Bigos to jedno z tych dań, które po prostu trzeba znać, jeśli chce się cokolwiek powiedzieć o polskiej kuchni. Nie ma w nim nic skomplikowanego, a jednocześnie każdy przepis skrywa w sobie jakąś małą tajemnicę, znaną tylko w danej rodzinie. I choć bigos jest królem świątecznych stołów i rodzinnych imprez, to jego historia jest o wiele bardziej zaskakująca, niż mogłoby się wydawać.
Już Adam Mickiewicz nie krył zachwytu nad bigosem, opisując go w „Panu Tadeuszu” jako coś cudownego, co rozpala zmysły. Podawany po polowaniach, pełen mięsa i aromatycznych przypraw, był ucztą dla zmysłów i nagrodą za trudy. Ale co ciekawe, ten bigos z literatury nie do końca przypominał dzisiejszy. Kiedyś bigos oznaczał po prostu drobno siekane mięso z dodatkiem przypraw. Kapusta pojawiła się w nim dopiero w XVIII wieku i – trzeba przyznać – zmieniła wszystko na lepsze.
Samo słowo „bigos” również jest pełne tajemnic. Jedni mówią, że pochodzi z niemieckiego, inni upierają się przy włoskim rodowodzie. Bez względu na to, skąd się wzięło, jedno jest pewne – bigos szybko stał się potrawą, której nie można pomylić z niczym innym. Co więcej, przez lata ewoluował, zyskując nowe warianty: myśliwski, litewski, a nawet „postny” – choć ten ostatni budzi pewne kontrowersje wśród purystów kulinarnych.
To, co czyni bigos wyjątkowym, to jego zdolność do łączenia ludzi. Nie jest daniem samotników – bigos robi się w dużych garnkach, na kilka dni, bo przecież wiadomo, że najlepszy jest po odgrzaniu. To wtedy smaki się przenikają, tworząc coś, co można nazwać kulinarną harmonią. Nic dziwnego, że bigos pojawia się na naszych stołach w chwilach, które chcemy celebrować: podczas świąt, rodzinnych zjazdów czy ważnych uroczystości. Każdy ma swój przepis, ale jedno pozostaje niezmienne – bigos smakuje najlepiej w towarzystwie bliskich.
Zadziwiające jest to, że choć bigos to potrawa głęboko zakorzeniona w polskiej kulturze, rzadko można go znaleźć w restauracjach. Może dlatego, że jest zbyt „domowy”? A może dlatego, że wymaga czasu i cierpliwości, cech, które w dzisiejszym świecie nie są już w modzie? To przecież nie danie na szybko – bigos trzeba dusić godzinami, pozwolić mu dojrzeć, a potem odgrzewać, bo za każdym razem smakuje lepiej. W tym tkwi jego magia – bigos to kulinarny odpowiednik dobrej opowieści, której nie da się opowiedzieć w pośpiechu.
I pomyśleć, że tak niewiele brakuje, by bigos stał się naszym narodowym towarem eksportowym. Smakosze za granicą doceniają jego wyjątkowość, choć pewnie nigdy nie zrozumieją w pełni, czym dla nas jest bigos. Bo to nie tylko kapusta i mięso, to coś więcej – smak tradycji, wspomnień i domowego ciepła, którego nie da się zastąpić żadnym innym daniem.
Więc jeśli dziś, w Dniu Bigosu, zdarzy się wam zjeść talerz tego przysmaku, pamiętajcie, że to nie tylko jedzenie. To kawałek naszej historii zamknięty w garnku. I choć każdy bigos smakuje inaczej, jedno jest pewne – zawsze smakuje jak dom.
[ZT]75767[/ZT]
[ZT]75739[/ZT]
[ZT]75555[/ZT]
[ALERT]1737383377075[/ALERT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz