Cztery lata temu myślał, że dla trenera samouka z małego miasta i do tego bez tradycji bokserskich, pewne rzeczy są nieosiągalne. A jednak swoją miłością do boksu i poświęceniem dowiódł, że pod wodzą trenera, który wszystkiego nauczył się sam, zawodnicy zdobywać mogą medale mistrzostw Polski, a nawet Europy. - Budzę się, myśląc o boksie i zasypiam z myślą o nim. Moje marzenia, pasje i ambicje są tak ogromne, że nie jestem w stanie się zatrzymać – mówi Tomasz Dylak, trener Sportów Walki Gostyń.
Tomasz Dylak – to on stoi za sukcesami zawodników Sportów Walki Gostyń. I pomyśleć, że wszystkiego nauczył się sam! Pomysłodawca i założyciel Sportów Walki Gostyń wciąż pozostaje jednym z najmłodszych trenerów w Polsce. Jak doszedł do etapu, w którym obecnie się znajduje? Co uważa za swój największy sukces trenerski? Dokąd chce zaprowadzić swoich zawodników?
Mała społeczność i grupa wsparcia
Boks pasjonował go od dziecka. Z zafascynowaniem oglądał walki i śledził wydarzenia bokserskie. Nie marzył o zostaniu trenerem, raczej o byciu zawodnikiem. Z czasem swoje niespełnione ambicje bokserskie postanowił przełożyć na swoich zawodników. - Wróciłem z Anglii i nie miałem gdzie się realizować boksersko, a miałem grupę kolegów, z którymi ćwiczyliśmy. Zacząłem więc prowadzić treningi, a ludzie zaczęli na nie przychodzić. Potem zamarzyłem o wyjeździe na zawody i tak to się zaczęło... - wspomina początki Tomek Dylak. Oprócz ambicji bokserskich Tomek chciał, by klub spełniał rolę małej społeczności i grupy wsparcia dla ludzi, którzy w trudnych momentach będą mogli na siebie liczyć. To marzenie chłopaka z małego miasta kilka lat temu wydawało się nierealne. Tym bardziej, że Tomek wszystkiego nauczył się sam. - Dziewięćdziesięciu procent rzeczy nauczyłem się sam, oglądając i analizując stare filmy bokserskie, metodą prób i błędów. Miałem otwartą głowę i szukałem różnych elementów z różnych krajów i łączyłem je. Teraz widzę, że moi podopieczni mają inny styl niż reszta Polaków. Często na zawodach podchodzą do nas trenerzy i sędziowie i pytają dlaczego coś robimy właśnie w taki sposób i próbują nas naśladować – opowiada Tomek, który przyznaje, że gdy na początku jeździł na zawody, ze względu na wiek traktowano go jak zawodnika. - Musiałem się tłumaczyć, że jestem trenerem. Byłem wtedy najmłodszym trenerem i nadal jestem jednym z najmłodszych w Polsce – dodaje. Tomek wspomina, że początki klubu były trudne organizacyjnie. - Pamiętam pierwsze zawody... sprzęt pożyczony, składaliśmy się na benzynę. Nie mogliśmy wtedy liczyć na żadne fundusze. Nie mieliśmy też nikogo, kto mógłby nam pomóc, bo Gostyń nie miał tradycji bokserskich – wyjaśnia.
Nie liczy się nic innego
Tomek nie przypuszczał, że pasja bokserska z czasem przerodzi się w jego sposób na życie. Jeszcze kilka lat temu obawiał się, że pewne sukcesy są poza zasięgiem jego możliwości. Tymczasem wyniki zawodników Sportów Walki Gostyń są najlepszym dowodem na to, że niemożliwe nie istnieje. W jaki sposób osiągnął te sukcesy? - Dzięki marzeniom i pasji – dla mnie nie liczy się nic innego. Budzę się, myśląc o boksie i zasypiam z myślą o nim. Wiem, że w inny sposób nie jestem w stanie osiągnąć sukcesów. Moje życie prywatne ucierpiało na tym, ale wiem też, że nie ma innej drogi. Taki już jest mój los –wyznaje trener, którego zaangażowanie przełożyło się na sukcesy medalowe zawodników. W 2014 roku pierwszy medal - brązowy zdobył Karol Łapawa. Sporty Walki Gostyń pod wodzą Tomasza Dylaka mają na koncie także dwa złote medale uzyskane w 2015 roku. Pomyślny dla klubu był również rok 2016 za sprawą kolejnych medali mistrzostw Polski: dwóch złotych, jednego srebrnego i trzech brązowych. Sukcesy powiększył też pierwszy medal na arenie międzynarodowej, gdy Klaudia Budasz wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy. Czym były dla trenera te wszystkie odznaczenia? - Niektóre były łzami, ale i dowodem siły charakterów moich zawodników. Karol na początku kariery przegrywał swoje walki. Po jednej takiej przegranej walce pewien trener powiedział mu, że nie ma sensu, by uprawiał ten sport, bo nic nie osiągnie. Tymczasem kilka lat później Karol zdobył brązowy medal mistrzostw Polski i wtedy ten sam trener podszedł do niego i powiedział, że nigdy w życiu się tak nie pomylił. Karol dopiero wtedy mi się do tego przyznał – opowiada Tomasz Dylak.
