Niepokojące sceny na jednej ze ścieżek rowerowych w powiecie gostyńskim. Z samochodu wyskoczyło dziecko, a świadek sytuacji zadzwonił na policję i ruszył za czarnym passatem, który chwile później odjechał w stronę Rawicza. Policja natychmiast wszczęła działania. Finał tej historii okazał się jednak zaskakujący.
Do naszej redakcji we wtorkowy poranek dotarła informacja o rzekomym porwaniu dziecka na terenie powiatu gostyńskiego.
- Dziecko siłą mieli zabrać z przystanku autobusowego - czytamy w wiadomości przesłanej na Alert24.
Rzecznik gostyńskiej policji zapewnia, że do porwania nie doszło, ale potwierdza, że przy drodze wojewódzkiej 434, a konkretnie na ścieżce pieszo-rowerowej w rejonie Krajewic miała miejsce niepokojąca sytuacja. Jak przekazał mł. asp. Marek Balczyński, wszystko zaczęło się, gdy rodzice (mieszkańcy powiatu gostyńskiego) jechali ze swoją 13-letnią córką do lekarza we Wrocławiu. W pewnym momencie doszło do sprzeczki między dzieckiem a dorosłymi.
- Dziewczynka wybiegła z samochodu na ścieżkę rowerową, co wyglądało jak potencjalna próba ucieczki - mówi mł. asp. Marek Baczyński, zastępca oficera prasowego KPP w Gostyniu.
Świadek zdarzenia uznał, że mogło dojść do porwania i powiadomił policję, jadąc za czarnym Volkswagenem Passatem. Policjanci zatrzymali samochód z rodziną na terenie powiatu rawickiego. Kontrola potwierdziła, że w aucie byli rodzice z córką i zmierzali na badania lekarskie.
- Nie doszło do żadnych naruszeń prawa. Zdrowie i życie dziecka nie było zagrożone - podkreślił mł. asp. Marek Balczyński.
Mimo że nie doszło do porwania, policja zwraca uwagę na wzorową reakcję świadka.
- Nie możemy przechodzić obojętnie wobec takich sytuacji. Zgłaszający zachował się prawidłowo, śledził pojazd i na bieżąco informował policję. Tym razem to była rodzina, ale mogła to być sytuacja, gdzie obce osoby faktycznie dokonują porwania. Gratulacje za czujność - zaznaczył mł. asp. Marek Balczyński, zastępca rzecznika gostyńskiej policji.
AKTUALIZACJA godz. 12:00.
Po publikacji materiału otrzymaliśmy telefon od kobiety, która była jednym z dwojga świadków sytuacji w okolicy Krajewic. Świadek relacjonowała, że cała sytuacja mogła wyglądać bardzo niepokojąco. Jak opowiadała, dziewczynka siedziała przy polnej drodze na obwodnicy pomiędzy rondami Krajewice a Grabonóg. Wyglądała na roztrzęsioną i kiedy do niej podjechała samochodem, dziecko jak twierdziła, zaczęło uciekać. Wraz z innym świadkiem mieli próbować ją zatrzymać. Wtedy, według jej relacji, na miejscu pojawił się mężczyzna w czarnym passacie, który miał zachowywać się agresywnie.
- Z pola podbiegła też kobieta, przedstawiała się jako matka - mówi kobieta, która zadzwoniła do naszej redakcji.
Jej zachowanie, jak twierdzi nasza rozmówczyni, również mogło wydawać się nerwowe.
- Ten drugi świadek zapytał dziecka, czy się boi. Powiedziała, że tak. Zrobiłam zdjęcie rejestracji. Pan z passata na mnie ruszył z rękami, żeby nie wytrącić telefon - mówiła kobieta, która zadzwoniła do naszej redakcji. - Ja się zapytałam, skąd to dziecko się wzięło tu na tej trasie. Usłyszeliśmy, że uciekło - dodała.
Z tego powodu świadkowie zdecydowali się wezwać policję, a dziewczynkę posadzili w bezpiecznym miejscu.
- Nie chcieliśmy dziecka oddać, bo zachowywali się wobec nas agresywnie - relacjonowała czytelniczka. - Zamiast podziękować, że zaopiekowaliśmy się dzieckiem, byli wobec nas nerwowi i używali nieprzyjemnych słów. Sama jestem matką, nie rozumiem ich zachowania... Mówili, że dziewczynka choruje na autyzm, więc tym bardziej powinni mieć w sobie więcej spokoju - opowiadała.
Ostatecznie dziecko odjechało czarnym passatem, ale świadkowie nie odpuścili. Mężczyzna ruszył swoim za autem i był w stałym kontakcie z policją, która ostatecznie ustaliła, że dziecko rzeczywiście było z rodzicami i jechało z nimi na badania.
- Na szczęście to byli rodzice, ale w pierwszej chwili mogliśmy pomyśleć z drugim świadkiem, że sprawa wygląda zupełnie inaczej - podkreślała czytelniczka, która zainteresowała się losem dziewczynki siedzącej niedaleko drogi.
Kobieta podkreśla, że nie zawahałaby się zareagować po raz kolejny.
- Nie można przejechać obojętnie obok takiej sytuacji. Gdyby to byli obcy ludzie, a ta dziewczynka nie byłaby ich córką, to wszystko mogłoby skończyć się tragicznie - podsumowała.
[ZT]82284[/ZT]
[ZT]82192[/ZT]
[ZT]82033[/ZT]
[ALERT]1756800396073[/ALERT]
Stał przy krzakach i patrzył na dzieci. Mężczyzna...
Może to był edukator od nowego przedmiotu szkolnego, który wprowadza rząd (Nowacka)? I zaczął już zajęcia praktyczne?
łe
16:09, 2025-09-02
Alarm o porwaniu dziecka w powiecie gostyńskim!
Na oglądają się tv i każdy udaje komandosa.
Ręce odpadają
15:07, 2025-09-02
Ich słowa rzucają nowe światło na sprawę. Policja ...
Przypadek, całe szczęści wszystko się dobrze skończyło. https://tiny.pl/mpm56-wt Moim zdaniem pomimo pewnych uwag do służb sytuacja nie powinna wzbudzać takich emocji.
impreza
14:05, 2025-09-02
Alarm o porwaniu dziecka w powiecie gostyńskim!
Straszne rzeczy a to nie byle co mioty po samicach ze wschodu no i agresja
Pękalska
13:20, 2025-09-02
10 0
1 września na ulicy sądowej stali policjancji i pilnowali jak dzieci przechodzą na przejściu dla pieszych ale nie zauważyli jak w dwóch jechali na chulajnodze a może nie chcieli widziec
1 8
Jeszcze Ciebie powinni do tej szkoły zawieźć, bo jesteś analfabetą! Wyjaśnij co to jest /chulajnoga/???? 🤣🤣🤣
1 1
Straszne rzeczy a to nie byle co mioty po samicach ze wschodu no i agresja
1 1
Na oglądają się tv i każdy udaje komandosa.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz