Zamknij
NEWS

Pleciał na wakacje do Turcji, ale... To co tam zrobił, pokazało, że "jest kozak"

11:43, 21.05.2025 Aktualizacja: 12:45, 21.05.2025
Skomentuj Foto: arch. prywatne Foto: arch. prywatne

Z pozoru to miał być rodzinny wyjazd na majowy urlop. Ciepło, morze, trochę odpoczynku od codziennych obowiązków i pracy. Ale dla Łukasza Idowiaka, dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Poniecu i zapalonego biegacza, każda podróż to także pretekst do nowego wyzwania. I tak, zupełnym przypadkiem, znalazł się na liście startowej jednej z najbardziej ekstremalnych imprez biegowych w Turcji. W ramach festiwalu Corendon Tahtalı Run To Sky wziął udział w górskim supermaratonie Berg Sky Race jako… jedyny reprezentant Polski.

Zaczęło się od planowania rodzinnego wyjazdu w maju. Miejsca, gdzie będzie... ciepło.

- Szukaliśmy jakiegoś cieplejszego miejsca, a ja przy okazji chciałem zaliczyć ciekawy bieg. Tak znalazłem ultramaraton w Kemer. Jak jeszcze przeczytałem, że to jedna z najtrudniejszych tras trailowych w Turcji wybór stał się oczywisty - mówi Łukasz Idowiak z Ponieca.

Udział w takim biegu wymaga przygotowania fizycznego, mentalnego i logistycznego. Wydawałoby się, że do tak trudnego wyścigu trzeba by trenować inaczej niż zwykle. Ale Łukasz nie zmieniał swojej rutyny. Nie potrzeba mu rewolucji, a wystarczy systematyczność i pasja.

- Przygotowania nie różniły się za bardzo od mojego tradycyjnego tygodnia biegowego. Pięć treningów w tygodniu. W weekendy trochę dłuższe wybiegania, siłownia, trochę bieżni, żeby poćwiczyć długie podbiegi. W międzyczasie zaliczyłem wymagający start w ultramaratonie w Górach Kamiennych - mówi Łukasz Idowiak.

I tak zwykły rodzinny wyjazd zmienił się w logistyczną operację. Start o północy, w całkowitych ciemnościach, z nadzieją, że największy dystans uda się pokonać jeszcze przed największym upałem. Plan zadziałał połowicznie. Trasa Berg Sky Race to nie przechadzka po deptaku. To walka z przewyższeniami, kamienistym podłożem i samym sobą. Najtrudniejszy fragment? Końcówka, gdy nogi odmawiają posłuszeństwa, a szczyt Tahtali Dagi wciąż wydaje się zbyt daleko.

- Nocny start nie miał dla mnie żadnego znaczenia. To nie pierwszy raz, kiedy zarywam nockę na bieg. Z resztą od początku miałem plan, żeby nocą zaliczyć jak najwięcej kilometrów, tak, aby w słońcu i wysokiej temperaturze mieć jak najmniejszy dystans do pokonania - mówi mieszkaniec Ponieca. - Zdecydowanie ostatni odcinek, gdy już byłem w pobliżu szczytu Tahtali Dagi był najtrudniejszy. Organizator tak przygotował profil, że ostatnie 20 km to trasa pod górę, miejscami o nachyleniu ponad 30%. Do tego wysoka temperatura. Było co robić. Kilometry ciągnęły się wyjątkowo długo. Klimat miał trochę wpływ na moją dyspozycję. Każdy widzi jaki mamy tegoroczny maj, zimny i pochmurny. W Turcji temperatury sięgały już minimum 25 stopni, noce też były ciepłe. Dla organizmu to była jednak duża zmiana - wspomina Łukasz Idowiak.

Biegi ultra to dyscyplina, w której nie ciało, a głowa decyduje o sukcesie. Kryzysy pojawiają się zawsze – pytanie, co wtedy zrobisz. Łukasz nie miał wątpliwości.

- Myśli o rezygnacji nie pojawiły się. Przyznam szczerze, że było ciężko, pojawiały się momenty kryzysowe, ale biegam już na tyle długo, że wiem jak sobie radzić w takich sytuacjach. Biegi ultra, to też, a może przede wszystkim, "bieg z głową". Trzeba szukać takich myśli, żeby pozytywnie się nakręcać. Myślenie o pozostałym do pokonania dystansie, o przewyższeniach, o bólu zdecydowanie nie pomaga - mówił Łukasz Idowiak.

Na końcu takiej trasy nie zawsze czeka euforia. Czasem przychodzi ulga, czasem niedosyt. Najważniejsze – to uczucie, że zrobiło się wszystko, co się dało.

- Ten stan akurat pamiętam doskonale. Przede wszystkim wielka ulga i wewnętrzna radość. Czułem też pewien niedosyt bo planowałem bieg ukończyć trochę szybciej, ale na szczęście ten stan szybko się gdzieś ulotnił i została radość - mówi Łukasz Idowiak.

