Zamknij

Jaki market, taka promocja, a Polak mądry po szkodzie. Wcześniej nawet przez myśl by mi to nie przeszło...

10:53, 12.01.2025 Aktualizacja: 12:26, 12.01.2025
Skomentuj Foto: Jarosław Jędrkowiak Foto: Jarosław Jędrkowiak

W piątek wieczorem jak wielu mieszkańców Gostynia, wybrałem się na zakupy do jedynego w naszym mieście Lidla. Mam do niego najbliżej, wiec czasem zaglądam, a to miała być szybka wizyta po podstawowe produkty. Aż tu nagle patrzę – okazja, której nie sposób przeoczyć. Na półce z kawami kartka – jedna z tych, które obsługa wywiesza, by wyeksponować coś szczególnie atrakcyjnego. „60% TANIEJ -  drugi, tańszy produkt” – głosiła. Limit czterech opakowań na osobę brzmiał rozsądnie, więc bez wahania zapakowałem tyle do koszyka. W końcu perspektywa zaoszczędzenia prawie 50 zł brzmiała jak całkiem niezły plan na udany wieczór.

Niestety, los (a raczej marketowy system) miał wobec mnie inne plany. Przy kasie samoobsługowej zderzyłem się z rzeczywistością - rabat się nie naliczył. Najpierw pomyślałem, że to drobna usterka, może chwilowy problem techniczny. Zwróciłem się więc do obsługi. Miły i uprzejmy pan stojący w pobliżu kas wyjaśnił,  że aby rabat zadziałał, muszę aktywować kupon, a następnie zeskanować aplikację i wtedy powinno być OK. Proste, prawda? Tak mi się przynajmniej wydawało, bo nie pierwszy raz robiłem zakupy z dedykowaną apką Lidla.

Wyciągam więc telefon i zaczynam szukać. Kuponów rabatowych sporo, data oferty 10-11 stycznia się zgadza, a kawy ani widu, ani słychu... Krzątający się w pobliżu miły i uprzejmy pan z obsługi, podszedł do mnie i zaczął pomagać, bo bez okularów niewiele widziałem na ekranie smartfona. On również nie dostrzegł kuponu. I wtedy zaczęło się robić ciekawie. Ten sam miły i wciąż uprzejmy sprzedawca podsunął mi pewną teorię, która wprawiła mnie w osłupienie -  może ktoś już wykorzystał mój numer i sam skorzystał z promocji na moje konto? Przyznaję, że mnie to zaskoczyło. Bo kto mógłby wpaść na coś takiego? W głowie zacząłem przeglądać listę osób, znających mój numer i zastanawiałem  - czy rzeczywiście ktoś z moich znajomych, rodziny, przyjaciół jest aż tak wielkim miłośnikiem kawy, żeby zniżyć się do takiego poziomu, skoro zapewne ma własną aplikację i własne kupony rabatowe? Myśl ta była równie absurdalna, co niepokojąca i nie ukrywam bardzo krępująca.

Pan z obsługi, widząc moje zniesmaczenie, zaproponował, żebym sprawdził w zakładce „Moje zakupy”, wszelkie wcześniejsze transakcje. Tak też zrobiłem i co? -  ani  śladu po wykorzystanym kuponie. Nic. Kiedy zapytałem, jak to możliwe, usłyszałem, że niestety nie wie jak mi pomóc. Oddałem mu więc cztery opakowania kawy warte łącznie prawie 240 zł ( 59.99 zł za sztukę), spakowałem resztę zakupów, zapłaciłem i poszedłem sprawdzić czy aby ja czegoś nie pokręciłem. Gdy upewniłem się, że widzę co widzę na półce, wyszedłem ze sklepu i wróciłem do domu. Dopiero tutaj zacząłem sobie pluć w brodę, że chyba zbyt szybko sobie odpuściłem.

Niestety jak mówią  "Polak mądry po szkodzie" Więc  kiedy już zdałem sobie z tego sprawę, zacząłem drążyć temat, by w przyszłości nie popełnić tego samego błędu. Wtedy też natchnęło mnie, że może warto napisać o tym kilka słów, by inni nie okazali się takimi miękiszonami. I czego się dowiedziałem? 

