Od kilku lat współorganizuje największe w Europie wystawy pająków i skorpionów, które dotarły już do 18 krajów Europy, a niebawem być może również na kolejne kontynenty. Lingwista, który w zeszłym roku podczas podróży do Senegalu szukał skorpionów na Saharze, teraz przygotowuje się do zdobycia i nazwania najwyższego szczytu w Górach Momskich na Syberii. Dlaczego? Bo jego celem jest zapisać się w historii. Pasjonat pająków z ambicjami odkrywcy – Szymon Przebinda z Kunowa.
Szymon Przebinda z wykształcenia jest lingwistą. Dlaczego zdecydował się właśnie na taki kierunek? Jak mówi, jego zdolności językowe pomogła mu odkryć nauczycielka języka niemieckiego Honorata Kuc-Talaga. - Pani Honorata zachęciła mnie do wzięcia udziału w konkursie języka niemieckiego, po którym zauważyłem, że nauka języka obcego sprawia mi ogromną przyjemność – wspomina pochodzący z Kunowa Szymon Przebinda. Ale co wspólnego może mieć lingwistyka z organizowaniem wystaw pajęczaków i skorpionów, czym od kilku lat zajmuje się Szymon? Okazuje się, że bardzo dużo ...
Największe w Europie
Szymon przyznaje, że pajęczyny fascynowały go od dawna. Jak to się stało, że od kilku lat współorganizuje największe w Europie wystawy pajęczaków i skorpionów, które podróżują po całej Europie? - Pająki pojawiły się w moim życiu trochę przez przypadek, choć już wcześniej interesowałem się tym tematem. Swego czasu miałem przyjemność przez 1,5 roku mieszkać na Syberii, co było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Wskutek zawiązanych tam znajomości poznałem Jacka i Sebastiana, którzy organizowali wystawy pająków i dołączyłem do nich – mówi Szymon Przebinda. Wspomniane wystawy pojawiły się już w 18 krajach Europy, do których należą między innymi Litwa, Estonia, Chorwacja, Serbia, Macedonia, Rumunia, Finlandia, Węgry, Czechy i Słowacja, Słowenia, Portugalia, Rosja, Holandia, Belgia. I jak mówi Szymon, ambicje są takie, by podbijać świat i dotrzeć z nimi również na nowe kontynenty – być może niebawem do Brazylii, Argentyny, Meksyku, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Tym bardziej, że spotykają się z ogromnym zainteresowaniem. - W Muzeum Senckenberg w Niemczech w ciągu sześciu miesięcy trwania ekspozycji wystawę odwiedziło przeszło 70 000 osób. Prawdziwy rekord padł w Madrycie, gdzie w ciągu trzech miesięcy pojawiło się 80 000 odwiedzających. Bardzo byśmy chcieli zrobić taką wystawę również w Gostyniu. Przywieźć tutaj i pokazać coś, co jeździ po całym świecie – mówi Szymon i wyjaśnia z czego wynika tak duże zainteresowanie wystawami pająków. - To nie chodzi o zwierzę, ale o emocje, które wywołują akurat pająki. Z jednej strony się ich boimy, z drugiej strony chcemy zobaczyć – mówi. Wystawy trwają od około 2,5 miesiąca do nawet ponad roku. Aktualnie w Polsce współorganizowane przez Szymona wystawy pająków i skorpionów oglądać można na ekspozycjach w dwóch miastach - w Krakowie i Warszawie. - Wystawa w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie odbywa się już od kilku lat i potrwa na pewno do końca sierpnia. W Krakowie natomiast zlokalizowana jest w Muzeum Przyrodniczym ISEZ PAN przy ul. Św. Sebastiana i ze względu na jej klimat oceniam ją jako najpiękniejszą wystawę jaką do tej pory zrobiliśmy. Zapraszamy gostyniaków, jeśli będą w Warszawie lub Krakowie do odwiedzenia ekspozycji – dodaje Szymon, który opiekuje się wystawami i w czasie ich trwania opowiada zwiedzającym o pająkach. Właśnie w tym przydaje mu się znajomość języków obcych.
Pająki pełne tajemnic
Pająki i skorpiony, które oglądać można na ekspozycjach, w większości są kupowane przez organizatorów, choć zdarza się również, że biorą oni udział w ekspedycjach naukowych, których celem jest znalezienie określonych gatunków. Czy są wśród nich wyjątkowe eksponaty? - Na pewno na każdej wystawie zobaczyć można ptasznika goliata (Theraphosa blondi), największego pająka świata, a także czarną wdowę (Latrodectus mactans)– najbardziej jadowitego pająka świata. Do ciekawych okazów zaliczyć można także pająki ptaszniki ornamentowe pochodzące z Indii i Sri Lanki, bardzo pięknie ubarwione czy Grammostola pulchra – pająka o niezwykłej sile nóg – opowiada Szymon, dla którego pająki to temat niezwykle fascynujący. Dlaczego? Bo skrywają w sobie wiele niewiarygodnych tajemnic. Dotyczy to na przykład sieci pająka. - Dla przykładu, gdybyśmy opletli nitką pająka Nephila senegalensis cały świat, do czego potrzebnych byłoby 40 000 km sieci, uzyskalibyśmy wagę 320 g. Kolejną ciekawostką jest to, że na raz z odwłoka pająka wyjąć można nawet 500-600 m sieci – opowiada Szymon, dla którego szalenie pasjonujące są również możliwości wykorzystania sieci pająków choćby w medycynie. - Przeprowadzane są obecnie eksperymenty z wykorzystaniem sieci pająków, które jako substancję zastępczą wszczepiano w przypadkach uszkodzenia nerwów. To duża szansa dla osób z różnego rodzaju porażeniami. Ciekawostką jest też to, że gdybyśmy znaleźli się na przykład w dżungli, gdzie nie mielibyśmy możliwości potraktowania rany, wystarczy wyłożyć ją siecią pająka, a rana zarośnie się – kontynuuje.
