maszyny. Tymczasem prokurator zażądała zawieszenia kary na okres 2 lat oraz zwiększenia zadośćuczynienia do 20 tysięcy złotych.
Sprawa znalazła swój finał w Sądzie Okręgowym w Kaliszu, gdzie sędzia wydał wyrok podwyższający nawiązkę dla pokrzywdzonej z 10 na 20 tys. zł. Uchyliła natomiast orzeczenie o przepadku maszyny. W pozostałym zakresie wyrok został utrzymany w mocy.
Pomimo zwycięstwa w sądowej batalii, Pani Anna nie czuje satysfakcji i radości. Wypadek przy pracy kosztował ją utratę zdrowia, sprawności fizycznej, środków do życia, a także kontaktów towarzyskich. Jako osoba z orzeczeniem o całkowitej niezdolności do pracy obecnie utrzymuje się jedynie z renty i świadczeń na rzecz dziecka. Łącznie to niespełna 2 tysiące złotych, co nie jest w stanie pokryć horrendalnych kosztów leczenia.
-Chciałabym mieć protezę bioniczną, ale to wiąże się z bardzo dużym wydatkiem. Kwota, którą dostałam jako odszkodowanie z polisy byłego pracodawcy nie pokryje kosztów tej protezy - informuje Pani Anna.
- Moje życie się załamało. Nie mogę pracować, życie prywatne też się pogorszyło, bo unikam uroczystości, spotkań towarzyskich i przebywania między ludźmi. Zawiodłam się na wielu ludziach. Zamknęłam się w sobie. Zostałam okaleczona nie tylko fizycznie, ale również psychicznie - podsumowuje z goryczą 44-latka.
A... 14:57, 04.08.2022
Szkoda kobiety 14:57, 04.08.2022
Do redakcji 15:08, 04.08.2022
Większość firm w regionie używa zdezelowane maszyny niemieckie 15:08, 04.08.2022
Ola15:26, 04.08.2022
Żal kobiety pracodawcą zależy tylko na kasie 15:26, 04.08.2022
Co to kogo15:26, 04.08.2022
A to jest portal g24 czy krotoszyn 25? Jutro Suwałki 26... 15:26, 04.08.2022
żal17:58, 04.08.2022
Ktoś ci kazał to czytać czy wlazłeś ciekawości żeby poplotkować? żal mi takich d... Załóż sobie portal blokersi.pl i pisz o swoim osiedlu bo to twoja dzielnia a nie jakiś gostyń 17:58, 04.08.2022
***** ***15:29, 04.08.2022
Polska kraj z dykty i tektury 15:29, 04.08.2022
Użytkownik18:52, 04.08.2022
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
Żaneta 11:55, 05.08.2022
Niech się pani nie poddaje dużo zdrowia życzę 11:55, 05.08.2022
Jaromir00:50, 06.08.2022
Zdrowia szkoda i współczuję ale trzeba było nie tkać rąk tam gdzie nie wolno, rozwaga w głowie i nie byłoby takiej sytuacji, teraz pozostało zwalać na firmę i może a nóż uda się coś kasy wyciągnąć na odchodne, nawet jeśli nie było osłon, każdy ma rozum, był to wypadek przy pracy i tyle, trzeba w pracy myśleć, pozdrawiam i zdrówka życzę 00:50, 06.08.2022
4 11
A skąd to wiesz omnibusie?
A może japońskie nowe, albo greckie? Znawca firm się znalazł! 15:28, 04.08.2022
1 0
A poszkodowana nie wiedziała w co wkłada ręce ? Rozumiem wielka tragedie tej Pani, ale jeśli dorosły pracownik wkłada ręce w maszynkę do mielenia, to chyba wie czym to grozi i trudno winić pracodawcę? Chyba ze się mylę 🤔 22:23, 05.08.2022