To dzieje się również w Gostyniu. Metoda "na resztę" działa. Mamy nagrania!

Metoda działania jest przeważnie taka sama. Osoby narodowości romskiej wchodzą do sklepu i kupują jakiś drobiazg. Płacą za niego banknotem o wysokim nominale np. 200 zł, a gdy sprzedawca wydaje resztę, po chwili zwracają uwagę, że otrzymali za mało pieniędzy. Wtedy zaczynają się problemy, o których przekonali się również gostyńscy przedsiębiorcy - właściciele lokali gastronomicznych, piekarni czy sklepów spożywczych.

Ofiarą takiego oszustwa padł zaledwie kilka dni temu temu właściciel dwóch gostyńskich lodziarni. Był czwartek 25 maja. Około godz. 17:30, kiedy do lokalu weszła dwójka - jak twierdzi właściciel - obywateli narodowości Romskiej. Najpierw rozglądali się nie budząc większych podejrzeń. Sprawdzali ceny produktów. Z czasem zaczęło się zamieszanie.

- Zawsze wygląda to tak samo. Jedna osoba kupuje bardzo tani produkt, płaci 200 zł i żąda zwrotu. Zaczyna krzyczeć i robić awanturę, w tym samym czasie druga osoba z tyłu stara się załagodzić konflikt - mówił Szymon Tomczak, właściciel lodziarni na deptaku i przy ul. Witosa.

Przedsiębiorca oszustwo, porównuje do sztuczki iluzjonisty i na dowód przekazuje nagrania z monitoringu sprzed kilku dni. 

- To prawdziwa iluzja - dodaje właściciel.

Jak znikają pieniądze? Kiedy ekspedientka chowa pieniądze do kasetki, główny oszust manipuluje drobnymi, chowając sto złotych w dłoni, na końcu oddaje drobne bez banknotu stuzłotowego, a odbiera swój banknot dwustuzłotowy, którym wcześniej zapłacił. Wychodzi z lokalu ze swoimi pieniędzmi oraz z banknotem stuzłotowym uzyskanym od nieświadomej ekspedientki.  

- Cały proceder powtarza się już od dwudziestu lat. Pierwszy raz oszukano moją mamę w naszym starym warzywniaku. Powtarza się to cyklicznie co roku, również w warzywniaku u sąsiadów i w innych sklepach - mówi gostyński przedsiębiorca

Najczęściej na trik z dwustuzłotówką, dają się nabrać młode, samotnie sprzedające ekspedientki, zupełnie nieświadome zagrożenia. 

- Wiedziałam, że coś jest nie tak, zwróciłam uwagę na fakt, iż brakuje banknotu stuzłotowego, kobieta zapewniała mnie że dała banknot i musiał mi spaść, kiedy się nachyliłam by to sprawdzić, kobiety już nie było. Ani jej, ani banknotu. Ona celowo uciekła z pieniędzmi - mówiła pracownica lodziarni, która nabrała się na trik.

Przedsiębiorca przekazał zdjęcia i nagrania z kamer policjantom.

- Policjant mówił, że będzie ciężko ich złapać. Są to ludzie bez meldunku, bez zarejestrowanych samochodów, wyglądają podobnie - spuentował Szymon Tomczak, właściciel lodziarni na deptaku i przy ul. Witosa w Gostyniu.

Z informacji przekazanych przez rzecznika gostyńskiej policji wynika, że nie wpłynęło żadne oficjalne zgłoszenie o oszustwie stosowanym przez obywateli narodowości romskiej.

Podobnych historii jest więcej, o czym świadczą liczne artykuły publikowane przez media w całym kraju.

[ALERT]1685449286296[/ALERT]