Zamknij

D.Wildstein: Nagroda należy się misjonarzom

11:26, 03.02.2016
Skomentuj

Publikuje na łamach "Gazety Polskiej", "Frondy" i "Niezależnej". Aktywnie współpracuje z fundacjami działającymi na Ukrainie i Bliskim Wschodzie. Obserwuje tamtejsze konflikty wojenne i relacjonuje swoje wyjazdy także na Facebooku i Twitterze. Korespondent wojenny Dawid Wildstein nagrodzony właśnie przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyjechał do Gostynia na zaproszenie grupy "Hypatia – Kapitał Myśli".

 

Dawid Wildstein jest synem Bronisława Wildsteina, pisarza, dziennikarza i publicysty, byłego prezesa Telewizji Polskiej. Postanowił pójść w ślady ojca i został dziennikarzem - związany jest z takimi tytułami jak "Gazeta Polska", "Fronda" czy "Gość Niedzielny". Specjalizuje się w relacjonowaniu konfliktów zbrojnych - obserwował między innymi walki na Ukrainie, w Kurdystanie i Republice Środkowej Afryki. Między innymi za relację z Afryki otrzymał w zeszłym tygodniu nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, a konkretnie za reportaż "Polski cud w Afryce". Opisał w niej działalność polskich misjonarzy broniących ludności cywilnej podczas wojny domowej toczącej się w Republice Środkowoafrykańskej. 
Ta nagroda należy się polskim misjonarzom
- W kraju zniszczonym wojną, gdzie morderstwa są na porządku dziennym, wśród spalonych miast dokonują prawdziwego cudu. - mówił Dawid Wildstein. - To oni zasługują na pokojowego Nobla, uratowali tysiące istnień ludzkich, a nie prezydent USA Barack Obama, który toczy kilka wojen - kontynuował dziennikarz. - Gdyby ci misjonarze byli z zachodu media trąbiły by o nich we wszystkich mediach...U nas cisza - dodał. Jak twierdził niewiele potrzeba, by w centralnej Afryce powstało kolejne "państwo islamskie", pompowane saudyjskimi pieniędzmi, którego tereny obejmowałyby część Mali, Nigru, Nigerii, Kamerunu, RŚA i Sudanu. - RŚA jest tu kluczowym państwem. Taki "afrykański ISIS" byłby jeszcze trudniejszy do kontroli niż Państwo Islamskie powstałe na terenach Syrii i Iraku - mówił Dawid Wildstein.
Uchodźcom daleko do Polski
Dawid Wildstein przebywał na pograniczu turecko-syryjskim. Opowiedział o tym, co widział i słyszał. Przyznał, że debata publiczna na temat problemu uchodźców niczemu tak naprawdę nie służy, bo nie widać jej pozytywnych efektów. - Sytuacja przypomina leczenie objawowe nowotworu. W irackim Kurdystanie jest obecnie ok. 2 mln uchodźców. Swego czasu zorganizowałem konwój humanitarny dla tych ludzi. Na ten cel zebrałem ok. 100 tys. złotych, które pozwoliły na trzymiesięczną pomoc dla wielu uchodźców. Dlatego uważam, że lepiej wspomagać tych ludzi na miejscu, niż dawać powód do tego, by kolejnymi falami napływali do Europy - powiedział. Dawid Wildstein podkreślił, że bardzo złą rzeczą w podejściu do kryzysu migracyjnego jest coraz bardziej narastająca niechęć wobec uchodźców. Według niego dużą rolę w tym zakresie odgrywają polscy politycy. - Dla naszego kraju ten problem nie jest aż tak poważny jak to przedstawiają media lub przedstawiciele poszczególnych środowisk politycznych. Po pierwsze, uchodźcy i tak nie chcą trafić do Polski. Jeśli już to się stanie, to uciekają stad jak najszybciej. Po drugie, jeśli w ogóle trafia do naszego kraju, to w bardzo niewielkiej liczbie - zaznaczył Dawid Wildstein. 
Dokąd zmierzają polskie media?
Media zagraniczne są jego zdaniem dużo bardziej rzetelne niż polskie a dziennikarze dłużej zajmują się tematami. Nie ma w nich typowego dla polskich mediów porzucania nagle ważnego tematu w pogoni za kolejnym newsem. Powód? - Ja jeżdżę po świecie jako osoba niezależna, nie związana z żadną redakcją. Jeżdżę też bez ubezpieczenia, co pewnie jest trochę ryzykowne. Polskie media ewidentnie nie mają na takie wyjazdy pieniędzy - tłumaczył dziennikarz. Jego zdaniem niewielkie jest zainteresowanie ludzi sprawami zagranicznymi. - Na przykład temat Afryki. To temat nie istniejący w Polsce, a powinniśmy się nim zająć, bo to, co się dzieje na niektórych tamtejszych terenach, może stać się za kilka lat przyczynkiem do nowego Kalifatu. Tak jak już wspominałem polscy misjonarze, którzy wykonują tam niesamowita robotę - mówił Dawid Wildstein. - To, co się dzieje w Syrii jest na Zachodzie również świetnie relacjonowane. Ale z Ukrainą już tak nie jest - stwierdził gość Hypatii. 
Uśpiona wojna...
Wildstein przekonywał, że Polsce powinno zależeć na wspieraniu ukraińskich władz. - Nie mam złudzeń co do tego, że to nie jest dobry rząd - mówił - ale z drugiej strony grozi nam podporządkowanie Ukrainy Moskwie Putina, a to z całą pewnością o wiele gorsza alternatywa. Jeśli patrzymy na to, co było, a był Janukowycz- kompletna marionetka Putina, Ukraina dała radę się wybić na jakąś formę niezależności. Ukraina wbrew pozorom jak na razie wygrała, ale wciąż może przegrać - opowiadał Dawid Wildstein. Nie szczędził słów krytyki wobec obecnego prezydenta. - Poroszenko okazał się kłamcą. Ale i tak jest dużo lepszy od swojego poprzednika, tylko, że to jest sytuacja, w której jeden złodziej jest lepszy od drugiego, bo przynajmniej nie strzela do ludzi z Majdanu - mówił Dawid Wildstein. - Żegnałem 2015 rok na froncie w Doniecku. Ta wojna jest na razie uśpiona. A co będzie dalej? - dodał. Podkreślał, że dalsze losy Ukrainy zależą od słabości Rosji. - Na pewno nie jest tak silna jak myśleliśmy, bo gdyby była, to jej wojska zabijałyby już w Kijowie. Być może jest jeszcze w stanie przeprowadzić ofensywę na pełną skalę. Jeśli tak, to będzie wtedy ogromna tragedia i pole pełne trupów. Trzeba patrzeć na Ukrainę w tym momencie i pomagać im jak tylko się da - mówił Wildstein. - Oczywiście nie mówię o pomocy militarnej, bo Polska jest na to za słaba, a po drugie z różnych przyczyn nie powinna wychylać się przed szereg. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy wspierać Ukrainy np: humanitarnie – podsumował. Dawid Wildstein jest też nominowany do Nagrody Kisiela za reportaże z Kurdystanu. A już dziś zapraszamy na kolejne spotkania nieformalnej grupy „Hypatia – Kapitał Myśli”.

