Ze stawu w Żytowiecku należącego do prywatnej spółki nic nie zostało. Woda w zbiorniku zniknęła, a tysiące ryb zdechło. - Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z naturalnym wyschnięciem stawu - potwierdza Mirosław Żółtański, kierownik Delegatury WIOŚ w Lesznie
6 0
To nie mogli ich wyłowić i przewieźć do innego stawu?makabra
1 0
Szkoda ryb , właściciel prywatny to jego własność święta jednak mógł przekazać przekazać je ważkim za odłowienie ale cóż . Trochę dobrej woli
3 0
Właściciel powinien być pociągnięty do odpowiedzialności, nie widział że staw wysycha?