Zamknij
NEWS

Żeby ludzie się dowiedzieli

13:51, 01.08.2016
Skomentuj

Optymista, który wierzy, że dobro zawsze powraca. Pomimo swojej niepełnosprawności, postawił przed sobą heroiczne wyzwanie i cel osiągnął. Na przekór niedogodnościom pogodowym i kontuzji ścięgna Achillesa. Paweł Szpryngiel, podopieczny Fundacji Otwarte Ramiona, w rowerowym siodle pokonał ponad 800 km, docierając do najważniejszych ośrodków leczenia uszkodzeń splotu ramiennego. Jego trasa wiodła również przez Gostyń.

Paweł Szpryngiel jest podopiecznym Fundacji Otwarte Ramiona, która skupia dzieci i dorosłych ze schorzeniem porażenia splotu ramiennego. Sam jest osobą niepełnosprawną z całkowitym niedowładem prawej ręki i częściowym niedowładem nogi. Jako instruktor windsurfingu, narciarstwa i zapaleniec sportów rowerowych prowadził bardzo aktywne życie. Choć wypadek wiele zmienił, nie jest bierny, wręcz przeciwnie – jeździ na nartach, rowerem, a także próbuje swoich sił na desce windsurfingowej. - Niepełnosprawność swoją nabyłem w wyniku wypadku drogowego. Kiepska przygoda z jeszcze gorszym finałem i skutkami do końca życia. Przeszedłem kilka skomplikowanych operacji, które niestety nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Być może powinienem jak większość niepełnosprawnych siedzieć w domu na rencie i narzekać, że los mnie tak brutalnie potraktował, ale uważam, że życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie, by na nie narzekać, dlatego staram się być aktywny zawodowo i fizycznie, choć kalectwo mi w tym nie pomaga – mówi Paweł. Właśnie dlatego wspólnie z Fundacją Otwarte Ramiona zorganizował charytatywną akcję Tour de Fundacja, której założenie było takie, by w 5-6 dni w rowerowym siodle pokonać około 1100 km i dotrzeć do kilku dużych miast w Polsce (Warszawa, Łódź, Poznań, Wrocław, Katowice). Wybór ten nie był jednak przypadkowy. Trasa Pawła wiodła przez miasta, w których znajdują się szpitale, w których lekarze podejmują się operacji związanych z próbą naprawy uszkodzeń splotu ramiennego. Podczas swojej akcji Paweł przejeżdżał również przez Gostyń, wzbudzając spore zainteresowanie, ale właśnie o to chodziło. - Mam świadomość, że gdyby ta akcja miała mniejszy zasięg, na przykład 300 km, nie wzbudzałaby żadnego zainteresowania, stąd takie moje heroiczne wyzwanie, żeby zaliczyć wszystkie te szpitale – mówi Paweł, który w siodle rowerowym pokonywał ok. 190 km dziennie. Warunki pogodowe nie zawsze sprzyjały. - Pierwszy dzień jazdę utrudniał męczący wiatr, drugiego dnia 60 km pokonywałem w deszczu, później pogoda się poprawiła, ale wtedy pojawiły się kontuzje... – wyznaje Paweł Szpryngiel.

Ogromny wysiłek i jeszcze większa satysfakcja
Akcja miała kilka celów. Jednym z nich było zebranie funduszy na operacje oraz dalszą rehabilitację podopiecznych Fundacji Otwarte Ramiona. Służyła temu między innymi towarzysząca przedsięwzięciu akcja rozdawania materiałów promocyjnych. Ale ważna była również promocja sportu osób niepełnosprawnych. Choć Paweł zaplanował trasę liczącą 1100 km, musiał zakończyć swoją wyprawę po pokonaniu dystansu 802 km i dotarciu 22 lipca do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Powód? Kontuzja ścięgna Achillesa oraz zapalenie przyczepu mięśniowego, których nabawił się podczas wyprawy. - Mam ochotę i ogromne chęci, by jechać dalej, ale zdrowia już nie mam. Dalsza droga groziłaby poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Dwa ostatnie dni jadę przy wsparciu Ketonalu. Powinienem przerwać trasę już wcześniej, ale to jest szczytny cel i chcę się wywiązać z tego, co sobie założyłem. Udało mi się dotrzeć do najważniejszych ośrodków w Polsce i to jest najważniejsze – powiedział krótko po zakończonej akcji Paweł Szpryngiel. Dlaczego dotarcie do ośrodków było tak ważne? - Chodziło o to, by ludzie dowiedzieli się o problemie splotu ramiennego i jeśli kogoś on dotknie, by wiedział, gdzie może szukać pomocy. Wiem z doświadczenia, że w przypadkach schorzeń niszowych, trafienie do odpowiedniego specjalisty jest bardzo trudne – dodaje sportowiec. Ale równie ważne w akcji było to, by pokazać, że każdy, zarówno zdrowy, jak i niepełnosprawny, może wyrwać się z bezradności i zrobić charytatywnie coś dobrego dla innych. - Ważne było dla mnie pokazanie, że każdy kolejny dzień naszego życia nie musi być kolejnym, zwykłym dniem. Warto zrobić coś dobrego i przebudzić się, żeby nie być tylko robotem, który codziennie rano wstaje, idzie do pracy, potem wraca i zastanawia się, jak ten kolejny rok szybko minął. Trzeba dawać coś od siebie, a ja wierzę, że dobro powraca – wyznaje Paweł.

Pomóc tym, którzy nie wiedzą
Głównym celem działalności Fundacji Otwarte Ramiona jest pomoc dzieciom z okołoporodowym uszkodzeniem splotu ramiennego, a także dorosłym, którzy nabyli podobne schorzenie w późniejszym wieku w wyniku uszkodzeń mechanicznych, najczęściej w wypadkach komunikacyjnych. Fundacja została założona w 2002 roku przez Beatę Suską. - Decyzja o powstaniu fundacji była spowodowana osobistą tragedią – jej syn doznał uszkodzenia splotu ramiennego podczas porodu. Szybko okazało się, że problem uszkodzenia nerwów tego rodzaju jest w Polsce zupełnie niedostrzeżonymówi Magdalena Belka z Fundacji Otwarte Ramiona. Stąd też informacyjny charakter akcji Tour de Fundacja, by zwiększyć świadomość na temat porażenia splotu ramiennego, które jest wciąż schorzeniem niszowym, choć dotyka znaczą ilość dzieci. - Celem tej akcji jest też zwiększenie świadomości na temat samej Fundacji Otwarte Ramiona, by ludzie, którzy potrzebują w tym zakresie pomocy, mogli z niej skorzystać. Z naszych statystyk wynika, że trafia do nas około 1/3 dzieci z porażeniem splotu, podczas gdy rocznie jest to liczba 120-140 przypadków. Teraz zgłaszają się do nas również osoby dorosłe, które cierpią na porażenie splotu ramiennego od dziecka, ale wcześniej nikt ich o możliwości leczenia nie poinformował - dodaje Magdalena Belka. Obecnie podopiecznymi fundacji są zarówno dzieci, jak i dorośli, których problemy nie ograniczają się do ręki i splotu ramiennego. Spektrum problemów jest bardzo szerokie – wady wrodzone, rozległe urazy oraz choroby genetyczne. Punktem wspólnym jest realna nadzieja na ich powrót do normalności oraz niewystarczająca ilość środków finansowych w ich kieszeniach.

Tekst: Honorata Jankowiak
Foto: Agnieszka Rząd 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%