Dawid Wildstein jest synem Bronisława Wildsteina, pisarza, dziennikarza i publicysty, byłego prezesa Telewizji Polskiej. Postanowił pójść w ślady ojca i został dziennikarzem - związany jest z takimi tytułami jak "Gazeta Polska", "Fronda" czy "Gość Niedzielny". Specjalizuje się w relacjonowaniu konfliktów zbrojnych - obserwował między innymi walki na Ukrainie, w Kurdystanie i Republice Środkowej Afryki. Między innymi za relację z Afryki otrzymał w zeszłym tygodniu nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, a konkretnie za reportaż "Polski cud w Afryce". Opisał w niej działalność polskich misjonarzy broniących ludności cywilnej podczas wojny domowej toczącej się w Republice Środkowej Afryki. 

Ta nagroda należy się polskim misjonarzom

- W kraju zniszczonym wojną, gdzie morderstwa są na porządku dziennym, wśród spalonych miast dokonują prawdziwego cudu - mówił Dawid Wildstein. - To oni zasługują na pokojowego Nobla, uratowali tysiące istnień ludzkich, a nie prezydent USA Barack Obama, który toczy kilka wojen - kontynuował dziennikarz. - Gdyby ci misjonarze byli z Zachodu, media trąbiłyby o nich we wszystkich mediach... U nas cisza - dodał. Jak twierdził - niewiele potrzeba, by w centralnej Afryce powstało kolejne "państwo islamskie", pompowane saudyjskimi pieniędzmi, którego tereny obejmowałyby część Mali, Nigru, Nigerii, Kamerunu, RŚA i Sudanu. - RŚA jest tu kluczowym państwem. Taki "afrykański ISIS" byłby jeszcze trudniejszy do kontroli niż Państwo Islamskie powstałe na terenach Syrii i Iraku - mówił Dawid Wildstein.