Po pierwsze – nie można dać się zbyć obsłudze ( nawet jeśli nie wie jak pomóc) Proste prawda? Bo jeśli sklep wyraźnie eksponuje promocję ( tak jak to jest wyeksponowane na zdjęciu), każdy klient ma prawo domagać się realizacji oferty zgodnie z warunkami przedstawionymi na półce. Informacje na temat konieczności aktywowania kuponu powinny być jasne i widoczne. Jeśli promocja nie działa, warto zgłosić sprawę kierownikowi sklepu i poprosić o wyjaśnienie. Sklepy mają obowiązek przestrzegać przepisów o ochronie konsumentów, a eksponowana cena lub oferta powinna być wiążąca.

Po drugie – w razie braku satysfakcjonującej odpowiedzi można zgłosić skargę do UOKiK lub wpisać uwagę do książki skarg i wniosków dostępnej w sklepie. Takie sytuacje, choć wydają się błahe, podważają zaufanie klientów i mogą być traktowane jako wprowadzanie w błąd, a za to grozić mogą wysokie sankcje dla sklepu czy marketu.

Teraz już wiem, że wyciągnąłem z tego odpowiednią lekcję, a moja ulubiona kawa, zamiast przynieść mi aromatyczną przyjemność dostarczyła raczej gorzkiej refleksji o tym, że zbyt nie warto tak szybko się poddawać. Pojawiły się też wątpliwości - czy to była rzeczywiście okazja którą zmarnowałem, czy może iluzja, której dałem się omamić jak dziecko? Dziś już wiem, co zrobię następnym razem, kiedy natknę się na podobny problem. A wy mieliście kiedyś takie sytuacje? Jeśli tak, to może chcecie o nich opowiedzieć? Bo w końcu zakupy powinny być przyjemnością, a subiektywną oceną własnej osobowości.  

(Felieton/JAR)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(16)

MM

8 3

Nie tylko tam sa kwiatki. wole biedronke bo tm jest taniej 12:19, 12.01.2025

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

hejkahejka

2 0

nienawidzę biedronki za bałagan - cena nie ma znaczenia, ale ten syf!!! 07:45, 13.01.2025


marcomarco

3 0

miałem podobną sytuacje też z kawą ale w biedronce,po mojej interwencji w kasie sprzedano mi po cenie jaka była w promocji na półce z kawami 12:31, 12.01.2025

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

HmmHmm

0 0

Niestety ma taki obowiązek sprzedać po cenie która znajduje się przy danym m towarze 13:55, 12.01.2025


WandaWanda

2 0

Jest pewna różnica. W Biedronce nie ma tzw: aktywacji kuponu. Zatem to co jest w ofercie cenowej, to jest realne. Natomiast w Lidlu najczęściej pisze wielkimi literami o super promocji, lecz nie ma danych, że to tylko w aplikacji. Powoduje to , iż wielu konsumentów nawet nie wie, że zostali "nabici w butelkę". 15:35, 12.01.2025


Jurand ze SpychowaJurand ze Spychowa

3 0

Cwaniactwo marketingowe już działa ż prawie w każdym markecie.
Trzeba wszystko dokładnie czytać bo inaczej zamiast zaoszczędzić 2razy się przepłaci.
W Lidlu jest kilka rodzajów tego samego fileta z kurczaka tylko po to żeby ktoś przez pomyłkę kupił tego nie z promocji.
W Biedronce pierwsze ceny są często zawyżane żeby zrobić 2+1,
W netto podobnie jak w Lidlu podkładają w lodówki produkty o podobnej nazwie obok siebie dając na jeden z nich promocję tylko po to aby ludzie przez pomyłkę wzięli nie ten produkt i przepłacili.
Na tym się dorabiają wielkie korporacje bez umiaru.

Dzisiaj zakupy trwają 3 razy dłużej, trzeba czytać małe druczki, zaglądać w aplikacje i jeszcze najlepiej sprawdzić cenę na allegro czy przypadkiem kawa która jest na mega promocji za 50zł nie kosztuje czasem na allegro 40 w detalu.
W netto spotkalem 12:45, 12.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Hej Hej

0 1

No i ..... 13:00, 12.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PgSPgS

4 0

Ale najgorsze jest że obrywa się mimo wszytko obsłudze sklepu 14:34, 12.01.2025

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

Ależ nie...Ależ nie...