Jak wypadają trasy w Polsce w porównaniu z tym, co zastał w Turcji? Zdaniem Łukasza Idowiaka nie mamy się czego wstydzić.

- Myślę, że znajdą się u nas w Polsce biegi z podobnym stopniem trudności. Mamy piękne góry, doskonale przygotowane szlaki. Dobrą infrastrukturę. Organizacja też stoi najczęściej na wysokim poziomie. Nie musimy mieć żadnych kompleksów. Jedyne czego nie mamy to gór z widokiem na morze. To z pewnością plus tych miejsc, gdzie można biegać wysoko w górach i jednocześnie delektować się fantastycznymi krajobrazami - mówi biegacz z Ponieca.

Dla kogoś, kto nie biega, wizja samotnego pokonywania dziesiątek kilometrów w ciemności może być przerażająca. Dla ultrasa, to naturalna część drogi.

- Myślę, że w pewnym stopniu jestem introwertykiem. Nie męczę się kiedy przebywam sam ze sobą. Chyba każdy ultras tak ma. Biegi długodystansowe charakteryzują się tym, że często znaczną część trasy pokonujemy sami, więc musimy lubić swoje towarzystwo - mówi Łukasz Idowiak. - Ale też, to nie tak, że przez ponad 10 godzin z nikim nie rozmawiałem. Kilka godzin biegłem w towarzystwie dwójki Rosjan. Mieliśmy okazję porozmawiać o polityce, o naszym codziennym życiu, o planach biegowych - dodał.

Nie nagrody, nie miejsca, nie rywalizacja. Dla Łukasza bieganie to coś więcej. Śmiało podkreśla, że to osobista droga, która daje radość i uczy pokory.

- Zawsze jak rozmawiam z kimś o moim bieganiu podkreślam, że jestem amatorem, ambitnym, ale amatorem. Znam swoje miejsce w szeregu. Przede wszystkim biegam dla siebie. Staram się przekraczać swoje granice, czerpię z tego radość - mówi Łukasz Idowiak i dodaje. - To jest moja motywacja... Pokonywanie swoich słabości. A to, że przy okazji mogę z Tobą porozmawiać i podzielić się z szerszym gronem odbiorców swoimi drobnymi osiągnięciami to mały, ale przyjemny dodatek. Może ktoś to przeczyta i zmotywuje się do wyjścia z domu - podsumowuje nasz rozmówca.

Foto: arch. prywatne

Łukasz Idowiak podkreślał, że dystans 65 kilometrów był najdłuższym spośród tras rozgrywanych podczas tego festiwalu biegowego, ale jednocześnie zgromadził najmniej uczestników. Zaznaczył, że nie był to duży bieg, bo na starcie stanęło około trzydziestu kilku zawodników, a do mety dotarło zaledwie 21. Dodał, że bardziej niż na zajętym miejscu koncentrował się na czasie, jaki udało mu się osiągnąć. Celował w wynik w okolicach 10 godzin, ponieważ jak zaznaczył patrząc na wyniki z poprzednich edycji, taki rezultat gwarantował miejsce w pierwszej piątce. Tym razem zegar zatrzymał się na 11 godzinach, co jak przyznał pozostawiło lekki niedosyt. 

Przez cały czas Łukasz Idowiak ma wsparcie najbliższych w swojej biegowej pasji.

- Dawno oswoili się z moją pasją. Wiedzą, że jak mam zaplanowany trening czy start to nic mnie w domu nie zatrzyma. Ale też wiem, że zawsze z niecierpliwością czekają za wiadomością, że jestem na mecie, i że wszystko jest ok - mówi Łukasz Idowiak. - Poza tym taki wyjazd to też czas tylko dla nas. Na co dzień zajęci swoimi służbowymi obowiązkami nadrabiamy to, na co nie mamy czasu na co dzień - dodaje.

Biegacz z Ponieca nie zwalnia tempa. Pod koniec czerwca planuję udział w Supermaratonie Gór Stołowych na dystansie 55 km, a na początku sierpnia Pitz Alpine Glacier Trail. Duży międzynarodowy festiwal biegowy w Austrii. Czeka na mnie tam 105 kilometrów i ponad 6000 metrów przewyższeń. Bieg m.in. po lodowcu, na wysokości ponad 3000 metrów npm.

- Nie mogę się doczekać -  przyznaje z ogromną ekscytacją.

A co było trudniejsze dla Łukasza - bieg na Olimp czy... poniedziałkowy powrót do pracy?

- Z urlopem ma chyba każdy tak samo. Czeka, czeka doczekać się nie może, a jak już się zacznie to kończy się zdecydowanie za szybko. Więc to zdecydowanie powrót do pracy był trudniejszy...i ta pogoda, zimno, deszczowo - podsumował z uśmiechem Łukasz Idowiak.

Życzymy kolejnych biegowych sukcesów.

[ZT]79042[/ZT]

[ZT]78786[/ZT]

[ZT]78508[/ZT]

[ALERT]1747820418962[/ALERT]

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!
(mis)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%