Trzeba dać szansę
Na pytanie, co uważa za swój największy sukces trenerski, Tomek bez wahania odpowiada, że jest nim historia jednego z jego zawodników – Michała Kosowicza, który udowodnił, że pomimo przeciwności losu i niełatwego startu, siłą woli i charakteru można pokonać wiele własnych ograniczeń. - Miałem trzy takie momenty, gdy uroniłem łzy wzruszenia. Jeden z nich dotyczy historii Michała Kosowicza, który przyszedł do nas do klubu z problemami, między innymi wadą wymowy, która bardzo go blokowała w kontaktach z innymi. Wiele pracy wymagała również jego forma sportowa. Pamiętam, że będąc wtedy początkującym trenerem, nie do końca wiedziałem, jak mu pomóc – przyznaje Dylak. Choć bokserskie marzenia młodego zawodnika wydawały się trenerowi trudno osiągalne, nie powiedział mu tego, wręcz przeciwnie – dał nadzieję, że są w zasięgu jego możliwości. - Michał nie załamywał się. Chciał bardzo trafić do grupy zawodniczej, a ja pomimo swoich obaw, powiedziałem mu, że jeśli będzie trenował regularnie i dawał z siebie wszystko, wszystko jest możliwe. Michał wykazał się ogromną determinacją. Uczestniczył w treningach bez względu na choroby i inne ograniczenia. Boks okazał się dla niego skuteczną terapią. Pokazał mi, że ma serce i charakter. Gdy stanął do pierwszego pojedynku, dał z siebie wszystko i wygrał. Niedługo potem zapragnął pojechać na zawody, a tam wygrał swoją walkę – wtedy uroniłem pierwsze trenerskie łzy – wspomina trener. Jednak ta historia miała swój ciąg dalszy. - Kiedyś na zakończeniu sezonu zebraliśmy pieniądze na leczenie mowy Michała, dzięki którym odbył kilkumiesięczną terapię, po której zaczął mówić normalnie – dodaje. To właśnie ta historia nauczyła Tomka, że nie tylko sukcesy sportowe liczą się w pracy trenera. - Gdyby teraz ktoś zapytał mnie, jaki jest mój największy sukces trenerski, powiedziałbym, że jest nim Michał Kosowicz, który musiał stoczyć ogromną walkę z sobą samym i swoimi ograniczeniami. Nikt wcześniej nie dał mu szansy – wyznaje.
To dopiero początek naszych sukcesów
Tomek przyznaje, że na sukces w boksie składa się wiele elementów i dopiero ich suma przekłada się na medal. Czasem niektóre elementy ujawniają się dopiero po kilku latach. Bywa i tak, że zawodnik ma talent, ale nie ma mocnej psychiki czy zaciętości i rezygnuje. - Sporty walki są jednym z najcięższych sportów, który wymaga ogromnych poświęceń. Trzeba rezygnować z wielu rzeczy, poświęcić się treningom, a do tego połączyć je z nauką. Staram się wpajać zawodnikom, by nie byli tylko zwykłymi szaraczkami, ale robili to, co kochają. Bo dla marzeń warto się poświęcać. Właśnie teraz mam grupę ludzi, którzy poświęcają się całkowicie. Każdy z nich ma marzenia. Wierzę ogromnie, że to dopiero początek naszych sukcesów. Moje ambicje, cele i marzenia są tak ogromne, że nie jestem w stanie się zatrzymać. Zawodnicy też to wiedzą – zapowiada trener, który nie ukrywa, że ambicje Sportów Walki Gostyń są najwyższe z najwyższych – medale mistrzostw Europy, świata, a nawet olimpiada. - Olimpiada to w boksie olimpijskim coś wielkiego. Od dwudziestu kilku lat zawodnikom z Polski ciężko się na nią dostać, a co dopiero zdobyć medal. Moim celem jest, by mój zawodnik tego dokonał, co może wydawać się śmieszne, ale przecież cztery lata temu równie śmieszne wydawało