O koronawirusie, który paraliżuje dziś całą Polskę wiadomo coraz więcej. Uderzyć może w każdego, ale nie wszyscy chcą o tym pamiętać...

O koronawirusie, który paraliżuje dziś całą Polskę wiadomo coraz więcej. Uderzyć może w każdego, ale nie wszyscy chcą o tym pamiętać. Najbardziej zagrożone są jednak osoby z tzw. grup podwyższonego ryzyka, które powinny szczególnie na siebie uważać. Jedna z są seniorzy, którzy jak alarmują nasi czytelnicy chyba najmniej obawiają się zakażenia. Dlaczego tak się dzieje?

Rząd zaostrzył  walkę przeciwko rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Do 11 kwietnia obowiązuje zakaz wychodzenia z domu, poza najpilniejszymi sprawami. Nie wolno też tworzyć zgromadzeń powyżej dwóch osób, a także ograniczono liczbę pasażerów w komunikacji miejskiej. Wcześniejsze obostrzenia również pozostają aktualne.

Po informacjach o zaostrzeniu kwarantanny, na ulice wyjechały samochody z których, za pomocą głośników przekazywane są specjalne komunikaty apelujące o pozostanie w domu, unikanie bezpośrednich kontaktów z innymi ludźmi i unikanie ryzyka zarażenia poprzez nie spotykanie się w grupach  - Szanowni państwo, w związku z ogłoszoną w Polsce epidemią koronawirusa prosimy zostać w domach. Jeżeli niezbędne jest opuszczenie miejsca zamieszkania, należy unikać bezpośredniego kontaktu z innymi osobami, zachowując dystans co najmniej dwóch metrów. Prosimy o niegrupowanie się, aby zminimalizować ryzyko zakażenia. Apelujemy: zostańcie w domach”. To od odpowiedzialnej postawy każdego z nas, nie tylko dzisiaj i jutro, ale także przez cały czas trwania epidemii zależy zdrowie i życie nasze i naszych najbliższych".

Czy starsi mieszkańcy stosują się do tych ostrzeżeń? Jak alarmują nasi czytelnicy bywa z tym różnie. - Koronawirus szaleje, zakazy wyjść a gostyniakom wydaje się, że ich to nie dotyczy. Przy bankomacie jeden przy drugim - nikt klawiatury nie odkaża, przy parkomacie dotyka jeden po drugim - pisze jeden z czytelników i zwraca uwagę na zachowanie osób starszych, które najbardziej narażone są na zakażenie. - W marketach wchodzą jeden wręcz na drugiego, aby coś zabrać, choć towaru pełno na półkach. Przy kasach seniorzy najbardziej narażeni na działanie wirusa spokojnie dyskutują, kasjerki nie mają żadnych szans...Odniosłem wrażenie że już jest im wszystko jedno - relacjonuje czytelnik. - Podczas kolejki w jednym z marketów w Gostyniu na pl.. K. Marcinkowskiego - pani ok. 70 lat postanowiła przyjść i wyjaśnić sprawę paragonu źle naliczonego wpychając się wręcz do kasjerki i między ludzi stojących w kolejce...Brak słów do ludzi to nie dociera, oby nie było za późno. - dodaje.

Kolejna osoby opisują podobne sytuacje w  marketach i miejscach publicznych z udziałem seniorów. - Stoją w kolejkach, dyskutują, a przy kasie okazuje się, że przyszli np. po znicze...czy to takie ważne? Najbardziej ostrzeżenia lekceważą właśnie osoby starsze - powiedziała nam jedna z kasjerek. - Nudzą się ewidentnie. Kościoły zamknięte, kluby seniora zamknięte i chodzą po marketach, aptekach, lekarzach szukając towarzystwa. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to łatwy czas dla nikogo, ale musimy to przetrwać i seniorzy muszą to zrozumieć - usłyszeliśmy z kolei od jednej z aptekarek.

Jak przekonać ludzi, którzy swoje w życiu przeszli, że zagrożenie jest dla nich ogromne? - Wojnę przeżyłam, to teraz mi nic nie będzie - można usłyszeć zadając pytanie. Niektórzy mogą liczyć na pomoc rodziny, bo ta zrobi zaopatrzenie, porozmawia i da poczucie bezpieczeństwa. Gorzej gdy seniorzy sami muszą o siebie zadbać,  iść po zakupy czy do lekarza... Ludzie ci potrzebują kontaktu, bliskości z drugą osobą i pewnie dlatego kładą na szali swoje życie i zdrowie. Warto o tym pamiętać i przypominać, a może zatroszczyć się o sąsiadkę, która jest samotna? Wiadomo, że wirus nie przenosi się sam, wirusa przenoszą ludzie. Im mniej będzie miał "transportu" tym łatwiej się go pozbędziemy.