Grudzień to taki miesiąc, który wchodzi do naszego życia z butami, a my go witamy z otwartymi ramionami, jak gościa, który przynosi i ciasto, i bałagan. To czas, gdy świat zmienia się w cukierkowy sen pełen lampek, pierników i ludzi, którzy na chwilę stają się jakby… bardziej mili? Ale spokojnie. Za miesiąc wszystko wróci do normy.
Każdego roku w grudniu zamiast oszczędzać na gorsze czasy, zaciągamy często kredyty na czasy lepsze – te przy stole wigilijnym. Bo przecież nic nie krzyczy „ idą święta” głośniej niż ryba, którą kupimy za równowartość miesięcznego abonamentu na Netflixa. Ale kto by patrzył na ceny? W grudniu nawet portfele stają się bardziej otwarte, a w bankach zaczyna się sezon na „magiczne pożyczki świąteczne”.
Nie można też pominąć grudniowej metamorfozy ulic i domów. Nagle wiele ogrodów zamienia się w Disneyland, a balkony w blokach zaczynają wyglądać, jakby dekorowała je dekoratorka z telewizyjnego show. A co robią ci, którzy nie mają światełek? Stawiają na filozofię Zen i mówią, że minimalizm jest w modzie. W rzeczywistości chodzi raczej o zaoszczędzenie na rachunkach za prąd, ale niech zostanie, że to sztuka życia.
A te wszystkie świąteczne piosenki? Przez 11 miesięcy w roku narzekamy na sąsiada, który puszcza muzykę zbyt głośno, ale w grudniu sami śpiewamy "Last Christmas", wieszając bombki na choince, która ma czasem więcej brokatu niż w sklepach kosmetycznych przed Sylwestrem. I to jest właśnie magia grudnia – robimy rzeczy, które normalnie uznalibyśmy za niedorzeczne, i co ważne - czerpiemy z tego radość.
Oczywiście, grudzień to też czas „grudniowych cudów”, czyli zaprzeczania fizyce. Spójrzmy prawdzie w oczy – ilu z nas naprawdę wierzy, że 20 pierogów, trzy rodzaje sernika, zupa grzybowa, barszcz i filet z karpia plus popitka w postaci kompotu z suszu zmieszczą się w jednym brzuchu? A jednak, jakimś cudem, co roku nam się udaje. Może dlatego mówi się, że w grudniu dzieją się cuda. Albo że kalorie liczone w grudniu nie mają znaczenia – bo przecież wszystko, co zjemy, „idzie na zimę”.
A potem przychodzi Sylwester, czyli wisienka na tym grudniowym torcie. To jedyny dzień w roku, gdy nagle zaczynamy robić bilans życia i składamy przysięgę, że od stycznia będziemy ćwiczyć, zdrowo jeść i regularnie oszczędzać. A potem wracamy do swoich zwyczajów już 2 stycznia. Ale cóż, jak mówi stare porzekadło: „Noworoczne postanowienia są jak śnieg – piękne, świeże i szybko się topią.”
Więc, kochani, cieszmy się grudniem, bo to miesiąc, w którym nawet największy sceptyk znajduje powód do uśmiechu. Niech te światełka, pierniki i wspólne chwile przy stole będą pretekstem, żeby choć raz w roku trochę odpuścić. A jeśli w którymś momencie poczujemy pewien chaos, to przypomnijmy sobie, że to tylko grudzień – miesiąc, który przynosi radość w brokacie, ale i rachunki w styczniu.
[ZT]74466[/ZT]
[ZT]74267[/ZT]
[ZT]74187[/ZT]
Zniesmaczona .19:45, 01.12.2024
Może nie na temat ale też związane z podobno magią świąt. Mam pytanie. Kto wpadł na pomysł czy może zwyczajnie wybrał a może wypożyczył tego okropnego pozbawionego resztek estetyki bałwana stojącego na skwerku na ul Helsztyńskiego?
Toż to kicz jakich mało. Dlaczego nam się takie paskudztwa funduje? Czy Gostyniacy to naród pozbawiony gustu? 19:45, 01.12.2024
Tak23:13, 01.12.2024
0 0
Gostyniok i gostyniokowa to ludzie bez gustu i im można wszystko wetknąć. Można zrobić obwodnicę i nikomu o tym nie mówić i nie informować znakami drogowymi a co gostyniakom będą tiry omijać? Można im zimą fundować remonty dróg bo przecież latem należy się odpoczynek. Piękne murale polecam PIĘKNĄ kobietę na bibliotece, albo tego Zorro na budynku straży miejskiej lub mąki na szkole normalnie Rembrandt. Polecam też najtańsze mieszkania w Wlkp zwłaszcza na nowym słonecznym. No w końcu gostynioki to nowoczesne ludzie i mają tam na słonecznym windy pędzące z zabujczą prędkością 8 km na h
Piękna jest też pospawana gwiazda w parku. Podoba mi się krzywa choinka na rynku. No coś z tym gustem jest nie tak u gostynioków. 23:13, 01.12.2024