0 0

Przecież pan był miły i uprzejmy! 17:28, 12.01.2025


marianna marianna

1 0

obsługa sklepu jest od tego, żeby pomagać, a nie twierdzić, że nie mogą pomóc, to w gostyńskim lidlu nagminne - nie mogę pomóc i do widzenia. pomijając już jeżdżenie wózkami z towarem prawie po ludziach z wyrazem twarzy jak za karę 07:20, 13.01.2025


Ewwwwww123456789Ewwwwww123456789

4 0

To nie pierwszy raz kiedy Lidl oszukuje w ten sposób ludzi, w szczególności naciąga tak starszych. Inaczej się tego nazwać nie da, skoro za każdym razem gdy robiłam tam zakupy to był jakiś problem. Zawsze zostawiałam im towar i wychodziłam. Przed Świętami stałam w kolejce jakieś 20min żeby dowiedzieć się, że promocja nie wchodzi, a ja mam sobie podejść do półki i sprawdzić czy wzięłam dobry produkt. Zostawiłam więc zakupy przy kasie i wyszłam i już więcej tam nie wrócę, bo oni sobie chyba żartują, że ja mam im sprawdzać cenówki i potem stać kolejne 20 min. W ogóle w Biedronce jest taniej. I tam nie trzeba niczego aktywować żeby mieć promocję, wystarczy sama karta lub aplikacja. A żeby ludzie nie kradli wam kuponów to w apce Biedronki wystarczy w ustawieniach ustawić opcję, żeby kasjerce nie wchodził wasz numer telefonu a aplikacja była aktywna tylko po zeskanowaniu kodu QR. To działa. I są tam te palety, jest czasem masakra, ale promocje mi zawsze wchodzą i nie mam nerwów przy kasie i straconego czasu jak w Lidlu. 15:01, 12.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Pań K.Pań K.

0 0

Zgodnie z prawem przysługuje zakup towaru jaki widnieje cena. Jeśli czegoś takiego *%#)!& w aplikacji. Należy domagać się sprzedaży przez sprzedawce z aplikacja włącznie. Jeśli nie dojdzie do skutku sprzedaży należy bezwlocznie poinformować UOKiK. Przepisy mówią jasno. A lild nie jest jedynym dyskatem co oszukuje ludzi 16:16, 12.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Los chce Los chce

1 0

Ze mną grać w pokera, raz zabiera, raz zabiera... 17:36, 12.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

juziu stalinjuziu stalin

2 1

u nich ta marka jest do podgatunku ludzkiego, a zwłaszcza oddział w pl, to jest tak jak za prl tania jatka z uboju interwencyjnego. Co dalej oni dużo teraz budują i ponownie te nację potrzebują pod warunkiem że jest fachowcem. A dochodzenie czegoś tutaj , a zwłaszcza teraz wszystko dla UK gratis, można nic nie doczekać jak niejaki Komenda co zabił i zgwałcił. Odszkodowanie niby jest ale? A po za tym w marketach są prowadzone bardzo często prace operacyjne i lepiej się nie narażać? takie tam co za ile ile kto i co ? należy z tą nacją porozmawiać przeprowadzić coś i wiedzieć ale to już wtedy za późno jak to mówią po ptakach? wszystko trzeba udowodnić mieć świadków i ta nacja doskonale to wie zna całą procedure i są jak szermierze z francji ten dartarian i pozostali. Jak jeden/jedna prokurator orzeknie to cudów nie ma żeby który orzekł inaczej. Jeszcze do tego opiniują. Do dziś są honorowani stanowiskami jako swoi piszący do do domu santander na bojanowskiego, tam gdzie trybuny stały 1 maja. 00:19, 13.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TeresaTeresa

1 0

Sprawa zgłoszona zostanie do wyższych władz może kierownik sklepu powinien odpowiedzieć za to co się dzieje w tym sklepie .Omijam ten sklep szerokim łukiem. 07:47, 13.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

hejaheja

0 0

w Dino też należy bardzo uważać na zielone etykiety - czasem są długo po terminie i wprowadzają ludzi w błąd. kasjerki się tłumaczą, że tam jest data obowiązywania promocji, a one nie nadążają z wymianą etykiet z cenami. Cena jest ceną i taka obowiązuje jaka jest na półce, a data promocji drobnym drukiem nie ma tu nic do gadania - bo innej ceny przy towarze nie ma!!!! i tak się zdziera z klientów...
07:51, 13.01.2025

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%