Podróże niekończących się zaskoczeń
Szymon chętnie podejmuje nowe wyzwania, dlatego od niedawna sam uczy się języka mongolskiego. Fascynację pająkami natomiast z powodzeniem łączy z podróżami. W zeszłym roku wspólnie z przyjacielem Erykiem kupili starego Volkswagena Passata, którym pojechali do Senegalu. Dlaczego właśnie tam? - Od Maroka do stolicy Mauretanii biegnie droga wzdłuż wybrzeża i mówi się, że to najdłuższa plaża na świecie. Chcieliśmy pokonać tę trasę. Poza tym jednym z naszych celów było szukanie skorpionów na pustyni. Jako ciekawostkę powiem, że będąc na pustyni warto zabrać ze sobą latarkę ze światłem utralfioletowym, gdyż skorpiony świecą kolorem intensywnie niebieskim pod wpływem światła ultrafioletowego – wyjaśnia Szymon, któremu w czasie pobytu w Senegalu udało się natrafić na solfugi z gromady pajęczaków, które zaliczane są do najbrzydszych zwierząt świata. Sama wyprawa do Senegalu obfitowała w wiele przygód. Pierwszy passat, którym podróżował Szymon, odmówił posłuszeństwa w Bawarii, a próby jego reanimacji nie zdały się na nic. - Musieliśmy wrócić do Polski po kolejnego passata, by móc kontynuować wyprawę. Drugim dojechaliśmy do Senegalu, gdzie na wjazd czekaliśmy aż 52 godziny ze względu na niewiarygodne przepisy wjazdowe – wspomina. Wyprawa do Senegalu zasługiwałaby co najmniej na osobny artykuł, jednak miejscem, do którego Szymon wraca z niesłabnącym zafascynowaniem jest Syberia. Dlaczego tak bardzo go urzeka? - Jest egzotyczna. Leży daleko i ma w sobie coś mistycznego i tajemniczego. Syberia ma bardzo wiele do zaoferowania, ale tylko tym ludziom, którzy odważnie będą próbowali odkryć jej tajemnice i nie przestraszą się chłodu, wiatru czy zimna – kontynuuje. I dodaje, że Syberia to miejsce niekończących się zaskoczeń. - Najczęściej zadawałem sobie pytania, jak to jest możliwe, jak wiele rzeczy może w ten sposób funkcjonować? Na przykład, zamiast słupów telegraficznych, kable są rozwieszone od drzewa do drzewa. Na Syberii wciąż funkcjonuje wiele absurdów postkomunistycznych, na przykład bilet kolejowy można kupić tylko na paszport. W Barnaule w niektórych miejscach nie ma w ogóle studzienek kanalizacyjnych, co powoduje, że po odwilży zbiera się tak dużo wody, że gdy jedzie się samochodem lub autobusem, woda wlewa się do środka. Z drugiej strony ujmującymi są gościnność i otwartość ludzi na Syberii - opowiada Szymon.
Zapisać się w historii
Jakie najbliższe plany przed Szymonem Przebindą? Oprócz organizowania kolejnych wystaw, koncentruje się właśnie nad swoim nowym projektem, którego celem jest to, by zapisać się w historii. W jaki sposób chce to zrobić? - Dostałem niedawno w prezencie atlas gór świata, w którym opisane są wszystkie najważniejsze pasma górskie na świecie. Czytając o górach na Syberii, zaskoczyło mnie to, że wiele najwyższych szczytów w ogóle nie jest nazwanych. Pomyślałem sobie, że warto byłoby nazwać taki szczyt i pokusić się o to, by nazwa to została uznana przez Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne. Stąd podsunąłem pomysł mojemu przyjacielowi Erykowi, z którym podejmujemy w tym roku wspólne wyzwanie, a mianowicie jedziemy w Góry Momskie, gdzie najwyższy szczyt to 2533 m n.p.m i próżno szukać w internecie jakichkolwiek informacji na temat opisu wejść czy tras – tłumaczy. Celem Szymona i jego przyjaciela będzie wejście na szczyt na wysokości 2533 m n.p.m i nazwanie go, a realizacja celu zająć może od półtora do dwóch miesięcy. Ponieważ do Gór Momskich nie prowadzi żadna bita droga, przygotowanie wyprawy wymaga dokładnego planu. Tymczasem Szymon wspólnie z przyjacielem uruchomili niedawno swój kanał na YouTube, za pomocą którego będą informować między innymi o swojej wyprawie na Syberię, ale też o Senegalu i innych przygodach. - Kanał o nazwie "Kapitan i Admirał" poświęcony będzie przygodom, wojażom i perypetiom niejakiego Kapitana Przebindy oraz Admirała Krysowskiego. Zapraszamy! - kończy Szymon.
Tekst: Honorata Jankowiak
Foto: archiwum Szymon Przebinda
0 0
Czekamy na wystawę fantastycznego pasjonata w Gostyniu!Nawet na mini wystawę, jestem przekonana zainteresowanie będzie ogromne ! Noc Muzeów ? Przydałyby się jakieś fajne piwnice do takiej hardcorowej wystawy !
0 0
Znam Szymona super
0 0
Wielkie gratulacje.Super pasja
0 0
Po prostu KOZAK ! Gratuluje pasji- podziwiam.
0 0
Jesteśmy z pana dumni!
0 0
Jesteśmy z pana dumni!
0 0
Gratulacje , powodzenia , szczęścia !!
0 0
Naprawdę fajny gość, pamiętam go z liceum.
0 0
to zdjecie z czarna dziewczynka jakies podejrzane