Uchodźcom daleko do Polski

Dawid Wildstein przebywał na pograniczu turecko-syryjskim. Opowiedział o tym, co widział i słyszał. Przyznał, że debata publiczna na temat problemu uchodźców niczemu tak naprawdę nie służy, bo nie widać jej pozytywnych efektów. - Sytuacja przypomina leczenie objawowe nowotworu. W irackim Kurdystanie jest obecnie ok. 2 mln uchodźców. Swego czasu zorganizowałem konwój humanitarny dla tych ludzi. Na ten cel zebrałem ok. 100 tys. złotych, które pozwoliły na trzymiesięczną pomoc dla wielu uchodźców. Dlatego uważam, że lepiej wspomagać tych ludzi na miejscu, niż dawać powód do tego, by kolejnymi falami napływali do Europy - powiedział. Dawid Wildstein podkreślił, że bardzo złą rzeczą w podejściu do kryzysu migracyjnego jest coraz bardziej narastająca niechęć wobec uchodźców. Według niego dużą rolę w tym zakresie odgrywają polscy politycy. - Dla naszego kraju ten problem nie jest aż tak poważny jak to przedstawiają media lub przedstawiciele poszczególnych środowisk politycznych. Po pierwsze, uchodźcy i tak nie chcą trafić do Polski. Jeśli już to się stanie, to uciekają stad jak najszybciej. Po drugie, jeśli w ogóle trafią do naszego kraju, to w bardzo niewielkiej liczbie - zaznaczył Dawid Wildstein. 

Dokąd zmierzają polskie media?

Media zagraniczne są - jego zdaniem - dużo bardziej rzetelne niż polskie, a dziennikarze dłużej zajmują się tematami. Nie ma w nich typowego dla polskich mediów porzucania nagle ważnego tematu w pogoni za kolejnym newsem. Powód? - Ja jeżdżę po świecie jako osoba niezależna, nie związana z żadną redakcją. Jeżdżę też bez ubezpieczenia, co pewnie jest trochę ryzykowne. Polskie media ewidentnie nie mają na takie wyjazdy pieniędzy - tłumaczył dziennikarz. Jego zdaniem niewielkie jest zainteresowanie ludzi sprawami zagranicznymi. - Na przykład temat Afryki to temat nieistniejący w Polsce, a powinniśmy się nim zająć, bo to, co się dzieje na niektórych tamtejszych terenach, może stać się za kilka lat przyczynkiem do nowego Kalifatu. Tak jak już wspominałem, polscy misjonarze, wykonują tam niesamowita robotę - mówił Dawid Wildstein. - To, co się dzieje w Syrii, jest na Zachodzie również świetnie relacjonowane. Ale z Ukrainą już tak nie jest - stwierdził gość Hypatii. 

Uśpiona wojna...

Wildstein przekonywał, że Polsce powinno zależeć na wspieraniu ukraińskich władz. - Nie mam złudzeń co do tego, że to nie jest dobry rząd - mówił - Ale z drugiej strony grozi nam podporządkowanie Ukrainy Moskwie Putina, a to z całą pewnością o wiele gorsza alternatywa. Jeśli patrzymy na to, co było, a był Janukowycz - kompletna marionetka Putina, Ukraina dała radę się wybić na jakąś formę niezależności. Ukraina wbrew pozorom jak na razie wygrała, ale wciąż może przegrać - opowiadał Dawid Wildstein. Nie szczędził słów krytyki wobec obecnego prezydenta. - Poroszenko okazał się kłamcą. Ale i tak jest dużo lepszy od swojego poprzednika, tylko że to jest sytuacja, w której jeden złodziej jest lepszy od drugiego, bo przynajmniej nie strzela do ludzi z Majdanu - mówił Dawid Wildstein. - Żegnałem 2015 rok na froncie w Doniecku. Ta wojna jest na razie uśpiona. A co będzie dalej? - dodał. Podkreślał, że dalsze losy Ukrainy zależą od słabości Rosji. - Na pewno nie jest tak silna jak myśleliśmy, bo gdyby była, to jej wojska zabijałyby już w Kijowie. Być może jest jeszcze w stanie przeprowadzić ofensywę na pełną skalę. Jeśli tak, to będzie wtedy ogromna tragedia i pole pełne trupów. Trzeba patrzeć na Ukrainę w tym momencie i pomagać im jak tylko się da - mówił Wildstein. - Oczywiście nie mówię o pomocy militarnej, bo Polska jest na to za słaba, a po drugie- z różnych przyczyn nie powinna wychylać się przed szereg. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy wspierać Ukrainy np. humanitarnie – podsumował. Dawid Wildstein jest też nominowany do Nagrody Kisiela za reportaże z Kurdystanu.

A już dziś zapraszamy na kolejne spotkania nieformalnej grupy .

MiS

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

gostyniakgostyniak

0 0

Życzę żeby nie zabrakło miejsc siedzących i stojących

12:45, 03.02.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

brunekbrunek

0 0

Jestem z miasta :)

16:00, 03.02.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%