Strażakom udało się opanować pożar mieszkania w domu wielorodzinnym w Wygodzie. Wnętrze lokalu spłonęło doszczętnie razem z wyposażeniem i rzeczami osobistymi. Zamieszkująca je kobieta nie pozostanie bez dachu nad głową. Pomoc organizuje dla niej gmina. Tymczasem osoby mieszkające w tym samym budynku nie pozostawiają na poszkodowanej suchej nitki. - To musiało się tak skończyć. Ona nie panowała nad sobą - mówili zdenerwowani.
W poniedziałek 5 lutego około godz. 13:30 pożar mieszkania (będącego własnością gminy - przyp. red.) zauważyli sąsiedzi około godz. 13:30 i powiadomili straż pożarną. - Kiedy dojechaliśmy na miejsce, ogień i płomienie wydostawały się z części parterowej budynku. W środku nie było nikogo, nikt też nie został poszkodowany - mówi Michał Pohl, zastępca komendanta KP PSP Gostyń. - Z budynku wyniesiono butlę gazową, po podaniu prądów wody usunięto nadpalone rzeczy i meble - dodaje.
W ogromnym szoku są współlokatorzy zajmujący dwa pozostałe mieszkania. - Zadzwoniła do mnie sąsiadka, że z mieszkania pani R. wydobywają się kłęby dymu - mówiła jedna z sąsiadek. - Gdyby to było w nocy, to już by nas nie było... Nie żyjemy. Ja mieszkam z synem, z drugiej strony czteroosobowa rodzina z dwójką dzieci - dodała roztrzęsiona sąsiadka.
Niektórzy mówią wprost, że do tego pożaru musiało w końcu dojść. - Wiemy, że ta kobieta leczy się psychiatrycznie. Mamy z nią problemy, co wielokrotnie zgłaszaliśmy w gminie. Zawsze robiła tu, co chciała. Prawdopodobnie dzisiaj zostawiła rozpalony piec i po prostu wyjechała - mówiła jedna z mieszkanek. - To musiało się tak skończyć. Ona nie panowała nad sobą - mówi kolejny nasza rozmówca.
Burmistrz Borku Wlkp. Marek Rożek jeszcze w czasie akcji gaśniczej pojawił się na miejscu. Zapewniał, że budynek przechodził badania techniczne, regularnie wykonywane były też przeglądy instalacji. - Czekamy na przyjazd policji. Sprawa musi być wyjaśniona - mówił burmistrz Marek Rożek. Włodarz przyznał, że mieszkańcy składali skargi na uciążliwą sąsiadkę, prosząc o interwencje opieki społecznej. - Ta pani choruje na nerwy i co jakiś czas przebywa na oddziale w Kościanie. Jest pod kontrolą opieki społecznej, ale nie jest ubezwłasnowolniona. (...) Nikt nie będzie pilnował kogoś przez 24h na dobę, jeśli nie ma takiego przykazu sądowego - mówił burmistrz Marek Rożek.
Na razie trudno powiedzieć, co było przyczyną pożaru. - To stary budynek. Z palnej konstrukcji, drewniany strop i wewnątrz znajduje się piec kaflowy. Mogło coś wypaść z pieca, ale nie wykluczamy też zwarcia instalacji elektrycznej. Trudno także powiedzieć, czy było to podpalenie ze względu na duże zniszczenia - mówił mł. bryg. Michał Pohl, zastępca komendanta KP PSP w Gostyniu
Lokal, w którym doszło do pożaru, nie nadaje się do zamieszkania. Pozostałe mieszkania nie ucierpiały. Straty spowodowane pożarem wstępnie oszacowano na około 20-30 tys. złotych.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gostyn24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Tego w naszym powiecie jeszcze nie było. Uczniowie ...
Znowu przeklinałem ankietę ;)
O Fak
18:48, 2025-08-06
Ta historia pokazuje, że wrażliwości nam nie brakuje
Koń zdycha, a człowiek umiera. Ale czego można od redakcji wymagać.
hehe
18:46, 2025-08-06
Tego w naszym powiecie jeszcze nie było. Uczniowie ...
W Gostyniu mamy też przecież strzelnice kulową w loku. Można by spróbować połączyć siły wirtualnej strzelnicy a z czasem połączyć to z normalną strzelnicą i strzelaniem z broni pneumatycznej.
Wcwrc
17:56, 2025-08-06
Ogień w hali produkcyjnej! Straty po pożarze są ogromne
Drogi kabel
Killer idiotów
17:36, 2025-08-06
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz