„Nie każdy płot chroni przed głupotą” – powiedziałby ktoś, kto obserwował ostatnią burzę wokół rzekomego nowego podatku od ogrodzeń. Przez kilka dni internety żyły „sensacyjną” informacją, że każdy płot – od wiejskiej siatki po monumentalne mury – ma podlegać nowemu opodatkowaniu. Wyobraźnia niektórych szybko poszybowała w rejony absurdu - czy tuje też opodatkują? Czy płot z winorośli wymaga rejestracji? A co z furtką?
Na szczęście Ministerstwo Finansów szybko wydało oświadczenie, które rozwiewa wszelkie wątpliwości. Nie ma żadnego nowego podatku od ogrodzeń – podkreśla resort. Ogrodzenia podlegają podatkowi od nieruchomości tylko wtedy, gdy są związane z działalnością gospodarczą, co nie jest żadną nowością. Takie przepisy obowiązywały do końca 2024 roku i obowiązują nadal.
Plotki jednak zrobiły swoje. Internauci zaczęli zastanawiać się, czy ich płoty przetrwają fiskalny szturm, a niektórzy żartowali, że lepiej zacząć inwestować w mobilne ogrodzenia – takie, które da się szybko przestawić w razie kontroli.
Ministerstwo przypomina, że działalność leśna – nawet jeśli otoczona kilometrami płotów – nie jest uznawana za działalność gospodarczą. Podobnie ogrodzenia budynków mieszkalnych, nawet jeśli w ich wnętrzu ktoś prowadzi biuro rachunkowe czy gabinet stomatologiczny. Te przepisy pozostają niezmienione.
Cała ta sytuacja pokazuje, jak łatwo plotka może przerodzić się w „prawdę” i wywołać niepotrzebny stres. W końcu, jak mawiają, „strach ma wielkie oczy”, zwłaszcza gdy chodzi o pieniądze. Dlatego zamiast burzyć płoty, lepiej zachować spokój i pamiętać, że nie wszystko, co krąży w sieci, zasługuje na wiarę. Płoty są bezpieczne, a podatkowy armagedon, na szczęście, pozostaje jedynie wyobraźnią internetowych proroków.
[ZT]76020[/ZT]
[ZT]75969[/ZT]
[ZT]75896[/ZT]
[ALERT]1737538048498[/ALERT]
Paradox13:45, 22.01.2025
0 0
Ktoś ma ogrodzoną firmę i biegające po niej psy. Jeżeli nie chce płacić podatku, to ogrodzenie rozbierze, a psy na łańcuch. No a prawo zabrania trzymania psów na uwięzi. Paradoks czy głupota?