To miała być zwykła przejażdżka hulajnogą. Teraz 11-letniemu chłopcu grozi seria bolesnych zastrzyków, bo podczas jazdy został zaatakowany..

To miała być zwykła przejażdżka hulajnogą. Teraz 11-letniemu chłopcu grozi seria bolesnych zastrzyków, bo podczas jazdy został zaatakowany przez psa. Zwierzę najpierw go ugryzło, a potem goniło przez kilkadziesiąt metrów. Mimo przerażenia zdołał uciec. Mama chłopca w mediach społecznościowych zaapelowała o pomoc w znalezieniu właściciela zwierzęcia. - Jeśli znajdzie się właściciel i przedstawi książeczkę szczepień psa, to będzie dla nas koniec problemu. Mojemu synowi nie będzie już groziła seria zastrzyków. - mówi pani Zosia, mama chłopca.      

Zdarzenie miało miejsce na ścieżce rowerowej przy ul. Gostyńskiej w Piaskach w piątek 16 lipca około godz. 14. Mieszkaniec Piasków - 11-letni chłopiec jechał na hulajnodze elektrycznej do swojej mamy. Kiedy znalazł się naprzeciwko pawilonu meblowego i firmy produkcyjnej, poczuł ostry ból na wysokości nerek. - Odwrócił się i zobaczył psa - dużego, brązowego. Zaczął uciekać w stronę Gostynia. Pies biegł za nim jakieś 50-70 metrów i w końcu odpuścił. Syn zadzwonił do mnie, kiedy poczuł, że jest już bezpieczny - relacjonuje mieszkanka Piasków, która o zdarzeniu poinformowała policję i udała się z synem do szpitala. - Syn nie doznał jakiś głębokich ran, ale ma w okolicach nerek potężnego siniaka i widać przerwaną od zębów skórę. W szpitalu zostaliśmy jednak średnio potraktowani. Powiedziano nam, że najpierw mamy znaleźć psa i jego właściciela, bo w innym przypadku dziecku grozi seria bolesnych zastrzyków - dodaje mama chłopca.

Kobieta na własną rękę rozpoczęła poszukiwała psa, wystosowała też apel w mediach społecznościowych z prośbą o pomoc w odnalezieniu zwierzęcia i jego właściciela. Bez skutku. - Oglądaliśmy różne rasy psów w internecie i według syna, pies który go zaatakował był podobny do wyżła niemieckiego. Tyle na ten moment wiemy - mówi Zofia Krenz.

Psa poszukiwali również poinformowani o zdarzeniu policjanci. - Funkcjonariusze dokonali opatrolowania pobliskich ulic i terenów leśnych, jednak nie ujawnili nigdzie psa. Ponadto na posesjach zlokalizowanych nieopodal lasu psy znajdowały się w swoich zagrodach - mówi  sierż. szt. Marek Balczyński, zastępca rzecznika KPP w Gostyniu.

Rodzinie chłopca zależy jedynie na tym, by właściciel udostępnił książeczkę szczepień psa. - Jeśli pies był szczepiony, to sprawy nie ma, wystarczy zaświadczenie, a rana się zagoi. Jeśli pies nie miał szczepień syn musi otrzymać serię bolesnych zastrzyków. My jesteśmy w takiej sytuacji, że nie wiemy nic - mówi mieszkanka Piasków. - Otrzymaliśmy telefon z  Sanepidu, by pojechać do lekarza rodzinnego po skierowanie do przychodzi chorób zakaźnych w Poznaniu. Syna musi zobaczyć lekarz zakaźnik i wtedy będziemy wiedzieć, co robić dalej - relacjonuje pani Zosia. - Może ktoś widział ta sytuację w piątek 16 lipca ok. 14. i potrafi rozpoznać psa, wskazać jego właściciela. Dla nas będzie to ogromna pomoc - apeluje mama 11-latka.

[ALERT]1626766731815[/ALERT]