się to, że zawodnicy z Gostynia zdobędą medal mistrzostw Europy, a jednak to osiągnęliśmy – stwierdza. - Mierzę najwyżej jak się da i tego samego uczę moich zawodników. Wierzę, że się nam uda i że co kilka lat będziemy osiągać takie sukcesy - dodaje. Tomek przyznaje, że klub jest dla niego bardzo ważny i wkłada w niego całą swoją energię. - Wciąż myślę co zrobić, by go jeszcze ulepszyć. Na początku byłem sam i zajmowałem się wszystkim, teraz mam grupę ludzi, którzy bardzo mi pomagają. Oczywiście zdarzały się kryzysy, gdy czułem, że za dużo wziąłem na swoje barki, a jednocześnie bałem się to stracić, ale na szczęście wtedy przychodził sukces, który dodawał mi sił i uskrzydlał – wyznaje. Niedawno Tomek został trenerem koordynatorem kadry Wielkopolski w boksie, co traktuje jako ogromne wyzwanie. - Czasem niedowierzam, że to wszystko dzieje się w tak krótkim czasie. Połączenie ludzi, którzy uwierzyli w bokserskie marzenia złożyło się na nasz sukces, bo gdyby nie sukcesy zawodników, ja nie zostałbym trenerem Wielkopolski – podsumowuje Tomek, który właśnie otrzymał powołanie na stanowisko trenera współpracującego do kadry Polski kobiet (15-16 lat).
Tekst: Honorata Jankowiak
Foto: archiwum Tomasz Dylak
0 0
Dylak nie jest wyjątkiem .W Gostyniu podnoszenie ciężarów z DOBRYM SKUTKIEM TWORZYŁ KIEDYŚ TRENER KOSOWICZ !!! Owoce jego pracy zauważono na NAJWYŻSZYM POZIOMIE i przez wiele lat szkolił zawodników ŚLĄSKA WROCŁAW ówczesnej potęgi tej dyscypliny sportu w POLSCE i NA ŚWIECIE !!!!
0 0
Tomek-wielki szacun i respekt za to co robisz. Chylę czoła. PS. Do Pani która tworzyła ten tekst. Olimpiada to okres 4 lat pomiędzy IGRZYSKAMI a nie impreza sportowa. Jest to duży błąd. Ze sportowym pozdrowieniem.
0 0
Brawo Tomek!
0 0
Gratulacje Tomek
0 0
SZACUN TOMEK !!! JESTEŚ WIELKI !
0 0
Gratulacje!!! Współpraca z Wami to sama przyjemność, nie spodziewałam się że będę miała do czynienia z mistrzami ... :-) Życzę kolejnych sukcesów. Pozdrawiam
0 0
Gratulacje!
0 0
Tak charyzmatycznego trenera jak Tomek jeszcze nie poznałem. Szacunek za poświęcenie!
0 0
Bad boy
0 0
Powtórzenia sukcesu z 2014 roku życzę
0 0
Spełnienia marzeń kolego :*
0 0
Niech ja Cię przytulę... gratulacje charyzmatyczny młodzieńcze.Jestem taaaaka dumna z Ciebie
0 0
No przyjacielu gratki. Może będzie okazja jeszcze kiedyś podylać czaczę ;)
0 0
Dżentelmen.Takiego drugiego ze świecą szukać.Wiem co mówię...Zawsze w pamięci k.
0 0
Trener prze duże T, to co robi to jego pasja i myślę, ze nawet marzenia..całkowite poświęcenie dla tych młodych ludzi i wielka siła motywacji :-)! MEGA SZACUNEK dla TOMKA!!!
0 0
Kiedy mówi o boksie, wydaje się jakby opowiadał o pięknej kobiecie. To jego wielka miłość!
0 0
Brawo Tomasz. Gratuluje sukcesow. Oby tak dalej. Mam mega szacunek dla tego goscia mimo ze znam go dosc krotko! Jest MOC :)
0 0
To jest prawdziwy trener, a nie to co Waldek S. Dla którego ostatnimi czasy liczą się tylko składki !!!
0 0
Nie chcę nawet komentować poczynań Waldka S
0 0
Składki kude zapłacone!!!
0 0
Tomka Dylaka mogę porównać do Waldka Szwedka pamiętam pierwszy pokaz karate w szkole nr2 byłem gówniarzem Waldek podobnie jak Tomek to samouki dobrze że Gostyń ma takich pasjonatów trenerów
0 0
No popatrz popatrz.... cytat Waldek Kiepski
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz