To nie dyskusja, a stan umysłu. Wszyscy mają rację... Reszta to "ciemna masa"

Nie wiem, czy ktoś jeszcze w tym kraju pamięta, jak to jest usiąść i spokojnie porozmawiać o polityce bez emocji sięgających sufitu. Ba, w Gostyniu nawet prosty artykuł o tym, czy jakiś kandydat na prezydenta się tu pojawi, urasta do rangi konfliktu, który spokojnie mógłby być tematem kolejnego odcinka „Wojny Domowe: Gostyń Edition”. Jedno jest pewne: polityka w Polsce to nie temat do rozmów, to stan umysłu, w którym każdy ma rację, a reszta to „ciemna masa”. Gdzie się człowiek nie obejrzy – obelgi, docinki, przytyki o "zdrajcach” i "prawdziwych Polakach.” A wszystko doprawione nutą narodowego absurdu, który smakuje jak bigos odgrzewany 30 lat w tym samym garnku.

[ZT]76235[/ZT]

Pod artykułem o politycznych wizytach kandydatów na prezydenta RP w Jarocinie i Śremie można znaleźć prawdziwe perełki. Na przykład, jeden z komentujących stwierdził, że Trzaskowski powinien przywieźć swój słynny "parkowy kibel". Bo przecież co innego może zaoferować człowiek, który – zdaniem części komentujących – reprezentuje wszystko, co w ich świecie jest "be”. Inny natomiast był gotów rozkładać trociny na drodze do owego "kibla", bo – jak twierdzi – to dokładnie oddaje charakter działań obecnego prezydenta Warszawy. Aż się chce zapytać -  panowie, to w końcu co? Mamy problem z brakiem toalet, czy może z brakiem argumentów?

Nie lepiej jest po drugiej stronie barykady. Mentzen, według niektórych, to brunatny lider, który „nic nie zrobił, tylko krytykuje.” I tu ciekawostka -  krytykowanie niczego nie zmienia, ale jak widać, nie robienie niczego i narzekanie to już nasz narodowy sport. Oczywiście, znalazła się też klasyka gatunku – oskarżenia o sojusz z niemieckim AFD, bo przecież jeśli coś jest niemieckie, to automatycznie złe. Jakbyśmy zapomnieli, że setki Gostynian regularnie pracuje w Niemczech i jakoś nikt im za to w twarz trocinami nie rzuca.

Ale poczekajcie, to dopiero początek! Nie zabrakło komentarzy w stylu "wyłącz TV, włącz myślenie.” To klasyczne hasło, które najczęściej rzucają ci, którzy nie są pewni, czy w ogóle potrafią myśleć, ale wiedzą, że telewizja to zło. Według nich wszyscy Polacy są zmanipulowani przez media, tylko oni – samodzielnie myślący – dostrzegają prawdę. Czasem aż chce się zapytać, czy ta prawda to jakiś sekretny klub, do którego dostęp mają tylko wybrani? A może bilety do tego klubu rozdają na Facebooku?

Jednak prawdziwy hit to dyskusje o tym, kto bardziej szkodzi Polsce. Zdaniem jednych – Trzaskowski, bo jak rządził Warszawą, to postawił drogi wychodek i pewnie jeszcze rozdawał dzieciom komiksy LGBT. Inni twierdzą, że to Konfederacja, bo ponoć kumają się z Rosjanami i Niemcami jednocześnie. Wygląda więc na to, że mamy problem z określeniem, kto nas bardziej "zdradza,” bo przecież wszyscy są przeciwko Polsce, prawda? I tak się toczy ta narodowa karuzela absurdów, gdzie każdy jest przeciwko każdemu.

W Gostyniu oczywiście nie brakuje patriotów, którzy jasno stawiają sprawę - "Prawdziwi Gostynianie są skrajnie prawicowi.” Ci sami ludzie sugerują, że jeśli komuś coś się nie podoba, to może spakować manatki i jechać do Berlina albo na Wschód. Nikt jednak nie zauważył, że w tym szaleńczym podziale na „naszych” i „obcych” z naszego miasta robi się jakiś mikrokosmos narodowych uprzedzeń. A przecież Gostyń to nie stolica światowego konfliktu ideologicznego – to miasto, w którym ludzie chcą się spotykać na rynku, a nie wyzywać w internecie.

Patrząc na niektóre komentarze, człowiek odnosi wrażenie, że polityka w Polsce to coś więcej niż sposób rządzenia – to religia. I jak to z religiami bywa, każdy ma swoją i tylko jego jest prawdziwa. A wszyscy inni? To odmieńcy, którzy zasługują co najwyżej na obelgi. Takie podejście tworzy idealne warunki dla polityków, którzy śmieją się nam prosto w twarz, patrząc, jak naród sam sobie gotuje emocjonalny bigos i zaczyna się nim zajadać jak najdroższym kawiorem. I o to im właśnie chodzi, bo nic tak nie nakręca wyborczej kampanii jak społeczne podziały.

Więc co nam zostaje? Może po prostu zacząć traktować politykę z większym dystansem. W końcu – jak pokazują komentarze – jedyne, co nas łączy, to nasza zdolność do tworzenia memów i kłótni o rzeczy, które niewiele zmieniają. Może zamiast kłócić się o to kto kim jest albo kim nie jest zapytajmy siebie samych - co my zrobimy, żeby choć na chwilę przerwać tę narodową operetkę absurdu? Albo, przynajmniej, żeby była śmieszniejsza niż żałosna.

[ZT]76208[/ZT]

[ZT]76088[/ZT]

[ZT]76077[/ZT]

[ALERT]1738066220948[/ALERT]